Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziennikarz DZ został sędzią piłkarskim: Gwizdek i chorągiewka to nie jest problem, ale...

Tomasz Szymczyk
Autor tekstu (z prawej) spotkał się z Michałem Zającem na Stadionie Ludowym. Początkujący sędzia o bieganiu z gwizdkiem na takim obiekcie może tylko pomarzyć. Sędziuje zwykle mecze drużyn młodzieżowych
Autor tekstu (z prawej) spotkał się z Michałem Zającem na Stadionie Ludowym. Początkujący sędzia o bieganiu z gwizdkiem na takim obiekcie może tylko pomarzyć. Sędziuje zwykle mecze drużyn młodzieżowych Marzena Bugała-Azarko
Nie ma meczu, podczas którego kibice dobrze wypowiadaliby się o sędzi. Bieganie z gwizdkiem może być pasją. W tajniki pracy sędziego wprowadził mnie Michał Zając, I-ligowy arbiter z Sosnowca

Sędzia, sędziego, sędziemu, sędziego, sędzią, sędzi, sędzio... Kto choć raz był na meczu wie, że tego słowa kibice używają bardzo często i to we wszystkich przypadkach. Najczęściej w negatywnym aspekcie, bo - wiadomo - to sędzia jest zawsze winien porażki. Tak było chyba zawsze, bo skądś musiał się wziąć słynny "sędzia kalosz", i od zawsze sędziemu zadaje się pytanie - "Ile ci dali?". Ale - nazwijmy to - uwagi, i to najczęściej z wulgarnymi słowy, to tylko marginalna część pracy sędziego. Czy wiecie na przykład, że arbiter w ciągu jednego meczu potrafi przebiec nawet w sumie 12 kilometrów? Praca sędziego nie polega więc jedynie na używaniu gwizdka albo machaniu chorągiewką. To spory wysiłek dla organizmu.

- Sędzia musi być zdrowy. Gdy zaczyna kurs, musi przynieść zaświadczenie lekarskie - tłumaczy Michał Zając, I-ligowy sędzia z Sosnowca i przewodniczący Kolegium Sędziów sosnowieckiego podokręgu piłki nożnej, który zgodził się wprowadzić mnie w tajniki pracy arbitra.

Zdrowie i sprawność są w niej najważniejsze. Najczęściej to właśnie to, a nie wiek, przesądza o końcu przygody z gwizdkiem. Przypomina nam się postać sędziego Mariana Duszy, który niegdyś na meczu ekstraklasy upadł na murawę, doznając zawału serca.

Od razu Stadion Ludowy

Początkujący sędzia gwiżdże zwykle mecze drużyn młodzieżowych. My z Michałem Zającem spotykamy się na Stadionie Ludowym, gdzie mecze rozgrywa sosnowieckie Zagłębie. Pokój sędziowski ma tu wielkość pokoju hotelowego. Przebieramy się w stroje sędziowskie. Zabieramy gwizdek, piłkę i chorągiewki i wychodzimy na murawę.

- Zawód sędziego jest bardzo trudny. Trzeba być mocnym psychicznie - podkreśla Michał Zając. Kto może nim zostać?

- Osoba z minimum średnim wykształceniem i do 25. roku życia, chociaż w przypadku osób związanych z piłką to drugie kryterium nie zawsze jest respektowane. Trzeba ukończyć kurs, zdać egzamin teoretyczny i sprawnościowy i można sędziować.

Z marszu wychodzimy na murawę. Przy normalnym meczu sędziowie powinni pojawić się w klubie minimum 45 minut przed rozpoczęciem spotkania, a w ekstraklasie nawet 2,5 godziny przed meczem. Dobrze spakować się dzień wcześniej, by nie zapomnieć gwizdka lub chorągiewki (tak, zdarzają się takie przypadki). Sędzia udający się na mecz nie wie, w jakich strojach będą grać zawodnicy, w torbie musi więc mieć swoje stroje w czterech kolorach i to zarówno w wersji z krótkim, jak i długim rękawem. Musi też pamiętać o odżywianiu i dzień przed meczem nie jeść kilkudniowego bigosu, choć, co prawda, nie zanotowano jeszcze przypadku przerwania meczu z uwagi na kłopoty gastryczne arbitra.

Sędzia też ma rozgrzewkę

Rozpoczynamy krótką rozgrzewkę. To trucht i kilka ćwiczeń rozciągających. Na boisku trenują młodzieżowe zespoły Zagłębia. Pogoda nas początkowo nie rozpieszcza, bo leje jak z cebra. Michałowi Zającowi nie przeszkadza jednak taka aura. - Lubię sędziować w deszczu. Można zobaczyć ciekawe wślizgi, a mecz jest bardziej zacięty - mówi. Deszcz to i tak niewiele, bo sędzia na boisku musi się odnaleźć zarówno w upale, jak i mrozie i śniegu.

