Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy polski premier przekona do siebie unijnych polityków?

Dorota Kowalska
Viktor Orban, Jean-Claude Juncker i Mateusz Morawiecki na spotkaniu unijnych polityków w Brukseli (grudzień 2017 r.)
Viktor Orban, Jean-Claude Juncker i Mateusz Morawiecki na spotkaniu unijnych polityków w Brukseli (grudzień 2017 r.) AFP/EAST NEWS
Zagraniczna misja premiera Mateusza Morawieckiego trwa. Po ubiegłotygodniowym spotkaniu z Viktorem Orbánem szef rządu wybiera się do Brukseli na spotkanie z szefem Komisji Europejskiej Jean-Claude’em Junckerem. Wiadomo, że ma rozmawiać również z jego zastępcą Fransem Timmermansem.

Premier Mateusz Morawiecki spotka się z szefem Komisji Europejskiej Jean-Claudem Junckerem we wtorek wieczorem, a tematem rozmów będzie kwestia praworządności w Polsce - to oficjalny komunikat służb prasowych Komisji Europejskiej. To spotkanie może być jednak jednym z najtrudniejszych, jakie odbył dotychczas premier, potwierdza to zresztą sam Mateusz Morawiecki.

- Na pewno przekonanie Junkera do polskich racji nie będzie łatwe, ale (...) wymiar sprawiedliwości wymaga gruntownej reformy i myślę, że przewodniczący KE zdaje sobie z tego sprawę. (…) Mamy głębokie patologie wymiaru sprawiedliwości. Jest nietransparentny i nieefektywny - mówił premier Mateusz Morawiecki w TVP info.

Przypomnijmy, że Jean-Claud Juncker zaprosił do siebie premiera Morawieckiego, po tym, jak zapadła decyzja w sprawie uruchomienia wobec Polski art. 7 unijnego traktatu, co w konsekwencji może doprowadzić do wprowadzenia sankcji.

Rzeczniczka Komisji Europejskiej Mina Andreewa wyjaśniła, że choć spotkania na tak wysokim szczeblu nie mają nigdy ustalonej agendy, to jednak zaproszenie Junkcera było związane właśnie ze sprawą praworządności w Polsce. Wiadomo też, że wtorkowa kolacja Mateusza Morawieckiego i szefa KE rozpocznie się o godz. 20.00.

Politycy doskonale zdają sobie sprawę, jak ważne to spotkanie. - Też lecę z premierem. Spotkanie z pewnością nie będzie dotyczyło tylko praworządności, ale całości naszych kontaktów - powiedział w Polsat News Konrad Szymański, wiceszef MSZ. - Premier Morawiecki będzie chciał pokazać, że ustawy sądownicze różnią się od tych poprzednich. Premier jest bardzo zainteresowany takim bezpośrednim kontaktem. Zasada praworządności jest ważna dla Brukseli i Warszawy - dodał minister.

CZYTAJ TAKŻE: Rekonstrukcyjny serial. Zbliża się odcinek finałowy

I tłumaczył, że w Unii Europejskiej mamy szerokie i udane sojusze, a „sprowadzanie naszych relacji z Komisją Europejską do art. 7 to nieporozumienie.”

Jeśli tak, to trzeba je wyjaśnić. Może dlatego od przynajmniej tygodnia premier Morawiecki przygotowuje argumenty, które, przynajmniej zdaniem polityków partii rządzącej, powinny przekonać Unię Europejską do polskich racji.

- Premier Morawiecki przedstawi swoją opinię na temat sytuacji w Polsce - tłumaczył Ryszard Czarnecki na antenie TVN24. Dodał, że szef rządu będzie chciał przekonać do swojej oceny także innych polityków unijnych. - Jest szansa na nowe otwarcie i tego życzmy Polsce - dodał. Czarnecki zauważył, że Polska może liczyć na wsparcie wielu państw. - Widzę ciągłość działań polskich władz, które inwestują w relacje z sąsiadami - mówił polityk PiS.

Na kogo więc może liczyć Polska? Wydaje się, że na Węgry. Mateusz Morawiecki w zeszłym tygodniu rozmawiał w Budapeszcie z Viktorem Orbanem, który już wcześniej deklarował, że Węgry nie poprą sankcji wobec Polski.

