Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dezercja i zdrada: czarna karta WP śląskiego Września. Jak Ślązacy porzucali polski mundur

Tomasz Borówka
Tomasz Borówka
Ślązacy służący w Wojsku Polskim II RP słynęli z odwagi i dyscypliny. Mimo tego, w 1939 r. niektórzy z nich dopuścili się dezercji, a nawet zdrady
Ślązacy służący w Wojsku Polskim II RP słynęli z odwagi i dyscypliny. Mimo tego, w 1939 r. niektórzy z nich dopuścili się dezercji, a nawet zdrady Śląska Biblioteka Cyfrowa
Wielu Ślązaków służących w polskiej armii we wrześniu 1939 zasłużyło na opinię doskonałych żołnierzy. Ale byli i tacy, dla których mundur WP był obcy i nie zamierzali ginąć za Polskę.

Zapada wieczór 5 września 1939. Armia „Kraków” już parę dni temu zaniechała obrony Górnego Śląska i znajduje się obecnie w pełnym odwrocie przez ziemie Małopolski. Podpułkownik Władysław Adamczyk z żołnierzami swego 201 pułku piechoty rezerwowego wkracza do podkrakowskiej wsi Węgrzce. Nagle rozlegają się wystrzały, a wokół zaczynają świstać kule. - Kto strzela? - dziwi się zaskoczony Adamczyk. Bo Węgrzce nie są przecież na pierwszej linii frontu. Prawdopodobnie więc to ogień z polskich karabinów, ale kto i dlaczego go otworzył? Jednak sprawa wyjaśnia się wkrótce, gdy adiutant doprowadza do podpułkownika schwytanego kaprala 2. kompanii. To on strzelał, ukryty na strychu którejś z wiejskich chałup. Ilu takich jest jeszcze w szeregach naszego pułku? - zastanawia się Adamczyk. „Kaprala kazałem odesłać do sztabu dywizji, zgodnie z otrzymanym w tej sprawie rozkazem - napisze we wspomnieniach. - Dowiedziałem się później, że w tym dniu stanęła w dywizji przed sądem polowym spora gromadka jemu podobnych zdrajców”. Następnego zresztą dywersanta w polskim mundurze demaskują wkrótce i podkomendni Adamczyka. Oficer łączności przyprowadza doń aresztowanego żołnierza, który w rozmowie z szoferem podpułkownika zapowiadał kolejny zamach na dowódcę. I na tym się nie skończyło - „wykryto w jednej z kompanii jeszcze kilku podejrzanych, których znów pod silną eskortą odesłałem do dowództwa dywizji” - pisze Adamczyk. Nie ma przy tym mowy, by oficer ten uległ jakiejś szpiegomanii - także i Paweł Dubiel wspomina o zamordowaniu porucznika rezerwy, Alfonsa Piechy. „Zginął on w pierwszych dniach września pod Krakowem, zastrzelony skrytobójczo przez żołnierza, który działał z namowy hitlerowca Hansa Barańskiego, prowadzącego w Starym Chorzowie warsztat elektrotechniczny” - podaje ten znany badacz dziejów śląskiego września 1939.

Zdruzgotani odwrotem

Trudno jednak powiedzieć, na ile dywersja w polskich szeregach była rezultatem ich infiltracji przez niemiecki wywiad. Przynajmniej po części bowiem można jej przyczyn upatrywać w czymś innym. Otóż liczni Ślązacy służący w Wojsku Polskim świeżo doznali ogromnego wstrząsu moralnego, jakim był dla nich rozkaz odwrotu ze swej ziemi, której - jak oczekiwali - będą bronić do upadłego. „Dla niektórych było to wprost tragedią - stwierdza porucznik Jan Oleksy. - Wielu z nich mogło z pozycji obronnej obserwować okna domów, w których mieszkali ich najbliżsi, pewni, że są pod dobrą ochroną. Rozkaz burzył to wszystko. Tylko wielkiemu hartowi ducha i patriotyzmowi należy zawdzięczać, że żołnierze Ślązacy nie załamali się”. Wypadków załamań było jednak mnóstwo, tym szczególniej, że Niemcy, co najmniej domyślając się stanu ducha znacznej części Górnoślązaków w WP, zrzucali z samolotów ulotki nawołujące do dezercji, a nawet ataków na oficerów. „Ulegli tym wezwaniom żołnierze pochodzenia niemieckiego, jak również niektórzy żołnierze polscy, będący od dawna pod wpływem niemieckiej propagandy - przyznaje por. Oleksy. - Największe ubytki, bo dochodzące do 20 procent stanów, zaistniały w kompaniach strzeleckich, które miały element ludzki dość zróżnicowany, w części pochodzenia niemieckiego”. Niewykluczone więc, że i u podłoża zamachu na pułkownika Adamczyka legła właśnie ta psychologiczna propaganda. Ale niekoniecznie.

