- Cenimy swoich pracowników i w pierwszej kolejności to im chcemy dać możliwość rozwinięcia własnej działalności. W razie odmowy, nie czekają ich żadne konsekwencje - zapewnia Alicja Brocka, rzeczniczka szpitala.
Jeśli jednak pracownicy nie zechcą poprowadzić zakładów, szpital zaproponuje to prywatnym przychodniom. Ludzie obawiają się, że w takim przypadku los około 70 zatrudnionych w ZPO i ZOL może stanąć pod znakiem zapytania.
- NZOZ, nawet jeśli nas zatrudni, po roku może nam podziękować. Obawiamy się, że nowy właściciel mógłby pozbawić pracy nawet 30 proc. załogi - mówią zatrudnieni w obu placówkach.
ZPO i ZOL znajdują się w osobnym budynku szpitala, przy ul. Krasickiego. W placówkach przebywają osoby niepełnosprawne fizycznie i umysłowo. ZPO przyjmuje "lżejsze" przypadki, do ZOL, znajdującego się na piętrze budynku, trafiają "cięższe": upośledzeni w stopniu znacznym.
- Są to przeważnie osoby samotne lub takie, którym członkowie rodziny nie mogą zapewnić właściwej opieki, z uwagi na to, że wielu z nich pracuje - mówi Henryk Morawiec, kierownik ZOL-u.
Dlaczego szpital nie chce dłużej prowadzić tej działalności? Bo musiałby zainwestować w remont, który trzeba przeprowadzić w budynku, by sprostać unijnym wymogom, a na który nie ma pieniędzy.
- Szpital skupi się na inwestycjach w głównym budynku - wyjaśnia Brocka. - W najbliższych planach mamy remont Oddziału Anestezjologii. Inwestycji jest dużo. Nie wystarczy już pieniędzy na remont zakładów na Krasickiego.
Na remont i nowe sale spółka pracownicza musiałaby mieć ponad 100 tysięcy złotych. - Prawdopodobnie musielibyśmy zaciągnąć kredyt. Ale, żeby to zrobić, musimy najpierw mieć pewność, że zakład pozostanie w naszych rękach minimum przez 10 lat. Tyle właśnie potrzeba czasu, aby rozwinąć działalność - mówi Henryk Morawiec. Dyrekcja szpitala proponuje umowę na czas nieokreślony, z możliwością jej wypowiedzenia po trzech miesiącach.
- Na takich zasadach trudno będzie sprawę ruszyć z miejsca - mówi kierownik.
Zdaniem Marcina Pakulskiego, p.o. zastępcy dyrektora ds. medycznych śląskiego NFZ, to ciekawa propozycja dla pracowników. - Rozumiem ich obawy, bo każdy boi się nowego. Mają jednak szansę wziąć odpowiedzialność we własne ręce - mówi.
Pracownicy czekają na kolejne spotkanie z dyrekcją szpitala. Chcą postawić warunki: pomoc w remoncie sal i zakontraktowaniu większej ilości łóżek. Dyrekcja na razie milczy. Najbardziej zaniepokojone są rodziny pacjentów, których w obu zakładach jest komplet, a chętni ustawiają się w kolejce.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?