Na razie bielskimi komandosami dowodzi mjr Robert Kruz. Ppłk Grodzki, żegnając się z żołnierzami, stwierdził, że dowodzenie bielską jednostką to była największa przygoda jego życia.
- Kiedyś zwałem się kawalerzystą (przez wiele lat służył w 25. Brygadzie Kawalerii Powietrznej - red.), dziś sercem i duszą jestem spadochroniarzem - powiedział ppłk Grodzki podczas uroczystości przekazania dowództwa.
Gen. bryg. Bogdan Tworkowski, dowódca 6. Brygady Powietrznodesantowej, której podlega bielski batalion, przypomniał, że ppłk Grodzki, dowodząc 18. batalionem, zorganizował grupę bojową i kierował nią podczas piątej zmiany polskiego kontyngentu wojskowego w Afganistanie. - Udowodnił tam swoje predyspozycje dowódcze - stwierdził gen. bryg. Tworkowski. W nagrodę ppłk Grodzki został wysłany na studia podyplomowe w amerykańskiej Szkole Dowódczo-Sztabowej Wojsk Lądowych w Fort Leavenworth.
Przez najbliższe tygodnie jednostką będzie dowodził mjr Kruz, dotychczasowy zastępca ppłk Grodzkiego, który ma na swoim koncie misje na Bałkanach i w Afganistanie.
Po uroczystości ppłk Grodzki odniósł się do zarzutów amerykańskiego tygodnika "Time". Magazyn zacytował anonimowych amerykańskich wojskowych, którzy zarzucili polskim żołnierzom, iż nie radzą sobie w Afganistanie. Ppłk Grodzki te "rewelacje" skomentował krótko. Stwierdził, że bielscy spadochroniarze wykonali podczas afgańskiej misji kawał dobrej roboty, a zarzuty "Time'a" mają się nijak do rzeczywistości.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?