Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Depeche Mode w Warszawie: Wszystko się zgadzało RECENZJA + ZDJĘCIA

Ola Szatan
Depeche Mode w Warszawie
Depeche Mode w Warszawie ARC
Zespół Depeche Mode po raz kolejny udowodnił, że jest jedną z najlepszych muzycznych maszyn w historii światowej muzyki. Ponad dwugodzinny koncert, który zaserwowali nam w piątkowy wieczór na Stadionie Narodowym w Warszawie był popisem dobrego rzemiosła, wirtuozerii i potwierdzeniem znakomitej formy, w jakiej jest grupa.

Depeche Mode w Warszawie: Wszystko się zgadzało RECENZJA

Choć o formę wokalisty wielu zadrżało na początku tygodnia, gdy okazało się, że Dave Gahan wylądował w szpitalu. W efekcie odwołany został koncert Depeche Mode w Mińsku i zaczęło się nerwowe wypatrywanie komunikatów co z dalszą trasą. Na szczęście organizatorzy zapewnili, że polski występ jest niezagrożony.
Zespół przyjechał do Warszawy na tyle wcześnie, że nie tylko po raz kolejny przekonał się o wielkiej sympatii fanów z kraju nad Wisłą, którzy wypatrywali swoich ulubieńców w oknach hotelu Bristol (gdzie muzycy nocowali), ale mógł też obserwować manifestację, jaka odbywała się przed znajdującym się po sąsiedzku, Pałacu Prezydenckim.

Podczas piątkowego koncertu na Stadionie Narodowym tych emocji związanych z aktualną sytuacją polityczną nie brakowało. Kiedy grupa zagrała singlowy przebój z promowanej w trakcie tej trasy płyty „Spirit”: „Where's The Revolution” na telebimie ukazał się transparent z napisem „Revolution is here”, który uniósł ktoś z publiczności.
Ukrytych treści niektórzy dopatrywali się też w następnej piosence: „Wrong” z płyty „Sounds of the Universe”. Idąc tym tropem, symbolicznie mógł zabrzmieć „Heroes”, cover Davida Bowiego, który tak jak podczas dotychczasowych koncertów DM, pojawił się w w serii bisów („We can be Heroes, Just for one day, We can be Heroes”).

Przede wszystkim jednak koncert był przekrojem tego co najlepsze w dorobku Depeche Mode. Muzycy zadbali też o dobrą prezentację najnowszego albumu „Spirit”, który zaistniał na koncercie już podczas pierwszego utworu: „Going Backwards”. Tuż po nim pojawił się „So Much Love”, a dalszej części m.in. „Cover Me” oraz „ Poison Heart”.
Dobrze i energicznie zabrzmiało „Barrel Of A Gun” z obchodzącej w tym roku 20 lat płyty „Ultra”, a potem „A Pain That I'm Used To” z albumu „Playing The Angel”, który w 2006 roku mogliśmy wysłuchać na żywo w katowickim Spodku.
W muzyczną podróż do przeszłości „Depesze” zabrali m.in. za sprawą „World In My Eyes” z liczącego już 27 lat albumu „Violator”, czy „Everything Counts” z trzeciego krążka DM, „Construction Time Again” (1983) lub „Stripped” z „Black Celebration” (1986).

Depeche Mode to zespół bardzo utalentowany wokalnie. Dave Gahan dawał z siebie wszystko, ale bardzo jasnym punktem tego koncertu był także Martin Gore, który zaśpiewał „A Question of Lust”, „Home” oraz otwierający bisy utwór „Somebody”. To głównie podczas jego popisów Stadion Narodowy fani rozświetlali stadion, włączonymi latarkami w telefonach. Może nie była to tak spektakularna gra świateł, jak miesiąc wcześniej podczas koncertu Coldplay, ale efekt i tak robił wrażenie.
Nie mogło obyć się też bez takich kilerów jak „Enjoy The Silence”, „Walking In My Shoes” „Personal Jesus” czy „Never Let Me Down Again”, w finale którego, zgodnie z „depeszową” tradycją las rąk machał z prawej na lewą stronę.

Dave Gahan przez cały koncert bawił się równie znakomicie co publiczność. Biegał po scenie, tańczył ze statywem, dyrygował widownią i chłonął całym sobą te momenty, gdy 50 tysięcy gardeł śpiewało razem z nim. Tego dnia klasę pokazał nie tylko sam zespół, ale koncertowi sprzyjał też Stadion Narodowy, którego akustykę zazwyczaj można rozpatrywać w kategorii rosyjskiej ruletki. Tym razem, zabrzmiało naprawdę nieźle, dużo lepiej niż podczas poprzedniej wizyty DM w Warszawie, w 2013 roku. Wówczas jednak dach stadionu był zamknięty. W piątek bawiliśmy się przy otwartym dachu. I nie przeszkadzały nawet małe kałuże, które miejscami pojawiły się na płycie – pozostałość po deszczu, który szczęśliwie przestał padać na kilka godzin przed początkiem tej muzycznej uczty.
W lutym 2018 roku Depeche Mode ponownie przyjadą do Polski, tym razem na trzy halowe koncerty. Sporo osób, które spędziły Depeszowy wieczór na Stadionie Narodowym, już zaciera ręce na kolejne spotkanie z muzykami. Są tacy artyści, których koncertów nigdy za wiele. Ja też wybieram się na Depeche Mode 7 lutego do Krakowa.

Depeche Mode, Stadion Narodowy w Warszawie. 21 ipca 2017: SETLISTA
Intro
- Going Backwards
- So Much Love
- Barrel Of A Gun
- A Pain That I'm Used To
- Corrupt
- In Your Room
- World In My Eyes
- Cover Me
- A question Of Lust
- Home
- Poison Heart
- Where's The Revolution
- Wrong
- Everything Counts
- Stripped
- Enjoy The Silence
- Never Let Me Down Again
BIS:
- Somebody
- Walking In My Shoes
- Heroes
- I Feel You
- Personal Jesus

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Depeche Mode w Warszawie: Wszystko się zgadzało RECENZJA + ZDJĘCIA - Dziennik Zachodni