Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwa psy błąkały się po Katowicach. Kundel trafił do schroniska, a husky zniknął. Schronisko przeprasza i tłumaczy, co się stało z psem

Justyna Przybytek - Pawlik
Justyna Przybytek - Pawlik
Psy błąkające się po Katowicach znalezione przez naszego Czytelnika
Psy błąkające się po Katowicach znalezione przez naszego Czytelnika zdj. Czytelnika
Katowickie schronisko dla bezdomnych zwierząt przeprasza za „za brak komunikacji” i dziękuje za „wrażliwość na losy zwierzaków”. To pokłosie głośnej sprawy dwóch psów, które błąkały się po Katowicach, a po interwencji naszego Czytelnika zostały zabrane przez hycla. Jednak tylko kundel trafił do schroniska, rasowy zniknął. W poniedziałek, 7 grudnia, przedstawiciele schroniska tłumaczyli, co się stało z psem.

Dwa psy błąkały się po Katowicach. Kundel trafił do schroniska, a husky zniknął. Co się stało?

Dwa psy – kundel i husky – błąkały się po Katowicach prawdopodobnie od kilku dni. W czwartkowy wieczór natknął się na nie w Wełnowcu pan Zenon, który był na spacerze ze swoim adoptowanym pupilem.

- Były bardzo grzeczne i ufne, nie miały też żadnej obroży. Jednocześnie były bardzo brudne, widać, że nie urwały się przed momentem. Wziąłem oba do domu, nakarmiłem, napoiłem. Były tak zmęczone, że zaraz zasnęły – wspomina nasz Czytelnik.

W pierwszej kolejności zadzwonił do Straży Miejskiej z pytaniem, czy ktoś nie szuka zwierząt. Strażnicy odesłali go do katowickiego schroniska dla bezdomnych zwierząt. Mężczyzna zadzwonił na numer alarmowy. Po około godzinie pod jego dom zajechał pracownik schroniska i zabrał psy.

Gdy na drugi dzień pan Zenon zadzwonił do schroniska, by zapytać o los zwierzaków, okazało się, że kundel owszem tam jest, ale o huskim nikt nie słyszał. Mężczyzna nie odpuścił i poprosił o wyjaśnienie sprawy z kierowcą z nocnego dyżuru. Zadzwonił ponownie i usłyszał, że husky miał zostać zabrany jeszcze nocą z auta pracownika schroniska przez właściciela.

- Schronisko nie wie jednak, kto to był i z jakiego miasta. W ewidencji schroniska nie ma też śladu, że takim psem się zajmowali. A kundelek dziwnym trafem został ujęty w nocnej ewidencji. I dalej czeka w schronisku… - relacjonuje. Pan Zenon sprawę nagłośnił w mediach społecznościowych.

Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Katowicach przeprasza za „za brak komunikacji” i dziękuje za „wrażliwość na losy zwierzaków”

Wywołane do tablicy Miejskie Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Katowicach wydało w sprawie w poniedziałek, 7 grudnia, oświadczenie, w którym przeprasza „za brak komunikacji pomiędzy naszymi pracownikami, co skutkowało pojawieniem się wielu niedomówień”.

Jak tłumaczą pracownicy schroniska psy błąkające się po Katowicach w pierwszej kolejności „sprawdzane” są czytnikiem mikroczipów, aby jak najszybciej zlokalizować właściciela.

- W przypadku psa w typie rasy Husky nie znaleziono mikroczipa, ale właściciel zadzwonił na numer interwencyjny schroniska, opisując jego wygląd, cechy oraz miejsce ucieczki. Kierowca mając na uwadze jego dobro wydał go właścicielowi przed przyjazdem do schroniska, popełniając jednak kardynalny błąd - nie spisując dokładnych danych osoby odbierającej. Właściciel zostawił swój numer telefonu, dzięki czemu skontaktowaliśmy się z nim, aby uzyskać wiarygodne dokumenty potwierdzające, że jest rzeczywistym opiekunem – tłumaczą w schronisku.

Jak dodają, odwiedzili również właściciela psa, aby sprawdzić w jakim stanie jest zwierzę, a zdjęcia udostępnili na Facebooku.

- Psy są pod dobrą opieką. Husky znajduje się u swojego właściciela (który ma psa pod tymczasową opieką od 2 grudnia), co zostało poświadczone umową przyjęcia psa podpisaną z Fundacją Psy Północy. Drugi pies przebywa u nas w schronisku. Z informacji, które uzyskaliśmy, wynika, że psy nie pochodzą z jednego domu. Kundelek ma bardzo przyjazne nastawienie do innych zwierząt i ludzi, co zaobserwowaliśmy opiekując się nim. To mogło być błędnie odebrane przez osobę zgłaszającą błąkające się psy, jakoby były ze sobą zżyte – dodają pracownicy azylu.

Jednak sprawa nie daje spokoju panu Zenonowi. Jak podkreśla, wciąż jest sporo wątpliwości i pytań nie tylko o los tego konkretnego psa, ale i bezdomnych zwierząt w Katowicach w ogóle. Jak podkreśla, nie powinno być tak w przypadku schroniska, które otrzymuje dotację z miasta i jego działalność winna być przejrzysta. Przypomina, że w rozmowie z nim przedstawiciele schroniska twierdzili, że husky jest „zaczipowany”. Nie wyjaśniono również, dlaczego husky nie trafił ostatecznie do ewidencji.

- Schronisko twierdzi, że 2 grudnia fundacja Psy Północy podpisała umowę na dom tymczasowy dla huskiego z nowym właścicielem. Ja go znalazłem 3 grudnia, czyli dzień po przekazaniu i jego zły stan nie wskazywał na psa błąkającego się jeden dzień. Jest też pytanie, jakie były losy psa przed podpisaniem umowy z „tymczasowym właścicielem”. Pytań i wątpliwości jest coraz więcej – komentuje.

Nie przeocz

Zobacz koniecznie

Musisz to wiedzieć

Bądź na bieżąco i obserwuj

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera