Częstochowa była przystanią dla tysięcy warszawian, którzy zostali wypędzeni przez Niemców ze stolicy po upadku Powstania Warszawskiego w 1944 roku. Nawet już trakcie powstania, pod Jasną Górę docierali warszawianie.
Transporty ludności cywilnej i powstańców wywożonych do Rzeszy jechały przez Częstochowę. Ludzie uciekali, gdy pociągi stały na bocznicy.
- Całym sercem byliśmy przy walczących i cierpiących warszawiakach - wspominał Stanisław Rybicki, ówczesny burmistrz Częstochowy. - Wyrazem tych nastrojów był pamiętny dzień wrześniowy, w którym rozeszła się wiadomość, że przez Częstochowę będzie przejeżdżać pociąg wiozący wysiedlonych warszawiaków. Odruch serca przerodził się w manifestację, jakiej Częstochowa nie widziała od początku wojny. Zbocza wału kolejowego przy ul. Wilsona obległy tysiące kobiet, każda z żywnością czy innym naprędce przygotowanym podarkiem.
Tysiące warszawiaków trafiło do Częstochowy. Ich miasto było w gruzach
Pierwszy transport warszawskich cywilów dotarł do Częstochowy 13 sierpnia 1944 r., a kolejne w październiku. W sumie było to około 20 tysięcy osób. Za ich zakwaterowanie i wyżywienie odpowiadał Polski Komitet Opiekuńczy w Częstochowie.
Jak pisze w książce "Raków. Dzieje częstochowskiej dzielnicy" Roman Sitkowski, przede wszystkim trudność sprawiało znalezienie odpowiednich lokali część ewakuowanych rozlokowano w różnych dzielnicach miasta, a część nawet poza nim, zwłaszcza dzieci z sierocińców i domów dziecka.
Jedno z tych dzieci, dwuletnia Krystyna Wierzbicka została wzięta przez E. Porębskiego zamieszkałego w Rakowie na ulicy A. Struga. Spora grupa uciekinierów z Warszawy, dzięki Rakowskiemu Komitetowi Pomocy Wysiedlonym, znalazła lokum w Rakowie - napisał w monografii Rakowa Roman Sitkowski.
Do Częstochowy przyjechał też z Warszawy mąż pani Janiny Maćkowiak, który osiedlił się tutaj z rodzicami na stałe.
- Jak wspominał Włodek, to mieszkali z rodziną na rogu Kruczej i Hożej w Warszawie. Tej kamienicy już od dawna nie ma. Stoi tam jakiś biurowiec. W czasie wojny był małym chłopcem, ale opowiadał mi, że pamięta, jak przenosił granaty w czapce. Po powstaniu uciekł z rodzicami i kuzynem do Częstochowy. Tutaj się poznaliśmy. Zamieszkaliśmy w hotelu pracowniczym na Rakowie. Mąż pracował jako elektryk w hucie i zmarł wcześnie, bo w 1985 roku. Jego początki w Częstochowie nie były jednak łatwe - mówi 86-letnia Janina Maćkowiak. Podobnych świadectw wśród częstochowskich rodzin istnieje zapewne tysiące.
W Częstochowie brakowało wtedy wszystkiego. Mięso i nabiał osiągały niebotyczne ceny.
- Dochodził do tego brak odzieży, pościeli i obuwia, którego nabycie, choćby drewniaków, było niemożliwe. Sytuację nieco poprawił wagon rzeczy otrzymany z Pruszkowa. Nie było zimowej odzieży i obuwia, jedynie pościel, bielizna, letnie sukienki, firany, sweterki itp. - przytacza Roman Sitkowski w historii Rakowa.
W pomoc warszawskim uchodźcom bardzo aktywnie włączył się też kościół częstochowski. Biskup Teodor Kubina wystosował 7 października 1944 r. specjalny apel do wiernych, odczytany z ambon w niedzielę 8 października, w którym zwracał się do wiernych: „Przestała istnieć Warszawa, stolica naszego kraju, (…) jest to chwila najboleśniejsza w tej strasznej wojnie (…) ale jest to chwila zbawienna, jeśli z naszymi nieszczęśliwymi braćmi dzielić się będziemy tym wszystkim, co jeszcze sami posiadamy”. Posiłki wydawały kuchnie prowadzone przez siostry zmartwychwstanki, magdalenki i paulinów. Dla warszawian otwarte były domy zakonne i przy parafiach.
