Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Dziennik Zachodni" nigdy nie był tak młody jak dziś

Marek Twaróg
Tylko co trzeci Polak deklaruje, że czyta książki, a co drugi może obejść się bez prasy. Nawet gdybyśmy przyjęli, że wszystkie dzieła Prousta, Kafki czy Llosy są beznadziejne, nowy Lodge rozwlekły, a Coelho przereklamowany, i nawet gdybyśmy przyjęli, że dziennikarze to banda nieuków, którzy robią śmiertelnie nudne gazety, a za karę powinni sobie sami pisać, czytać i kupować swoje dzienniki - to i tak te dane powinny nas wszystkich martwić.

My, ludzie słowa, i my - czytelnicy poważnej prasy regionalnej - daliśmy się zepchnąć do defensywy przez telewizję, internet, prasę bulwarową. W telewizji mówią szybciej, w internecie krócej, w bulwarówkach - bardziej kolorowo. Nasza siła - dobre pióra, rozwaga, mądrość, wyważanie opinii, promowanie regionalnej różnorodności, hołdowanie tradycji, akcje społeczne, dobry kontakt dziennikarzy z Czytelnikami - dla młodych ludzi jest mniej pociągająca niż rozkrzyczany facet, który w telewizji opowiada dyrdymały o Dodzie i mniej pociągający niż internetowe fora, gdzie frustraci wylewają szambo na wszystkich ludzi sukcesu.

Od razu powiem, że znamy swoje słabości i wiemy, dlaczego gazety nie są stuprocentowo dobre. I od razu powiem, że staramy się je poprawiać i nie zawsze nam to wychodzi. Tyle wyjaśnienia. Sęk w tym jednak, że nie jakość gazet jest tu największym problemem (gdyby tak było, to gorsze jakościowo gazety w Niemczech czy Austrii musiałyby znacznie redukować nakłady), ale brak dobrej promocji czytelnictwa, brak mody na czytanie gazet, ostatecznie też słabe poczucie tożsamości regionalnej, które w konsekwencji nie zmusza do sięgania po lokalne informacje. Ubolewam, że tak łatwo oddaliśmy pole bulwarówkom i dziś nawet młodym nie wstyd kupować gazety, która tygodniami na poważnie ekscytowała się płynącym ponoć w górę Wisły wielorybem. Ubolewam, że każde show telewizyjne rozpala młodych bardziej niż debata o herbie ich miasta czy znaczeniu powstań śląskich. I martwię się, że wielu tak łatwo przychodzi napisanie wulgarnego komentarza w internecie, ale już proste wypracowanie z polskiego to zadanie ponad siły. Jerzy Baczyński, redaktor naczelny "Polityki" z zaszczytnym tytułem polskiego dziennikarza 20-lecia, na trwających właśnie Polsko -Niemieckich Dniach Mediów w Zielonej Górze powiedział wprost: - To między innymi do dziennikarzy należy zadanie edukowania społeczeństwa i uczenie go świadomego odbioru mediów. Niestety, w gruncie rzeczy odpuściliśmy to sobie. Tymczasem powinniśmy walczyć o to, by wyrobić w odbiorcach potrzebę konsumowania jakościowego dziennikarstwa.

Rzecz jasna, sytuacja nie jest beznadziejna i wydawnictwa regionalne radzą sobie nieźle (a nasz dziennik na tle innych nawet całkiem dobrze): sprzedajemy gazety, tworzymy tytuły bezpłatne, prowadzimy popularne serwisy internetowe, rozwijamy studio telewizyjne. Oznacza to, że wciąż jest sporo odbiorców tego typu treści. Czy jednak bez promocji czytelnictwa i edukowania młodych ludzi sytuacja się nie pogorszy?

Sami sobie jesteście winni - już słyszę te opinie życzliwych. Być może tak jest. Uznajmy zatem, że zrozumieliśmy konsekwencje swoich zaniechań. Robimy krok do przodu? Oto program "Junior Media".

Dzisiejszy "Dziennik Zachodni" - a wiadomo, że dziś Dzień Dziecka - jest napisany i zredagowany przez fantastycznych młodych ludzi, którzy rozumieją, jak ważna jest prasa i porządne dziennikarstwo, i jak ważne jest interesowanie się własną okolicą. Autorami tekstów w dzisiejszym numerze DZ są młodzi dziennikarze szkolnych gazet m.in. z Katowic, Bielska-Białej, Gliwic, Lublińca czy maleńkich i uroczych Pieców pod Rybnikiem. Wszyscy oni już od kilkunastu miesięcy uczestniczą w prowadzonym przez "Dziennik Zachodni" programie "Junior Media", w którym w sumie działa sto pięćdziesiąt tytułów gazet szkolnych. Prowadzimy warsztaty z uczniami, pracujemy nad makietami, a ostatecznie drukujemy wybrane gazety w naszej drukarni.

Junior Media to odpowiedź na potrzebę edukowania młodych ludzi. To wskazywanie im, że na oglądaniu telewizji i internetu życie nie powinno się kończyć. To próba wypromowania słowa pisanego, zwrócenia uwagi na to, że czytanie gazet jest czymś więcej niż rozrywką - można je bowiem rozpatrywać w kategoriach pełnego i świadomego uczestnictwa w procesie demokratycznym i budowania własnej tożsamości regionalnej.

Zapraszam do lektury. Dzieci naprawdę przyłożyły się do pracy. Mam nadzieję, że ten numer Państwa zainteresuje, ale nade wszystko - zwróci uwagę na to, że warto swoim dzieciom podsuwać książki i gazety. Niech czytają "Dziennik Zachodni" albo "Dziennik - Gazetę Prawną", niech chłoną bajki albo opowieści biblijne, niech to będzie Niziurski albo Musierowicz - oby tylko było to coś mądrego i dobrze napisanego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!