Konspiracja w szeregach WP?

Według niemieckich źródeł, wewnątrz WP aktywna była utworzona przez Abwehrę zakonspirowana organizacja wywiadowczo-dywersyjna. „W maju 1939 r. do działalności w tzw. organizacji pułkowej (Regiments Organisation) na Śląsku pozyskano: Oswalda Klösela ze stacjonującego w Katowicach 73 pp oraz Adolfa Zielke z 75 pp w Rybniku. W następnych miesiącach zwerbowano kolejne osoby: Gerharda Wieczorka z 73 pp w Katowicach, Wilhelma Klosego i Józefa Rokitowskiego z 75 pp w Rybniku, Richarda Litwę, Adolfa Belda i Wilhelma Draga z 3 Pułku Strzelców Podhalańskich stacjonującego w Bielsku, Aloisa Hoffmanna z 21 pal w Bielsku” - podaje Tomasz Chinciński, autor książki o niemieckiej dywersji w Polsce w 1939 r. Jednakże historyk katowickiego oddziału IPN, Grzegorz Bębnik, wykazał, iż przynajmniej niektórzy z tych rzekomych agentów Abwehry w WP „nie mieli podczas kampanii w 1939 r. okazji do szerzenia defetyzmu w szeregach WP”. Dokumenty Abwehry, mimo swej niewątpliwej autentyczności, niejednokrotnie mogą przeceniać możliwości działania wymienianych w nich osób, m.in. po części należących do mocno już starszawych roczników poborowych.

Tym niemniej, mimo iż trudno orzec, czy wiązało się to z działalnością RO - to podczas walk o Śląsk w pierwszych dniach września 1939 miały miejsce bardzo spektakularne akty zdrady polskiego munduru - i to munduru oficera.

Także oficerowie Wojska Polskiego

Rankiem 1 września 1939 r. przy wiadukcie na trasie Rybnik-Racibórz rozgrywają się sceny niczym z sensacyjnego filmu wojennego. Oto polscy saperzy przygotowują się do wysadzenia w powietrze tego strategicznego obiektu przed nadciągającymi oddziałami niemieckiej 5 Dywizji Pancernej. Tymczasem podporucznik rezerwy WP, Walter Wollny, przecina przewody telefoniczne i otwiera ogień do polskich żołnierzy. Saperzy giną, nie wykonując zadania, a po moście już niebawem przetaczają się niemieckie czołgi...

To tylko prawdopodobny przebieg wydarzeń, ale zdrada Wollnego jest ustalonym ponad wszelką wątpliwość faktem. W potwierdzającym ją dokumencie Abwehry mowa jest o tym, że Wollny przeszedł na niemiecką stronę na czele całej kompanii, którą dowodził (co jest lekką przesadą, gdyż stał tylko na czele plutonu cekaemów w kompanii Obrony Narodowej „Rybnik” z 55 Dywizji Piechoty - dywizji skądinąd tej samej, w której służył ppłk Adamczyk). W pracach Grzegorza Bębnika przykładów grupowej dezercji na stronę nieprzyjaciela znajdziemy więcej. Nieznanego nazwiska podporucznik rezerwy z 75 pułku piechoty 7 września zdezerterował wraz z trzema podwładnymi oraz kuchnią polową i wozem żywności. Nieco inaczej było z podporucznikiem Romanem Kurcem (podobnie jak Wollny dowódcą plutonu w batalionie ON „Rybnik”), który rozpuściwszy swych podkomendnych do domów jął bratać się z Niemcami. Dezerterzy z WP pojawiają się również w historii działań niemieckiej 239 Dywizji Piechoty (tej, która zajmowała Katowice), opisującej przybycie jej dowódcy, generała Ferdinanda Neulinga, do mikołowskiego ratusza 3 września 1939. Około pół setki zbiegów z WP powitało go tam niemieckim pozdrowieniem - co musiało być dość jaskrawym kontrastem wobec wciąż przez nich noszonych polskich mundurów.