Do Częstochowy trafili naukowcy, artyści i lekarze
Wśród warszawskich uchodźców byli też ludzie nauki i kultury. Do Częstochowy trafiła m.in. z córką Anną, Zofia Kossak-Szatkowska (Kossak-Szczucka), pisarka i działaczka katolicka. Inni znani artyści, którzy znaleźli schronienie w Częstochowie to Tadeusz Różewicz, Marek Hłasko, Lesław Bartelski, czy Zofia Trzcińska-Kamińska.
Burmistrz Częstochowy Stanisław Rybicki zawarł porozumienie z prof. Janem Chodorowskim z SGGW i rektorem Uniwersytetu Warszawskiego, prof. Włodzimierzem Antoniewiczem, dzięki któremu do Częstochowy przybyło ponad 100 osób i kilkadziesiąt rodzin pracowników naukowych Uniwersytetu Warszawskiego, Politechniki Warszawskiej, Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego i Szkoły Głównej Handlowej.
Pod koniec 1944 roku uruchomiono tajne nauczanie na poziomie akademickim, w którym uczestniczyło blisko 700 słuchaczy. Wykładali profesorowie Osman Achmatowicz, Edward Lipiński, Jerzy Loth, Zygmunt Kamiński, Bohdan Nawroczyński, Zygmunt Szweykowski, Janusz Woliński, Władysław Tomkiewicz. Naukowcy prowadzili badania w archiwum jasnogórskim.
Dla rannych warszawiaków uruchomiono dwa szpitale. Ludność wysiedloną z Warszawy kierowano także do okolicznych miejscowości.
Ostatnia wojenna stolica Polski
Po upadku Powstania Warszawskiego Częstochowa była stolicą Polskiego Państwa Podziemnego. Generał Leopold Okulicki, „Niedźwiadek”, zdecydował o przeniesieniu Komendy Głównej Armii Krajowej do Częstochowy, która mieściła się w kamienicy przy ulicy 7 Kamienic 21. O tym historycznym wydarzeniu przypomina tablica pamiątkowa umieszczona przy bramie. Komenda Główna AK była tam do rozwiązania Armii Krajowej 19 stycznia 1945 roku. W Częstochowie mieszkał też Kazimierz Moczarski i i tu mieściło się kierowane przez niego Biuro Informacji i Propagandy AK.
Na tym związki Częstochowy z Powstaniem Warszawskim się nie kończą. Wszak kilkudziesięciu częstochowian brało udział w Powstaniu Warszawskim. M.in. Wojciech Omyła, Eugeniusz Stasiecki i Samuel Willenberg. Ten ostatni urodzony w Częstochowie Żyd, był uczestnikiem buntu więźniów w obozie koncentracyjnym w Treblince. Po ucieczce z obozu udało mu się dostać do Warszawy. We wrześniu 1944 roku, w piwnicy domu przy ul. Marszałkowskiej 60, nad drzwiami namalował głowę Jezusa, w tle z krzyżem, i napis „Jezu ufam Tobie”. Mieszkańcy kamienicy twierdzili, że to właśnie ten Jezus uratował budynek przed zniszczeniem w trakcie bombardowania. N częstochowskim Umschlag-platzu stoi pomnik autorstwa Samuela Willenberga.
Częstochowę łączy z Powstaniem także powstańcze radio „Błyskawica”, które 8 sierpnia 1944 roku nadało komunikat: "Halo, tu mówi Błyskawica! Stacja nadawcza Armii Krajowej w Warszawie, na fali 32,8 oraz 52,1 m. Duch Warszawy jest wspaniały. Wspaniałe są kobiety Warszawy. Są wszędzie; na linii razem z żołnierzami lub jako sanitariuszki albo też łączniczki. Nawet dzieci ożywione są cudownym duchem męstwa. Pozdrawiamy wszystkich wolność miłujących ludzi świata! Żołnierzy Polski walczących we Włoszech i we Francji, polskich lotników i marynarzy".
Ostatni komunikat odczytano 4 października. Radiostację od 1943 roku w Częstochowie budowali Antoni Zębik i Bolesław Drożdż. Pomagał im por. inż. Czesław Brodziak „Adler”. W 1944 roku radiostację udało się dostarczyć do Warszawy. Radiostacja miała bardzo duży zasięg. Była słyszana w całej Europie, a nawet w USA.
Gdy do Polski wkroczyli Rosjanie, 19 stycznia 1945 roku na dworcu kolejowym w Częstochowie, chcąc pozbawić NKWD pretekstu do represji i na mocy instrukcji rządu z 16 listopada 1944, gen. Leopold Okulicki wydał rozkaz o rozwiązaniu Armii Krajowej. Represje jednak z tego powodu nie osłabły.
Musisz to wiedzieć
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?