Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego nie znamy historii Śląska?

Marcin Kasprzyk
Czyja to wina, że młodzi ludzie ze Śląska wymieniają Adama Małysza, Krzysztofa Hankego i Joannę Bartel, jako osoby, które najlepiej reprezentują nasz region?

Nie umniejszając niczego tym trzem postaciom, wszyscy zgodzimy się, że śląska czołówka powinna mieć inny skład. Czyja to wina, że znajomość historii Śląska u ludzi młodych ogranicza się do znajomości kilku haseł: powstania śląskie, plebiscyt.

Musimy uczyć dzieci historii ich własnym nowoczesnym językiem. Może to nasza ostatnia szansa

Wydaje się, że winowajców nietrudno wskazać. To przede wszystkim szkoły, które chyba wciąż nie potrafią zainteresować młodych ludzi kulturą i historią Śląska (oczywiście są wyjątki). Nie wystarczy nauczyć dzieci wierszyka na konkurs gwarowy, pokazać im stary "bifyj" w szkolnej izbie pamięci, a na zadanie domowe zadać listę dat powstań śląskich do wykucia na pamięć. Takiej nudy to i ja bym nie zniósł, a co tu mówić o młodzieży, która na co dzień ma tysiące ciekawszych pomysłów na spędzanie wolnego czasu. Przy takim zadaniu domowym to "Święta wojna" z Bercikiem i Andzią naprawdę wydaje się ciekawsza.

W tej chwili nauczyciele zgodnie krzykną, żebym się nie wymądrzał, że oni przecież robią co mogą, że powstanie śląskie nie wygra z Turniejem Czterech Skoczni, a działalność polityczna Wojciecha Korfantego z najnowszym hitem kinowym Angeliny Jolie. Może i nie wygra. Nie wiem, ale wiem, że to dobry moment, aby przestać narzekać na nauczycieli. Drugą grupą winowajców są bowiem rodzice, którzy też nie potrafią zainteresować dzieci historią najbliższej okolicy.

Dlaczego uczniowie śląskich szkół częściej bywają na placu Św. Piotra w Watykanie niż w Giszowcu czy Nikiszowcu. To też pewnie efekt decyzji rodziców. Zastanawiając się nad tym uzmysłowiłem sobie, że ja postąpiłem tak samo. Pojechałem z synem do Muzeum Powstania Warszawskiego, ale nie byłem z nim w muzeum w rodzinnym mieście.

No i dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Muzeum Powstania Warszawskiego to miejsce, gdzie są niesamowite eksponaty, z których wiele można dotknąć, a wiedza historyczna przekazywana jest poprzez komputery wyposażone w ekrany dotykowe. Tam młodzież chłonie wiedzę w swój ukochany interaktywny sposób.
Mój syn bawił się tam cztery godziny i nie chciał wyjść. W typowym muzeum pewnie by się nudził.
Być może musimy uczyć dzieci historii ich nowoczesnym językiem. Być może to nasza ostatnia szansa, aby oprócz Małysza, Hankego i Bartel znali jeszcze kilku innych Ślązaków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!