Wracając zaś do polskich oficerów, warto przy okazji wspomnieć, że w archiwach Abwehry mowa jest o jeszcze jednym z nich - dowodzącym odcinkiem „Bobrowniki” Obszaru Warownego „Śląsk” majorze Mikołaju Tomasiku. Otóż agent Abwehry i bojownik Freikorpsu Wilhelm Langer twierdzi, iż uzyskał od Tomasika dane na temat polskiej artylerii przeciwlotniczej, schronów bojowych oraz spiętrzeń wody. Dziś nie sposób oczywiście orzec, czy major Tomasik - poległy przecież na polu chwały we wrześniu 1939 - rzeczywiście dopuścił się zdrady, a jeżeli w istocie to nastąpiło, to z jakich pobudek. Ponadto relacja Langera może wcale nie odpowiadać prawdzie. Jakkolwiek było - dziś wiemy, że fortyfikacje odcinka „Bobrowniki” mieli Niemcy rozpracowane całkiem dobrze. Ich wywiad dosyć szczegółowo poznał właśnie rozmieszczenie polskich schronów bojowych (a nawet budowę wewnętrzną niektórych z nich) oraz plany zalewów hydrotechnicznych, mających utrudnić sforsowanie Brynicy.

We Freikorpsie i w Wehrmachcie

Ucieczki niemieckich Górnoślązaków z WP rozpoczęły się jeszcze przed wybuchem wojny. „W okresie letnim (czerwiec-lipiec) pod wpływem wzmożonej propagandy niemieckiej zaczęła się dość liczna ucieczka ze Śląska, nie tylko Niemców, ale również wielu Polaków z duszami folksdojczów - pisze historyk działań armii „Kraków” Władysław Steblik. - Dotknęło to również 23 dywizję, z której szeregów zbiegło kilka setek tego pokroju dezerterów, przeważnie pochodzenia niemieckiego”. Częściowo właśnie na bazie zbiegłych na drugą stronę dzielącej Górny Śląsk granicy dezerterów bądź rezerwistów utworzono jednostkę specjalną Abwehry Sonderformation „Ebbinghaus”, szerzej znaną jako Freikorps. Jednym z tych ludzi był niejaki Makowski, kapral rezerwy rozpoznany wśród dywersantów rannych w walkach pod Bielszowicami.

Musisz to wiedzieć

Warto na koniec podkreślić, że szeregi WP opuszczali nie tylko Górnoślązacy ducha niemieckiego. Była tu już mowa o dezercji żołnierzy załamanych wycofaniem ze Śląska i niewidzących sensu dalszej walki. A bywało też jeszcze inaczej - tak oto , że Ślązacy z armii „Kraków”, bijąc się wiernie aż do kapitulacji swych jednostek, trafiali do niewoli, gdzie deklarowali przed niemieckimi władzami obozowymi swą śląską tożsamość i byli zwalniani do domów. A że powoływano ich do służby w Wehrmachcie, to w rezultacie dochodziło później do niezwykłych spotkań przebywających w oflagach dowódców z ich dawnymi podkomendnymi - tym razem w roli wartowników. Trzeba dodać, że wobec byłych swoich zwierzchników zachowywali się oni wówczas wielce przyzwoicie.

Ślązacy, co byli wierni jak Kiemlicze

Ppłk Władysław Adamczyk, który omal nie zginął od kuli podwładnego, spotkania w oflagu ze swymi byłymi żołnierzami w niemieckich mundurach wspominał dobrze. „Pewnej nocy - opisuje - obudził mnie w baraku żołnierz niemiecki, który wyprostowany w służbowej postawie zameldował się po polsku »Panie pułkowniku, strzelec K. melduje się posłusznie jako żołnierz pana pułkownika z 201 pułku«”. Inny były podwładny Adamczyka przemycił mu na zewnątrz obozu m.in. list do rodziny. Także i por. Oleksy spotkał w oflagu swego byłego żołnierza, strzelca Pawlasa, będącego obecnie obozowym wartownikiem. Pawlas zwierzył się Oleksemu, że wraz z grupą podobnych mu Ślązaków (trzech spośród nich było jego kolegami z polskiej jednostki) planuje dezercję. Tym razem z Wehrmachtu.

Nie przeocz

Zobacz koniecznie

Bądź na bieżąco i obserwuj

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera