Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dariusz Rekosz o Emilu Karewiczu: Co roku dzwoniłem do niego z życzeniami urodzinowymi. Zadzwoniłem też w piątek. Był w niezłej formie

Aleksandra Szatan
Aleksandra Szatan
Emil Karewicz zmarł nad ranem w środę, 18 marca
Emil Karewicz zmarł nad ranem w środę, 18 marca telemagazyn.pl
Emil Karewicz zmarł nad ranem w środę, 18 marca. Znakomity polski aktor flmowy i teatralny miał 97 lat. - Ostatni raz słyszeliśmy się kilka dni temu, kiedy obchodził urodziny. Co roku do niego dzwoniłem z życzeniami. Zadzwoniłem też w piątek, 13 marca. Porozmawialiśmy chwilę. Był w całkiem dobrej formie - mówi Dariusz Rekosz o Emilu Karewiczu. Dąbrowski pisarz i animator kultury wspomina legendarnego "Brunnera" ze "Stawki większej niż życie".

Emil Karewicz, znakomity aktor filmowy i teatralny, zmarł w środę (18 marca) nad ranem w szpitalu. Jak poinformowała jego rodzina w rozmowie z Polsat News, śmierć była nagła.

Rozmawiamy z Dariuszem Rekoszem, dąbrowskim pisarzem i animatorem kultury, który miał okazję współpracować z Emilem Karewiczem.

W jednym z wywiadów wspominałeś, że poznaliście się osobiście w 2009 roku?

Poznaliśmy się przed otwarciem Muzeum Hansa Klossa, kiedy rozmawiałem z Emilem Karewiczem na temat jego oczekiwań względem tego miejsca. Kolejna okazja nadarzyła się w trakcie konferencji prasowej w katowickim Kinoteatrze Rialto. Zabawna sytuacja. Pierwszy rząd był zarezerwowany dla osób specjalnie zaproszonych, w tym także dla Karewicza. Były karteczki z napisem „rezerwacja” na krzesłach, gdzie każdy z nich miał usiąść. Emil Karewicz wziął kartkę, „założył” ją na siebie, dając sygnał, że on cały jest zarezerwowany (śmiech). Było to bardzo komiczne. Dał się wtedy poznać jako człowiek z dużym dystansem do siebie.

Kolejnych okazji do rozmów i spotkań też nie brakowało.

Pamiętam kiedy w Warszawie, w Muzeum Wojska Polskiego prowadziłem galę z okazji Nocy Muzeów. Odsłonięty miał być taki mini poczet królów polskich, jednym z nich był Władysław Jagiełło. Jego figurę odsłaniał Emil Karewicz, który jak pamiętamy, w roli Jagiełły wystąpił w „Krzyżakach”. Pojechałem osobiście do Emila Karewicza, do jego domu i przywiozłem do muzeum na galę. Wtedy już poruszał się w ograniczonym stopniu, ale całkiem przyzwoicie. Odbyliśmy kilka zakulisowych rozmów. Podpytywałem go m.in. o rolę Jagiełły, jak kręcono „Krzyżaków”, bo przecież wtedy nie było ani komórek ani innych sprzętów pomocnych do tego, by reżyser mógł dać sygnał, że jazda krzyżacka – oddalona o dwa kilometry od miejsca, gdzie stoi kamera – ma się rozpocząć. Odparł, że reżyser dysponował jedynie olbrzymią tubą, przez którą nawoływał do ataku lub ucieczki z pola bitwy. A najśmieszniejsze były wulgaryzmy, które wylatywały z tuby. Emil Karewicz był wzorem profesjonalizmu, co podkreśliła też jego wizyta w tym muzeum. Przyjechał na wydarzenie, które tylko częściowo było związane z jego osobą, a raczej z odgrywaną przez niego rolą. Poruszał się o laseczce, odsłonił figurę Jagiełły, ukłonił się, wypił lampkę wina, a potem otrzepał kolanka i poprosił o odwiezienie do domu. Swoją robotę wykonywał bez kapryszenia, zawsze perfekcyjnie.