Młodzi zawodnicy i ich trenerzy trochę dziwią się, widząc mnie w stroju sędziego. Na ich treningu rozpoczynamy kurs praktyczny. Chorągiewka w górze prostopadle do linii bocznej boiska? Jasne, spalony. Nad głową? Wiadomo, drużyna chce dokonać zmiany. Skierowana w prawą lub lewą stronę? Aut. Mam też okazję wyżyć się "kartkowo". Żółty kartonik oczywiście w kieszonce na piersi, czerwony - z tyłu spodenek. - Gwizdek musisz owinąć wokół palców i zawsze mieć w gotowości - radzi Michał. Ćwiczymy też dyktowanie karnego i rzutu rożnego. To jednak tylko promil tego, co robi sędzia. Najważniejsza jest spostrzegawczość. Ona wyrabia się razem z sędziowskim doświadczeniem. Starzy wyjadacze faul potrafią wyłapać po sposobie, w jaki zawodnik upada na murawę...

Po meczu musielibyśmy w pierwszej kolejności wpisać do protokołu wszystkie zmiany i kartki. Bo praca sędziego to również wypełnianie papierków. Swoją drogą, protokół sędziowski to chyba ostatnia w Polsce rzecz, którą wypisuje się przez kalkę...
- Zwracasz uwagę na obelgi, które słychać pod twoim adresem z trybun? - pytam zaczepnie Michała. - Na boisku jest się skoncentrowanym i nie słychać wszystkiego. Prędzej już po meczu. Raz od jednego z działaczy usłyszeliśmy: "Dajcie te piłki i nie przyjeżdżajcie już tu więcej". Recepta? Trzeba po prostu dobrze wykonywać swoją pracę - mówi Michał, który po sobotnim meczu I ligi w niedzielę nie odmawia sobie sędziowania B-klasy. - Lubię jeździć na mecze niższych klas. To też forma treningu, nawet gdy murawa bądź szatnie są w gorszym stanie. Gdy sędzia to lubi, może przebierać się nawet w samochodzie - ocenia.

Karny w doliczonym czasie

Dzisiaj w małych miejscowościach nikt już nie czeka na sędziego z widłami. Bywało że przed podyktowaniem rzutu karnego dla gości, arbiter musiał się dwa razy zastanowić. Wszystko się jednak zmienia, a kultura na widowni jest coraz większa. Zdarzają się jednak incydenty, jak ten na meczu katowickiej ligi okręgowej, gdy sędzia boczny został trafiony petardą. Sędziowie też podejmują kontrowersyjne decyzje. Pamiętacie burzę po karnym, którego dla Austrii podczas Euro 2008 podyktował Howard Webb? Takie przykłady są i na naszym podwórku. W 2012 roku sędzia prowadząca mecz sosnowieckiej A-klasy podyktowała w doliczonym czasie gry trzy karne dla gości, którzy w efekcie... wygrali 3:2. W epoce wideł ciężko byłoby jej opuścić boisko, tym razem zresztą też robiła to w asyście policji. Głośno było też o jednym z sędziów, który - tłumacząc się awarią zegarka - o 10 minut za wcześnie chciał zakończyć jedno ze spotkań ekstraklasy.

- Ważna jest współpraca z asystentami. Muszą być dobrzy. W najwyższych ligach pomaga też oczywiście system radiowy, przy pomocy którego porozumiewają się sędziowie. Jest też system, który mnie, jako sędziego głównego, informuje o podniesieniu chorągiewki przez bocznego, gdy tego nie widzę - opowiada Michał Zając.

Laguna? Nie... Proenca? Tak

Główne skojarzenie z sędziami? Niestety, wciąż korupcja. Michał Zając zapewnia jednak, że "Piłkarski poker" to już dzisiaj kino historyczne. Teraz arbitrzy nie zapatrują się już na Lagunę i spółkę, ale na przykład na chwalonego Portugalczyka Pedro Proencę. Nie sędziuje już za to jeden z najlepszych sędziów przełomu wieków, Włoch Pierluigi Colina.

Michał Zając nie pamięta pierwszego meczu, który sędziował. - Pamiętam za to mecz Legii z ŁKS-em w Pucharze Ekstraklasy. Grali w nim zawodnicy z najwyższej półki. To był początek prawdziwej przygody i po nim awansowałem do I ligi - wspomina. - Ja pamiętam inny twój mecz - mówię. - Finał Pucharu Polski na szczeblu Zagłębia w zeszłym roku. Zgubiłeś kartkę. Jeden z zawodników ją podniósł, ale podał ci ją w taki sposób, jakby ciebie karał. Po chwili sam dostał "żółtko" - śmieję się. - Pamiętam tę sytuację. To przykład tego, że zdarzają się też zabawne momenty - mówi Michał, który dziś też wybiera się na mecz. Święta, nie święta, piłkarze grają, a sędziować też ktoś musi. - Rodzina to akceptuje. Wie, że to lubię i są ze mną - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!