Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ekstraklasa: Piast Gliwice - Legia Warszawa 0:0 [ZDJĘCIA, RELACJA, OPINIE]

Rafał Musioł
Ten mecz miał dać odpowiedź na to, jaką siłę prezentuje obecnie zespół Marcina Brosza. W przypadku zwycięstwa lub remisu Piast zgłosiłby przecież poważny akces do walki o miejsce nagradzane występem w europejskich pucharach, a przy okazji mocno zagmatwałby rywalizację o mistrzostwo kraju. Na bezbramkowym remisie się skończyło. Piast Legia CZYTAJ RELACJĘ i ZOBACZ ZDJĘCIA Z MECZU

ŚLEDŹ RELACJĘ NA ŻYWO OD GODZ. 18 W PORTALU EKSTRAKLASA.NET

Taka stawka okazała się wreszcie magnesem dla gliwickich kibiców: na trybunach zasiadło ich aż 8.786 (dotychczasowy rekord sezonu na Stadionie Miejskim, ustanowiony podczas meczu z Lechem wynosił 8.192 osoby). W nagrodę zobaczyli emocjonujące spotkanie zakończone bezbramkowym remisem.

Piłkarze gospodarzy swój egzamin z pewnością zdali już w pierwszej połowie. Piast zaskoczył przyzwyczajoną do mozolnego rozbijania zapór stawianych przez rywali, agresywną grą. W efekcie oba zespoły znalazły się niemal w bokserskim klinczu, w którym efektowniejsze uderzenie udawało się wyprowadzić gliwiczanom. Na drodze do szczęścia stawał im jednak Dusan Kuciak. Bramkarz Legii kapitalnie obronił strzał z woleja Pawła Oleksego oraz główkę Marcina Robaka po rzucie rożnym Tomasza Podgórskiego (w tym ostatnim przypadku pomógł mu fakt, że piłka frunęła dokładnie w jego klatkę piersiową).

Warszawianie natomiast mieli wyraźne problemy z przedarciem się pod bramkę Dariusza Treli - dość dodać, że ta dysponująca potężną siłą ognia ekipa pierwszy strzał zdołała oddać dopiero w 35 minucie.

Zasadniczym pytaniem, jakie zadawano sobie w przerwie, była kwestia sił, jakie pozostały gliwiczanom po uporczywej walce w pierwszej połowie. Ivica Vrdoljak, Miroslav Radovic i Danijel Ljuboja schodząc do szatni zdecydowanie nie wyglądali bowiem na zmęczonych, a raczej jedynie podrażnionych takim obrotem sprawy, podczas gdy ostatnie fragmenty gry przed gwizdkiem mogły budzić u sympatyków gospodarzy pewien niepokój.

Gospodarze kwadrans odpoczynku wykorzystali jednak efektywnie i drugą połowę rozpoczęli z podobnym animuszem jak pierwszą. Teoria, że najlepszą obroną jest atak sprawdzała się wtym przypadku w stu procentach.

Legia też jednak czekała na swoją szansę. I po godzinie gry ją dostała - szybka akcja zakończyła się strzałem Radovicia, ale piłka po rękach Treli trafiła ie do siatki, a w słupek. Od tego jednak momentu liderzy tabeli zaczęli osiągać przewagę, spychając Piasta do coraz głębszej, ale ciągle dalekiej od rozpaczliwej, obrony. Ba, po tym, jak Radović przewrócił się na piłce, nadarzyła się szansa na kontrę 2 na 1, fatalnie jednak zmarnowana przez Pavola Cicmana. Po drugiej stronie boiska pretensje do arbitra miał Ljuboja, który zabrał piłkę wykopującemu ją Treli i wpakował do siatki, ale arbiter uznał, że najlepszy strzelec ligi popełnił faul. Wyglądało jednak na to, że Hubert Siejewicz popełnił błąd...
Od 80 minuty przewaga Legii osiągnęła już jednak przygniatające rozmiary. Gliwiczanie w oblężeniu oczekiwali na zbawienny ostatni gwizdek arbitra, ale wreszcie go usłyszeli zabierając z murawy cenny punkt.

