Można mocniej zaakcentować jego rolę w mrocznych czasach. Wtedy wojewoda śląski mógłby spać spokojnie, bez podejmowania decyzji wbrew poddanym. Po kilku ostatnich wypowiedziach Jarosława Wieczorka coś mi się zdaje, że jako urzędnik musi być w zgodzie z prawem, ale serce go boli. Wiadomo: gdyby oficjalnie zmiękł, to stracilibyśmy w naszej dekomunizowanej przestrzeni dwóch wojewodów: obecnego i historycznego.
Podobnej treści tablice powinny stanąć przy rondzie, w parku Śląskim, w Ustroniu, Reptach i w innych miejscach upamiętnień Ziętka - i przy popiersiu w Urzędzie Wojewódzkim. Żeby uświadomić suwerenowi, jaki to z niego był skurczybyk. A suweren sam zdecyduje, czy wyrzucić go z pamięci, czy ocalić od zapomnienia.
Wiadomo, że srogie prawo pozwala zostawić dotychczasowe nazwy wieloznaczne, jak: Zwycięstwa, Wolności, Partyzantów, Pionierów, Rewolucjonistów - pod warunkiem że tchnie się w nie nowe treści. Potrzebna jest uchwała rady miasta (vide Piekary Śląskie), która objaśni inne „Wyzwolenie”; a potem do każdego mieszkańca należałoby wysłać list wyjaśniający, przy jakiej ulicy teraz mieszka. Można byłoby też spróbować z „trójkami” (skład do uzgodnienia), które będą chodzić od drzwi do drzwi i tłumaczyć... A Ziętek wieloznaczny był, jak cholera - przyznają jego przeciwnicy - więc może pójść podobną drogą? Niech suweren zdecyduje.
W ostatnich dyskusjach o dekomunizacji przestrzeni z Gierka i Ziętka - w jednej sam uczestniczyłem - inicjatorzy przyznają, że źle podeszli do problemu. Od tyłu. Zabrakło edukacji. Okazuje się, że nie wystarczy konkluzja, że Jerzy i Edward to kanalie oraz zdradzieckie mordy - trzeba było objaśnić: dlaczego? Nie zohydzono ich w stosownym czasie, teraz narodem rządzą emocje.
Trzecia refleksja dotyczy upamiętnień z bieżącego stulecia, która podpowiada, że na historycznych inskrypcjach warto zostawić trochę miejsca dla przyszłych pokoleń. Może za 20-30 lat wyjdą nowe fakty dotyczące „poległych w Smoleńsku”, których pomniki niebawem staną w stolicy. Mogą rozlec się głosy: burzymy, nie zasługują! Nie, zostawiamy - uzupełniamy tylko inskrypcje o nowe prawdy. Jerzy Gorzelik w dekomunizacyjnej dyskusji (silesion. pl) przywołał Marcina Lutra, który 500 lat temu sprzeciwiał się usuwaniu obrazów z kościołów: „Cóż z tego, że chcecie usuwać obrazy, skoro one zostaną w sercach i umysłach ludzi”.
W ciągu wieku mieliśmy do czynienia z czterema wielkimi „de” (de - odwrotność) w przestrzeni publicznej. Po 1918 r. szły łeb w łeb „deprusyzacja” i „derusyfikacja”. Ziem poau-striackich prawie „de” nie dotk-nęło, a na Śląsk zawitało w 1922 r. - wraz z Polską. Mocno wryło się w pamięć pod koniec 1939 r. - kiedy Śląsk i okupowany kraj do żywego dotknięty został „depolonizacją”.
Po wojnie wahadło historii uzbrojone zostało w oręż „de-germanizacji” i „desanacyzacji” - leczyło rany wczorajszych wykluczonych. Od 1989 r. rozsiadła się „dekomunizacja”, która w apogeum postanowiła zmierzyć się z legendami małych ojczyzn.
Do 2 grudnia wojewoda ma wskazać nowych patronów ulic, placów i instytucji. Wybór może być zaskarżony do sądów administracyjnych. Prawo stanowi, że „do czasu nadania nowej na-zwy, stosuje się dotychczasową”. Jeśli prawdziwe są zapewnienia prezydenta.
Z pomnikiem będzie gorzej. Ustawa zabrania upamiętniać w pomnikach osoby symbolizujące komunizm, a Jorg, w jej rozumieniu, był komunistą pełną gębą. Nawet po śmierci. Na pogrzebie grano mu „Międzynarodówkę” - przypomina z satysfakcją IPN, tak, jakby Ziętek, zatwardziały przed-wojenny katolik, sam reżyserował swój państwowy pochówek. Stąd moja sugestia o uzupełnieniu luk w inskrypcji. Werdykt o usunięciu pomnika powinien być poprzedzony opinią IPN (wojewoda może się z nią nie zgodzić) - a organem odwoławczym jest minister kultury i dziedzictwa narodowego.
Obrońcy Ziętka bronią własnych życiorysów - przekonywał w dyskusji (silesion. pl) dr Bogusław Tracz, historyk IPN. Zgoda, ale to rzecz zwyczajna. W pamięci młodości pr
Rozpoczęło się spóźnione wdeptywanie Ziętka w historyczną glebę. Nosił szlify generalskie, ale na pierwszej linii frontu nikt go nie widział - odkrywa IPN. Nie ma śladu po jego bezpośrednim udziale w walce. Prochu nie wąchał. Cóż… Ziętek miał ponad 40 lat, schorowane nogi (przetrącone?), nie ruszał się bez laski lub kuli. Może ważniejszy był rozkaz wyłuskiwania Ślązaków zza linii frontu, z Wehrmachtu niż prowadzenie ataku pod Lenino?
============08 Cytat mag 10 (28969199)============
Ustawa zabrania upamiętniać w pomnikach osoby symbolizujące komunizm, a Jorg - w jej rozumieniu - był komunistą pełną gębą
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?