- Unijna procedura przeciw Polsce nie ma prawnych podstaw. Uważamy, że Polskę spotyka niesprawiedliwość. Staniemy u boki Polski - mówił w wywiadzie dla Telewizji Polskiej premier Orban. - To, co dzisiaj spotyka Polskę, jutro może spotkać inny kraj. Wspólnota losów Europy Środkowej nakazuje nam stanąć u boku Polski - oświadczył pytany, jak zachowają się Węgrzy, jeśli w Radzie Europejskiej dojdzie do głosowania w sprawie nałożenia na nasz kraj unijnych sankcji w ramach uruchomienia art. 7 traktatu UE. Viktor Orban wie co mówi, bo także wobec Węgier może zostać uruchomiona tzw. „opcja atomowa”.

Ale niechętnych wobec nałożenia sankcji na Polskę może być więcej. Pisał o tym pod koniec zeszłego roku „Dziennik Gazeta Prawna.”

„Jeśli dojdzie do głosowania, Litwa nie poprze nałożenia sankcji na Polskę. Ale powinniście zakończyć konflikt z UE, bo on szkodzi całemu regionowi. Złe relacje z Polską dają niektórym politykom z Zachodu pretekst do postponowania całej Europy Środkowej” - mówiło DGP źródło w rządzie litewskim. Z kolei prezydent Łotwy Raimonds Vejonis w wywiadzie dla DGP przekonywał: „Ta sprawa powinna być rozwiązana w dialogu między Polską i UE. Nie jesteśmy zwolennikami sankcji”. Niechętni sfinalizowaniu procedury art. 7 po myśli Komisji mogą być również Rumuni, którzy próbują przeforsować - nieakceptowane przez Brukselę - ustawy dotyczące wymiaru sprawiedliwości.
Tymczasem zgodnie z zapisami traktatu Komisja Europejska wystąpi teraz do Rady Unii Europejskiej (ministrów krajów Unii), by ta za zgodą europarlamentu stwierdziła „wyraźne ryzyko poważnego naruszenia” podstawowych wartości unijnych, czyli w tym przypadku praworządności. Wymagana, niełatwa do uzyskania większość to cztery piąte głosów, czyli 22 z 27 krajów UE musiałoby zagłosować „za” (Polską byłaby wyłączona z głosowania). W Brukseli panuje przekonanie, że uzyskanie takiej większości jest możliwe, choć nie da się tego zagwarantować. Krok trzeci - to głosowanie nad sankcjami - tu potrzebna jest jednomyślność krajów UE.

KE złoży też wniosek do Trybunału Sprawiedliwości UE o nałożenie na Polskę kary pieniężnej w związku z ustawą o sądach powszechnych. Zdaniem Komisji przepisy, zgodnie z którymi minister sprawiedliwości może uznaniowo podejmować decyzje o przedłużaniu kadencji sędziów, którzy osiągnęli wiek emerytalny, podważa niezależność sądownictwa. Na orzeczenie Trybunału trzeba będzie poczekać - zwykle zajmuje to około dwóch lat.

Mateusz Morawiecki ma więc przed sobą niełatwe zadanie, ale wcale nie jest z góry skazany na pewną przegraną. Prawdopodobnie pod koniec stycznia premier pojawi się także na Światowym Forum Ekonomicznym w Devos. Był na nim jako wicepremier i minister rozwoju i finansów w zeszłym roku. Wtedy uczestniczył w nieformalnym spotkaniu polityków, szefów banków centralnych, ekonomistów i decydentów, zjadł też lunchu wydany przez Google i Clooney Foundation.

Wsparciem dla premiera Mateusza Morawieciego w misji przekonywania do polskich racji krajów Unii Europejskiej może być prezydent Andrzej Duda.

Wiadomo, że 11 stycznia prezydent Duda wygłosi programowe wystąpienie dotyczące polityki zagranicznej. To ma być „mocne i ważne wystąpienie” na temat programu aktywności zagranicznej prezydenta w 2018 roku, Andrzej Duda przedstawi także swoją opinię na temat miejsca Polski w Unii Europejskiej oraz planów polskiej aktywności w ramach Rady Bezpieczeństwa ONZ. Prezydent ma zresztą współpracować z premierem na forum Unii Europejskiej.

Cóż, nie jest dla nikogo tajemnicą, że zmiana na stanowisku szefa Rady Ministrów była podyktowana także sporem polskiego rządu z Unią Europejską.

Mateusz Morawiecki, człowiek stosunkowo młody, wykształcony, znający języki obce na być tym, który przekona do dobrej zmiany unijnych polityków. Czy mu się to uda?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Czy polski premier przekona do siebie unijnych polityków? - Portal i.pl