Stara szkoła dobrych manier.

Był tego nauczony. Pamiętam go też z rozmów z Bronisławem Cieślakiem, bo oni razem kiedyś po Polsce podróżowali z występami scenicznymi. Świetnie śpiewał, miał znakomity głos. Wykonywał różnego rodzaju piosenki i pieśni, nie tylko żołnierskie.

Prywatnie jakim był człowiekiem?

Bardzo ciepłym.

Dużo czasu musiało upłynąć, zanim nabrał zaufania do drugiego człowieka?

Na początku dużo słuchał. Był doskonałym odbiorcą tego, co się do niego mówiło. Wspominam sytuację przy okazji przekazania Jurkowi Owsiakowi i Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy silikonowych figur Klossa i Brunnera z Muzeum Hansa Klossa w Katowicach. Emil Karewicz też w tym uczestniczył, niewiele się wypowiadał, ale traktował to jak bardzo fajną zabawę. Widać było jak cieszy się, że te figury Klossa i Brunnera mogą pomóc w zbiórce pieniędzy.

Jego karierę utorowała m.in. niezapomniana rola Brunnera w „Stawce większej niż życie”, a przecież na 18 zrealizowanych odcinków, pojawił się tylko w pięciu. Z czego wziął się ten fenomen?

W dużym stopniu wynika to z ogólnej zasady, że role drugoplanowe, jeśli są znakomicie zarysowane, to często lepiej zapadają w pamięci niż główne. Mam przyjaciela, mieszkającego w Warszawie, który porwał się na napisanie książki o polskich aktorach drugoplanowych. Jest ich mnóstwo. Emil Karewicz w roli Brunnera jest świetnym przykładem, bo rzeczywiście zagrał zaledwie w pięciu odcinkach tej produkcji. Tylko w pięciu, ale zrobił to w taki sposób, że wydaje nam się jakby był obecny w każdym. Co więcej, słynne cytaty, które znamy czyli „Brunner, ty świnio”, albo „Nie ze mną te numery, Brunner” nigdy nie padły w żadnym z odcinków.

To skąd się wzięły?

Ze zlepków wypowiedzi. Na przykład „Nie ze mną te numery, Brunner” jest zlepkiem dialogowym z odcinka „Edyta”.

Kiedy ostatni raz miałeś kontakt z Emilem Karewiczem?

Ostatni raz słyszeliśmy się kilka dni temu, kiedy obchodził urodziny. Co roku do niego dzwoniłem. W ostatni piątek, 13 marca też zadzwoniłem z życzeniami urodzinowymi. Wprawdzie już niezbyt dobrze słyszał, ta dolegliwość z wiekiem u niego postępowała. Wiedziałem, że trzeba wyraźniej, głośniej się do niego zwracać. Ale był w całkiem dobrej formie. Widzieliśmy się kilka lat temu, przy okazji premiery filmu „Stawka większa niż śmierć” Patryka Vegi, gdzie znów zagrał Brunnera. To jest moja osobista ocena, ale w tym filmie zagrał najlepiej. Pomimo wieku, a był najstarszym aktorem na planie – był najmniej zmęczony. Zagrał bardzo świeżo. Na luzie, że świadomością, że już nic nie musi, a tylko może robić.

Z informacji przekazanych przez rodzinę dowiadujemy się, że Emil Karewicz zmarł w szpitalu, nagle.

Też jestem zaskoczony. W piątek nic nie wskazywało na to, że w szpitalu się znajdzie. Mam zarówno numer stacjonarny jak i komórkowy Emila Karewicza. W piątek dzwoniłem do niego na domowy. Odebrał, porozmawialiśmy chwilę. „Sto lat” już nie wypadało życzyć, więc życzyłem mu dwustu lat życia. Niestety stało się inaczej. Ale z tej rozmowy nie wywnioskowałem, że on się źle czuje, lub coś mu dolega.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera