Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego Podbeskidzie Bielsko-Biała zmierza do I ligi? Oto pięć grzechów głównych Górali ANALIZA

Przemysław Drewniak
Przemysław Drewniak
03.05.2021. Piast Gliwice - Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:0.  Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
03.05.2021. Piast Gliwice - Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:0. Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE Marzena Bugala Polska Press
Po zwycięstwach z Legią i Górnikiem kibice Podbeskidzia oczekiwali, że ich drużyna zaliczy piorunujący finisz sezonu, ale od tamtego czasu Górale wygrali zaledwie 2 z 13 meczów. Teraz, do pozostania PKO Ekstraklasie, bielszczanie potrzebują cudu nad Wisłą, czyli zwycięstwa przy Łazienkowskiej w Warszawie, a w dodatku porażki Stali Mielec we Wrocławiu. Co poszło nie tak? Wymieniamy pięć głównych przyczyn nieudanego sezonu bielszczan.

1. Pycha po awansie

W tabeli rundy wiosennej Podbeskidzie zajmuje niezłe jak na beniaminka 10. miejsce. Jeśli po meczu z Legią spadnie do pierwszej ligi, to zapłaci przede wszystkim za fatalną postawę z jesieni i pychę działaczy klubu po awansie do PKO Ekstraklasy. Prezes Bogdan Kłys, ówczesny trener Krzysztof Brede i towarzyszący mu dział sportowy uwierzyli, że zawodnicy, którzy wybili się ponad pierwszoligową przeciętność, bez problemów poradzą sobie na wyższym poziomie. Ich założenia brutalnie zweryfikowały nie tylko wyniki Górali, ale też losy tychże piłkarzy - Rafał Figiel walczy dziś z GKS-em Katowice o awans z drugiej ligi, Tomasz Nowak przeszedł to trzecioligowego Rekordu, a Bartosz Jaroch, Aleksander Komor czy Kacper Gach bardzo szybko wrócili do pierwszej ligi. Podbeskidzie zapłaciło za brak doświadczenia działaczy i trenera Bredego, który grając ofensywną piłkę porwał się z motyką na słońce.

2. Chwiejna obrona

W 2019 roku z Ekstraklasy z hukiem spadło Zagłębie Sosnowiec, tracąc aż 80 goli w 37 meczach. Średnia wpuszczonych bramek Podbeskidzia jest niewiele lepsza i też przekracza dwie na mecz. Wiosną trener Robert Kasperczyk skorygował styl gry i uszczelnił defensywę, a złotym lekiem na problemy Podbeskidzia okazało się ustawienie 3-5-2 z Modelskim, Janickim i Rundiciem w roli środkowych obrońców - tak zestawionej obrony przez 180 minut nie potrafili pokonać Wisła Kraków i Lech Poznań. Co z tego, skoro na finiszu rozgrywek z powodu kontuzji lub kartek Kasperczyk nie mógł odtworzyć niezawodnego tercetu, a gdy za jednego z nich do składu wchodził Dmytro Bashlai, Podbeskidzie znów traciło bramki w dziecinny sposób.

3. Za mało Górali w Góralach

Podczas swojego pierwszego pobytu w Ekstraklasie Podbeskidzie zasłynęło przede wszystkim charakterem i wiarą we własne możliwości. W 2013 czy 2015 roku Górale z powodzeniem bili się o utrzymanie do ostatniej kolejki, bo w najważniejszych momentach radzili sobie z presją. Drużynie Kasperczyka takiej charyzmy zabrakło. W kluczowych meczach z Piastem i Wisłą Płock bielszczanie długimi momentami grali bez przekonania, a ich niemoc udowadniają także liczby – wiosną aż siedem razy nie potrafili utrzymać do końca meczu prowadzenia, często tracąc decydujące gole w końcówkach.

4. Transferowe niewypały

Po przespanym letnim okienku transferowym Podbeskidzie zaczęło raptownie ściągać posiłki. W trakcie sezonu do drużyny dołączyło aż dziewięciu nowych zawodników, z których tylko Michal Pesković i Rafał Janicki znacząco podnieśli jakość gry. Jakub Hora miewał jedynie przebłyski, a tacy piłkarze jak Peter Wilson czy Marco Tulio być może i mają niezłe indywidualne umiejętności, ale pozyskani w ferworze walki o utrzymanie nie mieli odpowiednich warunków do aklimatyzacji.

5. Uzależnienie od Bilińskiego

Snajper beniaminka może kończyć sezon z podniesioną głową. Zdobył 11 bramek, choć koledzy wypracowywali mu stosunkowo mało strzeleckich okazji. Bilińskiemu brakowało wsparcia - drugą „strzelbą” Górali jest... Janicki, pozyskany w połowie sezonu środkowy obrońca, który po stałych fragmentach gry strzelił trzy gole. Podbeskidziu brakowało jakości w rozegraniu, siły przebicia na skrzydłach, a Marko Roginić obudził się dopiero na koniec, zdobywając swoje jedyne dwie bramki w meczach ze Śląskiem i Lechem.

Nie przeocz

Zobacz koniecznie

Musisz to wiedzieć

Bądź na bieżąco i obserwuj

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera