Kiedy po pomyślnie zaliczonych eliminacjach do programu po raz pierwszy wchodził do studia, czuł przerażającą tremę. Pamięta, że drżały mu kolana. Słyszał prawie że każdy odgłos dobiegający z widowni. Później program rozpoczął się. Stres powoli zaczął ustępować. A Grzegorz skupił się jedynie na tym, żeby jak najszybciej rozpoznać po pierwszych nutach piosenkę, błyskawicznie nacisnąć klawisz na pulpicie i poprawnie odpowiedzieć.
Grzegorz nie widzi od urodzenia. Dźwięki są jego życiem
Przyniosło to skutek - w marcu w pięknym stylu wygrał finał miesiąca teleturnieju "Jaka to melodia", a w grudniu w równie imponujący sposób zwyciężył w finale roku 2009. Dla wielu niepełnosprawnych stał się bohaterem, który potrafi jak równy z równym rywalizować z osobami zdrowymi. Po zwycięskich programach na jego profilu na portalu nasza-klasa gratulacjom od osób z całej Polski nie było końca. Było ich tak dużo, że Grzegorz nie wiedział, jak każdemu z osobna odpisać. Zamieścił więc specjalny wpis z podziękowaniami.
- Popularność jest miła, ale trochę męcząca. Na początku, jak na ulicy zaczepiali mnie ludzie, to nie mogłem się do tego przyzwyczaić - mówi z uśmiechem 27-latek, ciesząc się, że swoją postawą niektórym niepełnosprawnym dodał otuchy. - Bo życie osób niepełnosprawnych nie jest łatwe; ciężko znaleźć pracę i towarzystwo. Niektórzy nie potrafią sobie z tym poradzić - dodaje bielszczanin.
Grzegorz nie widzi od urodzenia. Pewnie dlatego muzyka, świat dźwięków, są całym jego życiem. Muzyką interesuje się od dziecka. Od zawsze lubił grać, słuchać radia i miał ogromną łatwość w zapamiętywaniu wykonawców oraz różnych utworów. Dość szybko nauczył się grać na fortepianie, keyboardzie, akordeonie. Właśnie dzięki temu ostatniemu instrumentowi trafił do zespołu ludowego działającego w Ćwiklicach nieopodal Pszczyny, z którym koncertuje w różnych częściach kraju, m.in. podczas Tygodnia Kultury Beskidzkiej.
- Muzyka jest dla mnie wszystkim. Cokolwiek robię, zawsze mi towarzyszy - podkreśla Grzegorz, który w zależności od nastroju słucha popu, dance, hip-hopu, jazzu, rocka. Mówi, że w każdym rodzaju muzyki szuka jakiegoś ciekawego brzmienia, intrygującej linii melodycznej. Ostatnio z polskich wykonawców najbardziej podoba mu się to, co robią Maria Peszek i Czesław Śpiewa, z zagranicznych uwielbia Michaela Bublé, jest fanem Radiohead. Dlatego z dużym sentymentem wspomina ubiegłoroczny koncert brytyjskiej grupy w Poznaniu. - Wreszcie mnie było stać na kupienie biletu i pojechałem ze znajomymi do Poznania. Muzycy zagrali od początku do końca z sercem. Coś pięknego! - opowiada bielszczanin, który nie wyobraża sobie również życia bez radia. Jego idolem jest znakomity dziennikarz muzyczny Marek Niedźwiecki. Namiętnie słucha jego audycji oraz... brytyjskiej listy przebojów w BBC One (bo - jak wyjaśnia - jest najważniejsza na naszym kontynencie) i holenderskiej listy przebojów (raczej z sentymentu).
- Praca w radiu to moje marzenie - mówi Grzegorz Pająk.
Skończył więc dziennikarstwo i komunikację społeczną na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Przez pięć lat sam dojeżdżał z Bielska-Białej na studia. Mama - drobna, energiczna kobieta - odprowadzała go na dworzec autobusowy, jechał kilkadziesiąt kilometrów, uczestniczył w zajęciach, a później mama przyjeżdżała po niego.
Skończył również policealne studium asystenta operatora dźwięku. - Fascynuje mnie montaż dźwięku. Ciekawe jest to, że za pomocą komputera i stołu mikserskiego można zrobić interesującą, klarowną wypowiedź - dodaje Grzegorz, który liczy, że z czasem znajdzie pracę, najlepiej w jakiejś rozgłośni radiowej.
Przyznaje, że poszukiwanie pracy to jego chleb powszedni, a jego codzienne życie nie wygląda ciekawie - śniadanie, później spacer z mamą, żeby trzymać kondycję, powrót do domu i jeśli nie ma akurat prób czy występów w zespole ludowym, godziny spędzone przy komputerze na rozsyłaniu oferty pracy, przeglądaniu stron o zatrudnieniu czy słuchaniu muzyki w internecie. Grzegorza martwi, że nastawienie pracodawców do osób niepełnosprawnych nie jest w Polsce najlepsze. Mimo że potrafi obsługiwać komputer i poradziłby sobie z pracą biurową, ofert pracy nie otrzymuje zbyt wiele.
- Wielu pracodawców po prostu nie wie, że można dostać unijne dofinansowanie na przystosowanie stanowiska pracy do potrzeb niepełnosprawnych, a tacy ludzie świetnie sprawdzają się w wielu zawodach - zaznacza Grzegorz.
Taka sytuacja nie nastawia go optymistycznie do życia. Na szczęście, w chwilach zwątpienia zawsze może liczyć na mamę. Jest ona jego dobrym duchem, wspiera go i wierzy, że poradzi sobie. Tak przecież było z występem w programie "Jaka to melodia". To ona namówiła go do udziału w teleturnieju. Co sądzi o pasji syna?
- Niech Grzesiu sam opowiada. Przecież da sobie radę - mówi sympatyczna pani.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?