Potem wybierał parę osób "po uważaniu" i zamykał drzwi. Reszta pokornie czekała na następny kurs. Buntować się, oznaczało podpaść i następnym razem stracić w ogóle szansę na podróż.
Kiedy to było? W latach 70. ubiegłego stulecia. Na prowincji w ten sposób dojeżdżało się do szkoły, do pracy, na zakupy i do gminnego urzędu.
A dziś żywiecki publiczny przewoźnik likwiduje kolejne nierentowne, jak twierdzi, kursy. Szczególnie do małych wsi, z dala od głównych dróg, za to blisko szlaków turystycznych (a Żywiecczyzna podobno stawia na turystykę). PKS-owi się nie opłaca, gmina nie dopłaci. Dlatego pasażerowie niech trenują marsze. Bo znowu mają daleko od szosy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?