Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Duda-Gracz, Starowieyski, Maciejewski: Mikołów jest za mały na tak niezwykłą kolekcję sztuki

Barbara Siemianowska
"Autoportret z martwym ptakiem" Joanny Kaucz - artystki, która brała udział w mikołowskich plenerach
"Autoportret z martwym ptakiem" Joanny Kaucz - artystki, która brała udział w mikołowskich plenerach Joanna Kaucz
Setki cennych obrazów, grafik i rzeźb z kolekcji Urzędu Miejskiego w Mikołowie nowy burmistrz postanowił... zlicytować. Po interwencji DZ pomysł upadł, jednak dzieła sztuki zostaną... w magazynach

600 prac, w tym dzieła Jerzego Dudy-Gracza, Zbysława Maciejewskiego, Jana Nowaka, Franciszka Starowieyskiego, o nieznanej, acz wielkiej wartości, przerosło niewielki Mikołów, który jest właścicielem jednej z największych kolekcji sztuki na Śląsku. Od lat nie wiadomo jednak, co z tym dobrem zrobić. Nowy burmistrz wymyślił więc, by kolekcję... zlicytować. W środowisku ludzi związanych ze sztuką zawrzało.

Od 1991 roku do Mikołowa zjeżdżają artyści z całej Polski i z zagranicy. Malarze, graficy, rzeźbiarze, dzięki którym miasto może pochwalić się kolekcją około 600 prac, będących własnością Urzędu Miejskiego. Artyści tworzyli w Mikołowie i dla Mikołowa na plenerach pod nazwą "Impresje Mikołowskie".

Sprzedać, pomóc biednym

W zbiorach kolekcji znajdziemy dzieła nieżyjących już artystów, jak Duda-Gracz czy Staro-wieyski, jak i wiele innych znanych nazwisk. Chcecie zobaczyć te obrazy? Mała szansa. Niewielka część wisi w urzędzie, inne w podległych mu placówkach (w sumie ok. 50 proc.). W większości zbiory zalegają w magazynach, rzadko wyruszają na wystawy do innych miast, a w Mikołowie nie ma miejsca, w którym można byłoby je wyeksponować. Z kolekcją nie dał sobie rady poprzedni burmistrz miasta, Marek Balcer ("Musielibyśmy wybudować muzeum narodowe" - powiedział przed#laty dla DZ). Zaś nowy, Stanisław Piechula, uznał, że skoro dzieła kurzą się w magazynie, można na nich zarobić. I wymyślił, że kolekcję zlicytuje. Ile można by zyskać? Tego nie wiadomo, bo nikt kolekcji nie wycenił. - Obrazów, rzeźb i innych dzieł faktycznie mamy bardzo wiele. Ustępujący burmistrz przekształcił duże mieszkanie nad Restauracją Ratuszową w coś na kształt galerii. Uważam jednak, że w dobie ogromnych problemów z gospodarką mieszkaniową miasta wykorzystanie tak wielkiej powierzchni na tego typu instytucję to duża strata. Miejsce to można wykorzystać jako lokal dla osób potrzebujących, a obrazy i inne dzieła sztuki wystawimy na aukcję, by zasiliły fundusz dla osób potrzebujących, co z pewnością byłoby szczytnym celem - zapowiedział Piechula w ubiegłym tygodniu. Kiedy o planie burmistrza powiedzieliśmy tym, którzy w plenerach brali udział albo tworzyli "Impresje Mikołowskie", oburzyli się. - To niedorzeczność, absurd - komentowali.

- Oby to była tylko propozycja, której nikt nie potraktuje poważnie. Ale już sam pomysł jest oburzający. To nietakt wobec organizatorów i artystów, którzy uczestniczyli w plenerach - ocenia Beata Wąsowska, malarka i uczestniczka mikołowskich plenerów. Wieloletnia komisarz "Impresji" Renata Bonczar, doktor sztuki, wykładowca i malarka z Katowic, na wieść o planach burmistrza ogłosiła, że będzie pierwszą protestującą w tej sprawie.

- Jeśli to prawda o wyprzedaniu jedynej takiej kolekcji poplenerowej, to jest to absurd i brak szacunku - mówi. - Wystawianie na aukcji ogromnej kolekcji, kulturalnego dobra nie tylko Mikołowa, ale całego Śląska, to pomyłka, tak z pewnością tego nie zostawimy - komentowała.

Wypowiedzi artystek cytowaliśmy w piątkowym dodatku mikołowskim do "Dziennika Zachodniego", i jak się okazuje, ich protest na naszych łamach wystarczył. Licytacji nie będzie.

Wystawa w MŚ. A dalej?

Żeby obrazy wystawić na licytację, burmistrz musiałby przedstawić swój plan radnym. Zapytaliśmy w miniony poniedziałek, kiedy się to stanie. - Nie stanie się, bo nie był to jedyny pomysł na dalsze losy miko-łowskiej kolekcji - mówi teraz Stanisław Piechula. - Nie będziemy sprzedawać tych obrazów, ale nadal zostajemy z problemem, który trzeba rozwiązać. Kolekcja nie może zalegać w magazynach.

I swój pomysł o zlicytowaniu obrazów tłumaczy jako przysłowiowe wetknięcie kija w mrowisko.

- Na wieść o ewentualnej licytacji zrobiło się głośno o kolekcji, pojawiły się też pomysły. To efekt niezamierzony, ale bardzo cenny, który miejmy nadzieję pozwoli podjąć dobrą decyzję o przyszłości tych zbiorów - mówi Piechula. Na razie wiadomo, że miasto nie chce jej przekazać np. będącemu tuż przed otwarciem Muzeum Śląskiemu. Za to w tej placówce zaplanowano wystawę prac z okazji 25-lecia "Impresji Mikołowskich". Co dalej?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!