Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dopalacze powróciły do Rybnika. Młodzież często uznaje je za jedyna rozrywkę

Arkadiusz Biernat
"Pomarańczowy Płomień" - w tle widać podejrzany sklep
"Pomarańczowy Płomień" - w tle widać podejrzany sklep Arek Biernat
Dopalacze wróciły do Rybnika niczym bumerang. Od kilku tygodni sklep przy ulicy Gliwickiej znów jest czynny. Niestety, znów ze względu na wakacje jest oblegany przez młodzież, która kupuje w nim tajemnicze czarne torebki. "Pomarańczowy Płomień", "Żółty Płomień" - te nazwy są znane pracownikom rybnickiego sanepidu, którzy po otwarciu sklepu zrobili w nim kontrolę pod koniec kwietnia.

- Zostały już przeprowadzone kontrole u nowego przedsiębiorcy prowadzącego działalność w sklepie przy ul. Gliwickiej. Zabezpieczono trzy rodzaje produktów. Wyniki będą prawdopodobnie pod koniec sierpnia - informuje Katarzyna Malcherczyk z rybnickiego sanepidu, walczącego z dopalaczami od kilkunastu miesięcy. W styczniu tego roku, po interwencjach m.in. "Dziennika Zachodniego", Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny zamknął obiekt. Poprzedni właściciele zostali ukarani finansowo, ale do tej pory się odwołują. Po interwencji sanepidu sklep znów zaczął działać, ale już nie pod szyldem "Upominki".

Wyników najnowszych badań można spodziewać się pod koniec sierpnia. Wtedy też zapadną decyzje o ewentualnych karach dla właścicieli. Jednocześnie wszczęto już postępowanie administracyjne. Właścicielowi grozi kara od 20 tys. do 1 mln zł. A handel kwitnie, bo właściciele po kontrolach sanepidu wprowadzają produkty do obrotu pod inną nazwą i w ten sposób sprytnie omijają nasze kulawe prawo. Dopalacze są szczególnie groźne, bo nigdy nie wiadomo, jaki dokładnie mają skład.

Codziennie sklep odwiedza młodzież, która ma obecnie wakacje. Większy ruch jest także w parku "Na górce" (naprzeciw sklepu). Tam, przechodząc można naliczyć kilkadziesiąt czarnych opakowań z podejrzaną zawartością.

Do redakcji DZ zadzwoniła mieszkanka Wodzisławia Śląskiego. Jej samochód był zaparkowany na ulicy Brudnioka. Miała problem, by do niego dojść, ponieważ bała się grupy agresywnej młodzieży stojącej przy podejrzanym sklepie. - Nagłośnijcie tę sprawę. Było ich tam mnóstwo. Zachowywali się głośno i agresywnie. Nie wiedziałam, co się tam dzieje. Poszłam do samochodu okrężną drogą. Dopiero potem skojarzyłam, że tu można kupić dopalacze - żaliła się naszej dziennikarce wodzisławianka.

Policja przyznaje, że wie o dopalaczach. Rejon sklepu stale jest pod obserwacją. - Policjanci codziennie patrolują park oraz uliczki w pobliżu sklepu. Jesteśmy tam rano, po południu, ale także nocą. Jednak do tej pory nie zanotowaliśmy większych incydentów - tłumaczy st. sierż. Bogusława Poloczek z rybnickiej komendy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!