Dziś mija 18 lat od "Dudek dance". Pamiętacie jak chłopak z Knurowa wygrał finał Ligi Mistrzów?

Finał w Stambule rozpoczął się od mocnego uderzenia, czyli gola Paolo Maldiniego w 1 miucie spotkania. Koniec pierwszej połowy dla Liverpoolu był jeszcze gorszy. Hernan Crespo w ostatnich jej pięciu minutach pokonał Jerzego Dudka jeszcze dwa razy.

Rafael Bemitez w przerwie dokonał jednak cudu. Natchnął "The Reds" wiarą, zmodyfikował taktykę i sytuacja na boisku zmieniła się diametralnie. Ponad 72 tysiące widzów przecierało oczy ze zdumienia, gdy Stephen Gerrard w 54 minucie, Vladimir Smicer w 56 i Xabi Alonso w 60 doprowadzili do remis, a Milan całkiem stracił kontrolę nad grą.

Konieczna była dogrywka, a w niej pierwszoplanową rolę zaczął już odgrywać Dudek. Polski bramkarz w absolutnie genialny sposób obronił w 117 minucie strzał głową Andrija Szewczenki i później jego dobitkę do - wydawałoby się - pustej już bramki.

W rzutach karnych knurowianin był już gwiazdą. Jego taniec, który przeszedł do historii jako "Dudek dance" . Polak obronił dwa pierwsze strzały - Serginho i Andrei Pirlo, a w ostatniej kolejce znów okazał się lepszy od Szewczenki i Liverpool zgarnął najcenniejsze europejskie trofeum.

Po latach można stwierdzić, że dziś Dudek miałby problem, bo jego styl bronienia jedenastek nie przeszedłby próby VAR.