Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Drost: Naszych weterynarzy atakuje wirus beztroski

Jacek Drost
Stało się: tajemniczy wirus Schmallenberg (ten sam, który w 2012 roku zaatakował na zachodzie Europy dotarł również do Polski i coraz śmielej zaczyna się panoszyć na południowych rubieżach województwa śląskiego.

CZYTAJ KONIECZNIE:
Hodowcy owiec, kóz i bydła boją się zarazy

Góralom z Żywiecczyzny hodującym bydło, owce i kozy spędza sen z powiek, bo przez tego Schmallenberga, zwanego w skrócie SBV, rodzą się martwe lub zdeformowane płody zwierząt. Jagnięta mają wodogłowie, krzywe szyje lub sztywne stawy. Sytuacja niewesoła, rodem z thrillera, przed oczami mimowolnie stają sceny z filmu "Epidemia" z Dustinem Hoffmanem, w którym mieszkańcy pewnej wioski wymarli z powodu zmutowanej odmiany wirusa Eboli.

Przesadzam? Straszę? Panikuję? Może trochę tak, ale z drugiej strony nie można bagatelizować faktu, że pewnemu góralowi z Beskidu Żywieckiego SBV wykończył 70 procent hodowli. Nie 5, 10 czy 15, ale 70! A samego Schmallenberga oceniono na - uwaga! - czwórkę w czterostopniowej skali zagrożenia epidemiologicznego, czyli jako najwyższy stopień zagrożenia.

Nic więc dziwnego, że pytania same cisną się na usta: gdzie jeszcze w naszym regionie pojawił się Schmallenberg, jakich dokonał i może dokonać spustoszeń, co w tej sytuacji robić i - może najważniejsze pytanie - czy my sami mamy się czego obawiać?

Pal licho, że ja (i ten nieszczęsny góral z Żywiecczyzny) do końca tego nie wiemy. Gorzej, że nie wiedzą tego służby weterynaryjne, które - jak na mój i nie tylko mój gust - do SBV podchodzą z zadziwiająco-przerażającą beztroską. Mają do niego taki, a nie inny stosunek tylko dlatego, że wirus Schmallenberg nie został jeszcze ujęty w rejestrze wirusów, więc po prostu nie jest zwalczany z urzędu.

O to musiałby się postarać Główny Weterynarz Kraju, powinna to przyklepać Komisja Europejska (ta sama, która przyklepuje momentami tyle absurdalnych przepisów, że aż trudno je zliczyć), a że GWK pewnie palcem nie kiwnął w tej sprawie, więc póki co dla naszych weterynaryjnych urzędników sprawa jest prosta jak budowa cepa - nie ma paragrafu, nie ma problemu.
Plotą więc tylko na prawo i lewo banały w stylu: że wirus SBV jest nowy, że mało rozpoznany, że górale muszą częściej kąpać kozy i owce to może wtedy zwierzęta nie narażą się na wodogłowie lub jakieś inne przerażające deformacje ciała.

No i zapewniają, że my sami nie mamy się czego obawiać, bo przecież robią co mogą - pobrali już próbki krwi do badań i może za trzy tygodnie wyjdzie, że zwierzęta, które przeżyły, uodporniły się na Schmallenberga i wówczas to już w ogóle będzie po kłopocie. A jeśli nie?

Jacek Drost
szef Oddziału Bielsko


*Ranking szkół nauki jazdy 2013
*Restauracja Rączka gotuje otwarta ZOBACZ ZDJĘCIA
*Granica polsko-niemiecka 1922 na Górnym Śląsku [SENSACYJNE ZDJĘCIA]
*Podziemny dworzec autobusowy w Katowicach działa! [ZDJĘCIA]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!