Lech Motyka zmarł w sobotę, 15 maja. Prawdziwy pasjonat nauki, w fascynujący sposób tłumaczył tajniki pogody i nauk o klimacie, których był ekspertem. Potrafił zjednać ludzi, był życzliwy i wyrozumiały, co podkreśla też Jarosław Juszkiewicz, dziennikarz naukowy Radia Katowice, związany z Planetarium Śląskim od 2000 roku.
Wiadomość o jego odejściu była dla nas szokiem, z którego nadal nie możemy wyjść - Jarosław Juszkiewicz wspomina Lecha Motykę:
Ostatni raz rozmawiałem z Lechem Motyką dokładnie 15 kwietnia, w moje pięćdziesiąte urodziny. Zadzwonił ze szpitala z trudem łapiąc oddech, po każdym słowie życząc mi w zasadzie tylko jednego: „żebyś nie złapał tego pieroństwa.” Miał na myśli oczywiście Covid-19.
Wszyscy w Planetarium wiedzieliśmy, że jest z Leszkiem źle, ale wiadomość o jego odejściu była dla nas szokiem, z którego nadal nie możemy wyjść.
W 2010 roku, gdy został dyrektorem, Planetarium właśnie przygotowywało się do organizacji największej imprezy w swojej historii - Międzynarodowej Olimpiady z Astronomii i Astrofizyki. Te zawody, które odbyły się w następnym roku, przeszły do historii jako jedna z najlepiej zorganizowanych olimpiad.
Dlaczego? Bo Leszek nam zaufał. Bo był szefem wierzącym w kompetencje swoich podwładnych. Bo wiedział, że każdy zna swoją rolę w zespole. A w dzisiejszych czasach taka cecha to rzadkość.
Drzwi jego gabinetu naprawdę były otwarte, bo Leszek kochał ludzi. Jako dyrektor integrował się z zespołem - czy to na firmowym grillu, czy w czasie corocznych wycieczek zespołu.
Dużo wtedy żartował. Zresztą, to mało powiedziane - był prawdziwą kopalnią dowcipów.
Doskonale wypadał w mediach - przygotowywał się do każdego wywiadu w telewizji czy wejścia na radiową antenę - a miał ich często po kilka w tygodniu.
Był także szefem wyrozumiałym - co odczułem na własnej skórze. W czasie jednego z wywiadów dla telewizji, opowiadając o Stacji Klimatologicznej przy Planetarium, która była oczkiem w głowie Leszka, wskazując na klatkę meteorologiczną nazwałem ją „skrzynką”. I zrobiłem to wiele razy. Dla uszu klimatologa „skrzynka meteorologiczna” brzmi jak „fakt autentyczny” dla polonisty. A jednak nie zostałem, Drogi Leszku, rozerwany przez Ciebie na strzępy, lecz jedynie delikatnie pouczony.
Taki właśnie byłeś - życzliwy i wyrozumiały - także dla swoich uczniów z chorzowskich szkół. Wielu z nich zaraziłeś swoją pasją do geografii. To właśnie sprawami edukacji zajmowałeś się jako chorzowski radny.
Chwileczkę. Czy cechy o których właśnie piszę, to nie Czułość, o której mówiła Olga Tokarczuk po odebraniu literackiego Nobla? Czułość, której we współczesnym świecie tak bardzo nam brakuje: „Czułość jest tą najskromniejszą odmianą miłości. To ten jej rodzaj, który nie pojawia się w pismach ani w ewangeliach, nikt na nią nie przysięga, nikt się nie powołuje. Nie ma swoich emblematów ani symboli, nie prowadzi do zbrodni ani zazdrości. Pojawia się tam, gdzie z uwagą i skupieniem zaglądamy w drugi byt, w to, co nie jest „ja”.”
Pamiętam, że 30 czerwca 2018 roku, tuż przed przed zamknięciem Planetarium na czas przebudowy, siedzieliśmy w Twoim gabinecie i zastanawiałeś się, co powiedzieć o słynnym projektorze Zeissa, który miał za kilkanaście minut wyświetlić swój ostatni pokaz.
Rzuciłem wtedy myśl, że co jak co, ale ten Zeiss, który stał na środku sali Planetarium od 1955 roku, musi mieć duszę. A ty wtedy od razu dodałeś: „i ta dusza pójdzie teraz do nieba”.
Wierzę, Drogi Leszku, że gdy skończy się ta przebudowa i nasze Planetarium stanie się najnowocześniejszym centrum nauki na świecie, spojrzysz na nie z góry. I że będziesz z nas dumny.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?