Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy nowa powieść Remigiusza Mroza „Czarna Madonna" przeraża? RECENZJA PRZEDPREMIEROWA

Piotr Ciastek
Piotr Ciastek
Premiera powieści „Czarna Madonna" 19 lipca 2017. Wydawnictwo Czwarta Strona
Premiera powieści „Czarna Madonna" 19 lipca 2017. Wydawnictwo Czwarta Strona Remigiusz Mróz/Facebook
Remigiusz Mróz, znany głównie z prawniczych thrillerów, tym razem stworzył powieść, którą można zaliczyć do gatunku horroru z motywem religijnym. „Czarna Madonna" to świetna książka na wakacyjne wieczory, to takie guilty pleasure, czyli podszyta poczuciem winy ucieczka do czegoś, co niekoniecznie jest wybitne, ale wspaniale można się przy tym bawić. Czy horror może nas w ogóle bawić? Pisarz pokazuje, że może! Na dodatek bohaterowie powieści trafiają do Częstochowy. Czego tam szukają?

Autor „Behawiorysty” tym razem zdecydował się sprawdzić w gatunku horroru. Choć "Czarna Madonna" momentami zaskakuje absurdami, to nie można odmówić Mrozowi, tego, że poprowadził historię w dość intrygujący sposób i czytelników o słabych nerwach mógł nawet przerazić. Jednak osoby dobrze znające chwyty gatunku, nie odnajdą tu gęstej atmosfery prozy Kinga, czy osaczenia przez siły zła, jak to ma miejsce w powieści Pérez-Reverte'a „Klub Dumas", na podstawie której Polański nakręcił „Dziewiąte wrota". Pierwszym, co przykuwa w samej książce jest jej świetna okładka. Stworzył ją znany grafik, ilustrator - Piotr Cieśliński. Jest naprawdę tajemnicza i faktycznie odpowiada zawartości powieści.

Głównym bohaterem i jednocześnie narratorem powieści jest eks-ksiądz Filip Szumski, który zostaje wplątany w historię tragicznego lotu Boeinga 747. Samolot zamiast planowo wylądować w Tel Awiwie - w niewyjaśnionych okolicznościach znika nad Morzem Śródziemnym. Wraz z nim przepada bez wieści 520 pasażerów, wśród których znajduje się narzeczona Filipa, pielgrzymująca do Bazyliki Grobu Pańskiego w Jerozolimie. W tym momencie dalsze opisywanie fabuły nie ma najmniejszego sensu, gdyż zdradziłoby to snutą przez autora historię. Warto jednak wspomnieć, że w powieści nie zabrakło kilku zaskakujących zwrotów akcji. Wszystkie one związane są z podobizną Matki Boskiej, a tropy prowadzą bohaterów także za mury klasztoru na Jasnej Górze.

To nie jest drugi Kod Leonarda da Vinci

W „Czarnej Madonnie" można odnaleźć pewne motywy wykorzystane w „Kodzie Leonarda da Vinci" Browna (wykształcony znawca kościoła i symboli współpracuje z kobietą) czy „Trzeciej Tajemnicy" Berry'ego (mistycyzm, objawienia). W centrum historii mamy ważny religijnie i historycznie obraz, który może stanowić klucz do rozwiązania zagadki, a nawet uratowania świata. Autor oszczędził nam na szczęście absurdalnych pościgów po świątyniach i muzeach, a postawił na budowanie mrocznej otoczki całej historii. O ile nie utoniecie w morzu herbaty Earl Grey, która wylewa się z kart powieści, to historia powinna was wciągnąć. Szczególnie, że została tak skonstruowana (każdy podrozdział kończy się zawieszeniem historii w istotnym momencie), żeby nie można się było od niej łatwo oderwać.

Czytając powieść, kilkukrotnie można było odnieść wrażenie, że historia jest oderwana od rzeczywistości. Trudno jednak czynić tego typu zarzuty, jeżeli mamy do czynienia z opowieścią o walce dobra ze złem, która przenosi się ze świata nadprzyrodzonego do rzeczywistego. Tylko nasza wyobraźnia i pojmowanie wiary i religii mogą nas ograniczyć we wspólnej podróży w zakamarki czystego zła z Remigiuszem Mrozem.

Nie można nie odnotować, że tytułowa „Czarna Madonna" w pewnym momencie znika gdzieś za horyzontem wydarzeń i niczym deus ex machina pojawia się pod koniec historii. Autor motywuje to wydarzeniami, które miały miejsce na przestrzeni tej opowieści, jednak szkoda, że potencjał wizerunku Maryi nie został bardziej wykorzystany. Ten mankament przykrywają jednak wydarzenia z drugiej połowy powieści, którą trzeba uznać za najlepszą. Widać, że autor dobrze przygotował się do poprowadzenia całej historii i próbował zaskoczyć, a nawet przerazić czytelnika. Chwilami razi jednak sposób przekazywania informacji „historycznych", polegający na ich deklamowaniu przez bohaterów.

Mój niepokój zazwyczaj budzi to, co nienadprzyrodzone - czyli zwykłe, ludzkie zło. I to właśnie dlatego, że jest „zwykłe". Oprócz tego zawsze ruszały mnie horrory religijne. Wiedziałem, że właśnie z tego powodu jeden kiedyś napiszę - i przypuszczałem, że research nie będzie należał do najłatwiejszych. Okazało się jednak, że było znacznie gorzej niż sobie to wyobrażałem. - czytamy w posłowiu „Czarnej Madonny".

Rozrywka na letnie wieczory

Czytelnik niezaznajomiony z historią Kościoła Katolickiego odnajdzie w powieści pewne informacje, mogące go zaskoczyć. Służą one jednak głównie umotywowaniu działań bohaterów, nie są to fakty nieznane. Obrywa się przy okazji samej instytucji Kościoła Katolickiego, która przez wieki nie uniknęła mrocznych momentów, czego nie omieszkała wypomnieć w książce jedna z "postaci".

Ci, którzy lubią się bać i chętnie poddają się atmosferze grozy, będą się świetnie bawić, czytając tę powieść. Jeśli jednak weźmiecie historię zbyt serio, może ona sprawić zawód. Książkę pochłania się momentalnie. Jeśli szukacie niekonwencjonalnej historii, która ma swoje mocne momenty, możecie się skusić. Nie liczcie jednak na to, że z przerażenia będziecie się bali pójść w nocy do łazienki. No, może tylko trochę...

Premiera powieści: 19 lipca. Wydawnictwo Czwarta Strona.

Egzemplarz do recenzji dzięki „Wspieraj Kulturę" i wydawnictwo Czwarta Strona.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!