Dąbrowa Górnicza: salony fryzjerskie pełne klientów, terminy zajęte na kilka tygodni do przodu

Około godziny 10 zajęte były już wszystkie stanowiska, na których trwało cięcie, modelowanie oraz koloryzowanie włosów klientów. Chętnych na usługi jest tak wielu, że dla tych, którzy przyjdą np. przed umówioną godziną, przygotowane zostały przed wejściem do salonu dwa krzesła oraz stolik. Po to, by było gdzie gdzie poczekać na swoją kolej.

- Pracujemy praktycznie tak, jak przed pandemią, bo zawsze zachowywaliśmy wszystkie środki ostrożności i zasady bezpieczeństwa, dezynfekcji. Teraz wizyta u nas różni się tym, że zachowujemy bezpieczną odległość między stanowiskami. Musieliśmy więc zrezygnować z dwóch stanowisk, by spełnić te nowe wymogi odległości minimum 1,5 metra – mówi Rafał Soja, menadżer Brodacz Barber Shopu & Kemon Salonu Damsko – Męskiego przy ul. Kościuszki. - Mamy także wyklejone linie na podłodze, gdzie klient faktycznie może spojrzeć i sprawdzić, że taka odległość faktycznie jest zachowana. Musieliśmy również oddzielić od siebie dwie myjnie, do tego oczywiście pełna dezynfekcja wszystkich detali, m.in. klamek przy wejściu. Do tego nie ma serwowania gorących napojów. Jest tylko woda w jednorazowych kubeczkach – dodaje.

W dąbrowskim salonie każdy klient otrzymuje również jednorazowe peleryny, które po wykonanej usłudze są utylizowane. Całkowicie zrezygnowano tutaj z peleryn używanych wielokrotnie. W jednorazowych fartuchach pracują również fryzjerzy.

Salon wydłużył też godziny pracy, bowiem dziś nie jest w stanie obsłużyć wszystkich klientów. - Kiedyś mogliśmy pracować na tak zwaną zakładkę, kiedy klient mógł poczekać na swoją usługę. Dziś to jest niemożliwe – podkreśla Rafał Soja. Klienci umawiają się głównie telefonicznie. I tak też było wcześniej. Bardzo rzadko zdarzało się, że ktoś był przyjmowany z tak zwanej ulicy.

- Na razie ruch jest ogromny, bo wszyscy czekali na możliwość wizyty w salonie. Najbliższe wolne terminy wypadają nam gdzieś w połowie czerwca, a mimo tego klienci cały czas dzwonią i się umawiają. Klienci podchodzą do tych wszystkich zmian ze zrozumieniem. Atmosfera jest miła, wszyscy są uśmiechnięci, Każdy, kto stąd wychodzi czuje się zdecydowanie lepiej – przyznaje menadżer dąbrowskiego salonu.

Nowe obostrzenia, to jednak także większe koszty. Czy zatem trzeba było podnieść również ceny usług? - Jeżeli klient przychodzi do nas ze swoją maseczką i rękawiczkami, to cena za usługę podniosła się minimalnie. W zasadzie tylko o koszty dezynfekcji. Natomiast w przypadku, kiedy klientka chciałaby skorzystać z nowej maseczki i rękawiczek, to oczywiście mamy to w ofercie. To jest po prostu doliczane do usługi – wyjaśnia Rafał Soja.