Piast Gliwice - Legia Warszawa 0:0

Sędziował: Hubert Siejewicz (Białystok)
Widzów 8.768

Piast Trela - Klepczyński, Sidqy, Polak, Oleksy - Izvolt, Matras, Murawski (63. Lazdins), Jurado (46. Cicman), Podgórski (88. Docekal) - Robak
Legia Kuciak - Bereszyński, Jędrzejczyk, Astiz, Wawrzyniak - Radović, Vrdoljak, Łukasik, Dwaliszwili, Brzyski (80. Kucharczyk) - Ljuboja (88. Saganowski)

Żółte kartki Murawski, Matras - Łukasik, Dwaliszwili.

Opinie po meczu:

Marcin Brosz, trener Piasta
Zobaczyliśmy niezłe spotkanie, prowadzone w dobrym tempie. Czekaliśmy na ten mecz, bo Legia, razem z Lechem, narzuca tempo naszej ekstraklasy. Byliśmy ciekawi, jak na tym tle prezentuje się Piast. Były takie momenty, w których rywale dominowali, ale mamy więcej pozytywów niż ze starcia z Lechem. Szanujemy Legię, jednak od siebie wymagamy wciąż więcej i na więcej też nas stać. Widzę to po zawodnikach. Właśnie takie mecze pokazują, w jakim miejscu jesteśmy i wyznaczają kierunek, w jakim mamy się rozwijać. My dopiero wchodzimy w dużą piłkę, ale pokazujemy, że możemy walczyć z każdym jak równy z równym. Teraz chcemy się skupić, by w końcówce wiosny wydobyć z piłkarzy rezerwy, jakie w nich jeszcze tkwią.

Jan Urban, trener Legii
Nie weszliśmy w to spotkanie zbyt dobrze, stąd pierwsza połowa w naszym wykonaniu była trochę nijaka. W drugiej części postawiliśmy wszystko na jedną kartę, ale gola nie udało się zdobyć. Mamy pięć punktów przewagi nad Lechem, który gra dopiero w poniedziałek. Zobaczymy jak wypadnie w Białymstoku. A co do trafienia Ljuboji. Było tam dużo sprytu ze strony Danijela i dużo nieuwagi ze strony bramkarza. Muszę jednak zobaczyć zapis tej sytuacji, żeby się przekonać, czy Trela rzeczywiście podrzucił sobie piłkę, bo tylko wtedy bramka rzeczywiście nie powinna zostać uznana.
ZAPOWIEDŹ MECZU:

Stawka też jest niebagatelna - zwycięstwo gospodarzy sprawi, że staną się liczącą siłą w grze o trzecie miejsce w tabeli, a jednocześnie skomplikuje sytuację gości w walce o mistrzostwo kraju. Jest też szansą, by kibice Piastunek pokazali, że budowa nowego stadionu miała sens i wreszcie wypełnili trybuny. Sprzedaż biletów stanowiła na to szansę - w piątek w kasach pozostały już tylko niespełna dwa tysiące wejściówek.

W zespole Marcina Brosza zabraknie aż pięciu zawodników. Na liście nieobecnych znaleźli się Łukasz Krzycki, Mariusz Zganiacz, Jakub Świerczok, Wojciech Lisowski i Damian Zbozień. Ci dwaj ostatni zostali wyeliminowani na podstawie zapisu zawartym o ich wypożyczeniu pomiędzy Piastem i Legia. Jan Urban także ma nieco problemów: Jakub Rzeźniczak, Michał Żyro i Jakub Kosecki leczą kontuzje. Za to dysponuje poważną siłą ognia:Danijel Ljuboja prowadzi w klasyfikacji ligowych snajperów (12 trafień), a po piętach depcze mu Wladimer Dwaliszwili (11). Obrońców gospodarzy czeka więc nie lada wyzwanie.

Kciuki z gliwiczan będą trzymać także kibice Lecha Poznań. W końcu to jedno z tych spotkań, dzięki którym Kolejorz ma szansę wreszcie zmniejszyć dystans do lidera... Piast ma jednak własne porachunki z Legią: w pięciu meczach w ekstraklasie cztery razy wygrywali warszawianie i raz padł remis.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!