Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Człowiek wył z bólu, a szpital w Częstochowie odmówił przyjęcia

Adam Świerczyński
Szpital na Zawodziu odmówił przyjęcia pacjenta
Szpital na Zawodziu odmówił przyjęcia pacjenta Wikimedia Commons
Szpital w Częstochowie odmówił przyjęcia pobitego człowieka. Rodzina 30-letniego mężczyzny, który został w sobotę pobity w Częstochowie jest oburzona zachowaniem personelu szpitala miejskiego na Zawodziu. - Brat na skutek pobicia miał połamane oczodoły, nos, szczękę i przez sześć godzin wył z bólu prosząc o pomoc. W szpitalu na Zawodziu nawet nie obmyto mu twarzy, nie podano środków przeciwbólowych - mówi siostra pobitego mężczyzny.

Do pobicia doszło na ul. Rocha w Częstochowie. W tej chwili policja usiłuje ustalić sprawców brutalnego pobicia. Trwa m.in., analiza nagrań z systemu monitoringu miejskiego.

W sobotę rano pobity na Rocha mężczyzna trafił do szpitala na Zawodziu, gdzie był ostry dyżur. - Błyskawicznie do niego tam pojechałam. To co przeżyliśmy, to horror. Byłam na oddziale kilka minut po tym, jak brata przywiozła karetka, siedział na fotelu inwalidzkim, był cały zakrwawiony i wył z bólu. Nie można było się z nim porozumieć, bo miał zmasakrowaną twarz, widać na niej było ślady podeszew od butów, którymi go kopano. Musieliśmy prosić o gazę, bo cały czas zalewał się krwią - relacjonuje siostra pobitego.

I opowiada dalej: Mimo takiego stanu, kazano mu wstać i iść, żeby zrobić mu tomografię komputerową, zamiast przewieźć go na wózku. Twarz puchła mu w oczach. Kiedy mąż zapytał, czy nie mogą bratu przyłożyć chociaż lodu, usłyszał, że jak chcemy lodu, to musimy sobie w aptece kupić kompresy. Oponowałam, że przecież nie będą one zamrożone, ale na nikim to nie robiło wrażenia. Bratu nawet nie obmyto twarzy, a pod warstwą krwi , która go pokrywała nie dało się nawet zobaczyć jakie ma rany. Co najgorsze nie podano mu środków przeciwbólowych, więc krzyczał z bólu i prosił mnie o pomoc. Wreszcie lekarz stwierdził, że trzeba skonsultować brata z okulistą na Parkitce. Odmówiono nam jednak karetki, bo brat mieszka w Niemczech, a nie znaliśmy jego numeru pesel. Musieliśmy w takim stanie przewieźć go sami na Parkitkę.

Tam obejrzała go okulistka i stwierdziła, że oczy nie są uszkodzone, ale powinien zobaczyć go ktoś od twarzo-czaszki. Zamiast wpisać to na skierowaniu, lekarka napisała o tym w zaleceniach. Równolegle organizowaliśmy bratu pobyt w kliniec e Sosnowcu, wiedzieliśmy, że bez skierowania go tam nie przyjmą. Okulistkę na Parkitce musieliśmy przez dwie godziny o tym przekonywać, dodam, że brat cały czas wył z bólu. W końcu mdlejącego z cierpienia, przewieźliśmy do Sosnowca. Tam błyskawicznie podano mu środki przeciwbólowe, umyto, skonsultowało go czterech specjalistów. Brat ma połamane oczodoły, nos i szczękę, w najbliższych dniach, ma przejść operację.

Szpital w Częstochowie: to drobna sprawa

- Proszę nie robić z tego sensacji, tak naprawdę to drobna sprawa - mówi Dariusz Koprzyński, dyrektor ds. lecznictwa Miejskiego Szpitala Zespolonego.

- Lekarz nie uchybił żadnym procedurom. Pacjent został zaopatrzony, wykonano mu tomografię komputerową i stwierdzono obrażenia o których mówi ta pani. Pacjent był nietrzeźwy i agresywny, nie praktykujemy podawania środków przeciwbólowych w takim stanie. Co do lodu, po prostu nie dysponujemy kompresami lodowymi - tłumaczy dyrektor Kopczyński.

I tłumaczy: W kwestii karetki, rodzina pacjenta została poinformowana, że pacjent może zostać przetransportowany karetką, ale to potrwa z uwagi na to, że nie dysponowaliśmy wolnym pojazdem. Ci państwo zdecydowali się więc sami przewieźć pacjenta, tak było po prostu szybciej. Być może w Niemczech, gdzie mieszka ten pan, służba zdrowia funkcjonuje na wyższym poziomie, nasz Szpitalny Oddział Ratunkowy pracuje najlepiej jak można w warunkach jakie mamy. Szkoda, że media nie informują, że otrzymujemy z Narodowego Funduszu Zdrowia środki, które pokrywają zaledwie 50 procent kosztów funkcjonowania SOR-u - tłumaczy Koprzyński.

Szpital w Częstochowie: zderzenie ze ścianą?

- Zderzyłam się z się ze ścianą o nazwie pomoc medyczna. Ale nie zostawię tego tak, akurat zaraz po tym zajściu musiałam wyjechać za granicę w ważnej sprawie po powrocie jednak, składam skargę w NFZ - zapowiada pani Magda. - Jesteśmy normalnymi ludźmi, to mogło spotkać każdego, trzeba powiedzieć nie takiemu traktowaniu człowieka, zwłaszcza cierpiącego - podkreśla kobieta.

Rodzina poszkodowanego wyznaczyła 2 tys. zł nagrody za informacje, które pomogą w ustaleniu sprawców pobicia na ul. Rocha.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!