Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dariusz Fornalak: Nie skreślałbym jeszcze Ruchu Chorzów

Jacek Sroka
Dariusz Fornalak prowadził do tej pory Ruch w pięciu meczach notując w nich cztery remisy i porażkę
Dariusz Fornalak prowadził do tej pory Ruch w pięciu meczach notując w nich cztery remisy i porażkę fot. marzena bugała-azarko
Dariusz Fornalak, trener Ruchu Chorzów, zdradza nam co zrobił po klęsce 0:6 z Pogonią Siedlce i czego mu najbardziej brakuje teraz na Cichej. Mówi także o tym, że Niebiescy mimo iż zajmują ostatnie miejsce w tabeli Nice 1. Ligi to jednak wciąż są w grze.

Co może zrobić trener po tym jak jego zespół traci u siebie pół tuzina goli?Jak stara się podnieść morale zespołu: dokładnie analizując popełnione błędy, czy też starając się jak najszybciej o tym zapomnieć?
Zdecydowanie lepszy jest ten drugi wariant, ale aby wcielić go w życie konieczne było spełnienie trzech warunków. Pierwszym był jak najszybszy kolejny mecz i on został spełniony, bo we wtorek graliśmy ze Stomilem. Drugim było jak najszybsze wyparcie tego spotkania z pamięci. Pomogliśmy w tym zawodnikom nie robiąc żadnej analizy tego pojedynku i traktując go jako coś, co się nigdy nie wydarzyło. W zamian przypomnieliśmy im pozytywy z wcześniejszych spotkań. Trzecim warunkiem było zwycięstwo w kolejnym meczu i tego niestety nie udało nam się spełnić, aczkolwiek doprowadzenie w Olsztynie do remisu ze stanu 0:2 też było wielką sztuką, bo jak ktoś policzył w klubie, ostatnio Ruchowi udało się odrobić dwubramkową stratę i zdobyć w takim meczu punkt pięć lat temu.

Przegrywając ze Stomilem 0:2 po 22 min gry nie obawiał się pan, że może dojść do po-wtórki klęski z Pogonią?
W takim momencie trenerowi, który przecież nie może wejść na boisko, różne rzeczy chodzą po głowie. Różnica między tymi meczami była jednak taka, że z Pogonią przy stanie 0:2 zespół zgłupiał i przestał grać w piłkę, natomiast w Olsztynie zdrowy rozsądek przeważył nad emocjami, co mnie osobiście bardzo podbudowało. Zespół spokojnie czekał na swoje szanse i te szanse w końcu się pojawiły, a w II połowie mieliśmy już kontrolę nad tym spotkaniem.

Lanie z Pogonią w dodatku poniesione w dniu jubileuszu klubu, było najgorszym momentem w pana trenerskiej karierze, czy też gorsza była porażka 1:6 GKS z Podbeskidziem, po której rozstał się pan z katowiczanami?
Trener przeżywa na ławce różne chwile i nie ma na to mądrych. Najlepszy przykład mieliśmy ostatnio w półfinale Ligi Mistrzów, gdzie przecież nie ma słabeuszy, a jednak w pewnym momencie Roma przegrywała z Liverpoolem 0:5, a równie dobrze mogła 0:8. Czasem o wysokim wyniku decyduje wspaniała dyspozycja dnia jednej drużyny czy chwila słabości drugiej, a gdy przychodzi taki moment to naprawdę nie ma mądrego czy to w LM, czy u nas.

Ruch pod pana wodzą gra lepiej, wyłączając nieszczęsny mecz z Pogonią...
Nie wiem czy gramy lepiej. Wiem, że na razie nasza gra wciąż nie przekłada się na więk-szą zdobycz punktową, a tego wszyscy w klubie oczekujemy.

Uratowanie Niebieskich przed pierwszym w historii spadkiem na trzeci poziom rozgrywkowy jest największym wyzwaniem w pana trenerskiej karierze?
Na pewno jest to mój podstawowy cel w Chorzowie, natomiast nie porównuję tego z tym co robiłem wcześniej i nie wartościuję. Zrobię wszystko, żeby go osiągnąć, bo ciągle jesteśmy w grze, a do końca pozostało jeszcze siedem kolejek.

Czego panu najbardziej brakuje w Chorzowie, poza czasem, na brak którego narzeka każdy trener przejmujący zespół w trakcie sezonu?
Czasu faktycznie brakuje, zwłaszcza, że gramy teraz bardzo często, ale bardzo brakuje nam też sześciu punktów zabranych nam przez PZPN. Efekt jest taki, że wciąż zajmujemy ostatnie miejsce, choć na boisku nie wywalczyliśmy wcale najmniej punktów.

Wciąż nie ma w klubie planu B na wypadek, gdyby jednak Ruch został zdegradowany?
Nie rozmawiamy o tym na tę chwilę. Walczymy o utrzymanie i na tym się skupiamy. Gramy co trzy dni mecze. Nie mamy czasu na normalne treningi, bo między spotkaniami jest miejsce tylko na regenerację i mobilizację drużyny. Robimy wszystko, żeby efekt naszej pracy był jak najlepszy. Strata do miejsca barażowego jest cały czas niewielka. W sobotę czeka nas mecz z liderem Miedzią i na pewno nie jesteśmy faworytem spotkania w Legnicy, ale futbol zna nie takie przypadki, dlatego nie skreślałbym jeszcze Ruchu.

Zespół opuścił Santiago Villafane, którego jeden z synów wcześniaków umarł, a drugi walczy o życie. Kiedy Argentyńczyk wróci do Ruchu?
Jego brak komplikuje nam trochę sytuację, ale przy tym ogromie nieszczęścia, które spotkało tego chłopaka, to nieistotny szczegół. Santiago był w takim stanie psychicznym, że absolutnie nie nadawał się do gry. Poleciał do Argentyny i czekamy na wieści od niego, a z tego co mówiła jego żona wszystko jest teraz w rękach Boga.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!