Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Damian Jonak: Z powrotu na ring cieszyłem się jak dziecko [WYWIAD]

Przemysław Filip
Arkadiusz Ławrywianiec
21 września na gali w Jastrzębiu Damian Jonak zmierzy się z zawodnikiem z Uzbekistanu - Sherzodem Khusanowem. Pięściarz mówi nam m.in. o tym dlaczego wrócił do boksu, konflikcie z promotorami i planach na dalszą karierę.

W kwietniu na gali PBN w Częstochowie wrócił pan na ring po blisko trzech latach przerwy, brakowało panu boksu?
Brakowało bardzo, kocham ten sport od dziecka i zajmuję się nim ćwierć wieku. Przez ostatnie trzy lata cały czas byłem aktywny, ruszałem się i sparowałem z kolegami.

Długo Mateusz Borek musiał pana namawiać do powrotu na ring?
Mateusz Borek zaproponował mi walkę w idealnym momencie, ale największą zasługę w moim powrocie do boksu ma mój przyjaciel Tomek. To on namówił mnie na obóz treningowy w Tajlandii u Przemka Salety, tam znowu poczułem tę iskrę jak za młodzieńczych lat.

Poprzednia walka miała dać panu odpowiedź czy jest jeszcze sens wychodzić do ringu. Wygrał pan, mimo że od 4 rundy miał pan kontuzjowaną prawą rękę...
Samo to, że wyszedłem do ringu i zrobiłem wagę było dla mnie sukcesem. Z przebiegu walki nie jestem do końca zadowolony, zawsze wymagam od siebie więcej i uważam, że mogłem rywala spokojnie znokautować. Zabrakło mi zimnej głowy i opanowania. Cieszyłem się z tego powrotu jak małe dziecko, które dostało zabawki. Co do kontuzji, to ja mam tak naprawdę obie ręce porozbijane i w walce te urazy się odnawiają. Czasu się niestety nie oszuka.

W Jastrzębiu walczy pan z Uzbekiem - Sherzodem Khusanowem. Mocny rywal, który ma być jednak tylko przetarciem przed listopadową galą w Radomiu...
Wróciłem do boksowania po to żeby sobie podnosić poprzeczkę. Zawsze chciałem żeby kibice kojarzyli mnie z emocjonującymi walkami. Na pewno ten pojedynek będzie dla nich ciekawy, a dla mnie bardzo ciężki. Razem z trenerami Złotkowskim i Przywarą oglądaliśmy kilka walk Khusanowa. To bardzo mocny i utytułowany zawodnik, nie mogę go zlekceważyć.

Załóżmy, że wygra pan dwa najbliższe pojedynki. Widzi się pan jeszcze w mistrzowskich walkach?
Zawsze będę myślał o mistrzowskich walkach, bo to jest dla każdego sportowca spełnienie marzeń. Nie ma też co ukrywać, że w takich starciach zarabia się duże pieniądze. Widzę się w konfrontacji z każdym rywalem. Nigdy nie bałem się boksować, kiedyś na sparingach w Niemczech znokautowałem Sebastiana Sylvestera, późniejszego mistrza świata. Dla mnie im trudniejszy przeciwnik, tym większa mobilizacja.

Pana przerwa od boksu spowodowana była konfliktem z promotorami. Zapowiadał pan, że będzie dochodził swoich racji w sądzie. Są już jakieś wyroki w tej sprawie?
Mam potwierdzenie od sądu, że mój kontrakt z panami Wasilewskim i Wernerem wygasł z końcem 2013 roku, ponieważ pan Werner jako promotor nie spełnił warunków wynikających z naszej umowy. Od 1 stycznia 2014 roku byłem wolnym zawodnikiem i pan Werner potwierdził to w sądzie. Panu Wasilewskiemu zaproponowałem ugodę, na którą się nie zgodził, dlatego będziemy się nadal spotykać w sądzie. Będę walczył o odszkodowanie, bo te fałszywe oświadczenia o moim rzekomo trwającym kontrakcie zaszkodziły mi nie tylko w karierze sportowej, ale także w biznesie. Straciłem wiarygodność wśród wielu ludzi. Zawsze marzyłem o karierze w Stanach. W 2014 roku negocjowałem umowę z Bobem Arumem, niestety z powodu mojej niejasnej sytuacji promotorskiej Arum się wycofał.
** Współpracuje pan obecnie z Mateuszem Borkiem, jest pana promotorem?Z Mateuszem jestem związany umową dżentelmeńską, nie mamy podpisanego żadnego kontraktu. Poznałem wielu promotorów w Polsce, zdecydowałem się współpracować z Mateuszem Borkiem i Mariuszem Grabowskim, bo są przede wszystkim uczciwi i rzetelni w stosunku do zawodników.
**

Po zakończeniu kariery chce się pan zająć promotorką?
Zrobiłem licencję promotorsko-menedżerską. Myślę o organizacji imprez bokserskich, ale przede wszystkim chciałbym się zająć pomocą dla zawodników boksu olimpijskiego, aby wreszcie któryś z Polaków zdobył medal igrzysk. Bardzo podoba mi się Damian Durkacz, trenujemy razem i mam nadzieję, że wspólnie z trenerem Irkiem Przywarą uda się doprowadzić tego chłopaka do występu na olimpiadzie.
** Cieszy pana kolejny pojedynek na śląskiej ziemi? Wielu kolegów górników wybiera się na pańską walkę w Jastrzębiu? Od kiedy zacząłem boksować z logiem Solidarności na plecach, to chłopaki jeżdżą na moje walki po całym kraju. Szczególnie dziękuję kolegom z kopalni „Brzeszcze”, bo chyba nie opuścili żadnego mojego pojedynku. Bardzo lubię boksować na Śląsku, atmosfera, która jest tutaj na walkach jest niepowtarzalna. To bardzo niesie zawodników i w trakcie tych ciężkich momentów w ringu, taka publiczność może dać mnóstwo energii.
**

Daje pan sobie jakiś określony czas do końca kariery?
Stoczyłem dopiero jedną walkę po powrocie i nie wiem jak mój organizm będzie się zachowywał. Na razie dałem czas do końca roku, chcę sprawdzić się w dwóch najbliższych pojedynkach. Po nowym roku, gdyby udało mi się wrócić do rankingów, będę wiedział na czym stoję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!