Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Emki” dają radę i są lubiane przez pasażerów. Sprawdziliśmy jak jeździ się nowymi liniami metropolitalnymi

Tomasz Breguła
Tomasz Breguła
„Emki” dają radę i są lubiane przez pasażerów. Sprawdziliśmy jak jeździ się nowymi liniami metropolitalnymi.Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
„Emki” dają radę i są lubiane przez pasażerów. Sprawdziliśmy jak jeździ się nowymi liniami metropolitalnymi.Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE Lucyna Nenow
Gwar trzystutysięcznego miasta. Jest tuż po godzinie 11. Przeciskam się przez tłum na ul. Stawowej w Katowicach i idę dalej, w kierunku przystanków autobusowych przy ul. Piotra Skargi. Tu tutaj o tej porze rozpoczyna swój bieg M3 – jedna z nowych, wprowadzonych na początku maja metrolinii.

Rozglądam się wokół. Na przystankach nie jest już zbyt tłoczno, a wynika to z dużej częstotliwości odjazdów. To ogromny plus, zwłaszcza w dobie pandemii. Kiedy kilka lat temu po raz ostatni podróżowałem autobusami pospiesznymi odjeżdżającymi z centrum Katowic, pasażerowie nie mieli tego komfortu.

„Emki” przyjeżdżają tu zazwyczaj trzy lub nawet cztery razy w ciągu godziny. Tak jest również w przypadku linii M3, która swój ostatni przystanek ma na dworcu w Tarnowskich Górach. Zastąpiony przez nią autobus nr 820 nie kursował tak często.

- Uważam, że zmiany wyszły pasażerom na dobre. Jeżdżę tymi liniami codziennie i za każdym razem dość szybko docieram do celu. Odjazdy są częstsze niż miało to miejsce wcześniej. Nie spotkałam się też z żadnymi opóźnieniami, więc to jest bardzo miłe zaskoczenie – mówi Natalia Niepsuj.

Jak na razie nie wszystkie linie jeżdżą jednak co 15, 20 minut, o czym rozmawiam z oczekującymi na autobus M4.

- Poza jego nazwą prawie nic się nie zmieniło. Kiedyś było 815, teraz jest M4 – mówi Andrzej Wołek. – Problem jest jedynie z częstotliwością odjazdów. Autobus kursuje do zajezdni Zagórze w Sosnowcu i na przystanek Ostrowy Górnicze Pomnik. My jeździmy na tej dłuższej trasie i mamy go rzadziej – dodaje Jolanta Wołek.

Oddalam się o kilka przystanków dalej. Czekam chwilę i wsiadam do autobusu linii M3. Przyjeżdża punktualnie, co do sekundy. Wsiadam i próbuję skasować bilet, ale okazuje się, że nie jest to takie proste. Kiedy w końcu udaje mi się umieścić go w szczelinie i skasować, nie potrafię wyciągnąć go z powrotem. Na urządzeniu nie widzę informacji na temat awarii.

Odrywam końcówkę biletu i podchodzę do kasownika znajdującego tuż obok. Ten działa już bez zarzutu. „Pomyliliśmy autobusy. Ten jedzie do Lublina” – żartuje młody pasażer wsiadający na kolejnym przystanku z grupką kolegów. Patrzę na siedzenia. Widać na nich napis „Lublin. Miasto inspiracji”. Rozglądam się ponownie. Wygląda na to, że pozostałe kasowniki są sprawne.

Na jednym z nich znajduje się przyklejona taśmą klejącą kartka z napisem „KASOWNIK NIE OBSŁUGUJE KARTY ŚKUP”. Można wyciągnąć z tego wniosek, że wiele osób nie wie jak jej używać. Widzę jednak, że nawet seniorzy bez najmniejszego problemu korzystają z kart, aplikacji mobilnej ZTM, przeglądają informacje w sieci. Postanowiłem ich o to zapytać.

- Nie miałam problemu z nową numeracją autobusów. O zmianach przeczytałam w internecie. Dowiedziałam się bardzo szybko – powiedziała Anna Konior. – Jeśli chodzi o same „Emki”, to mogę się wypowiedzieć na temat linii M4, która łączy Katowice z odległymi dzielnicami Sosnowca, Ostrowami Górniczymi. To z nich korzystam najczęściej i jestem bardzo zadowolona. Jeżdżą co pół godziny, nie mogę narzekać – dodaje.

Podróż przebiega sprawnie. Mijamy kolejne przystanki. Część pasażerów wsiada, część wysiada, ale w autobusie cały czas znajduje się około 25, 30 osób. Większość podróżujących ma założone maseczki, choć zazwyczaj nie zakrywają one nosa. Docieramy do Chorzowa bez opóźnień. Wtedy natrafiam na pasażerkę, która jako pierwsza mówi mi, że punktualność nie zawsze jest tutaj normą.

- Na tej trasie jadę dopiero drugi raz, ale obserwuję stronę alertów na Facebooku i widziałam, że ostatnio często wypadają kursy na „Emkach” – zaznacza Joanna Toporek.

Według niej jeśli pasażer czeka na autobus i nie dowie się o opóźnieniu z Facebooka, często może być zdany tylko na siebie.

- Kiedy ktoś stoi na przystanku, to nie ma o tym pojęcia. Zakładając oczywiście, że sam nie sprawdzi sobie tego w internecie. Nie zauważyłam, żeby takie komunikaty wyświetlały się na tablicach informacyjnych. Nie spotkałam się z tym jeszcze – mówi Joanna Toporek.

Dojeżdżamy do Bytomia, gdzie wysiada znaczna część pasażerów. Sporo też wsiada. Do dworca w Tarnowskich Górach pozostało około 27 minut. „Emka” dociera tam bez opóźnień, wysadza pasażerów i wjeżdża na boczny tor. W autobusie jest już drugi kierowca i zagaduje tego pierwszego. Wykorzystuję to, żeby z nimi porozmawiać.

Uprzejmie odpowiadają na wszystkie pytania, ale wolą pozostać anonimowi. Jak się później okaże, nie tylko oni. Pytam o to, czy zwracają uwagę pasażerom, którzy nie noszą maseczek.

- Włączamy komunikat. Z głośnika słychać, że obowiązują obostrzenia i prosimy o ich założenie. Na początku częściej do nich podchodziliśmy, żeby zwrócić im uwagę, ale teraz już tego nie robimy – mówi jeden z nich. - Jeśli ktoś stoi z przodu bez maseczki, to zwracamy się do takiej osoby, prosimy o jej założenie, ale nie biegamy po całym autobusie. Upominamy, czasem się zdarzy, że ktoś zareaguje na to agresywnie. Wszystko zależy od pory dnia i okoliczności – dodaje drugi.

Obaj są zgodni, że wprowadzenie nowych linii metropolitalnych to dobry pomysł. Zwracają uwagę na to, że pasażerowie mają więcej możliwości, jeśli chodzi o przesiadki.

- Na początku niektórzy się mylili, nie wiedzieli co to jest M3, jaką linię zastąpiła, itd. Bardzo szybko się jednak przyzwyczaili – przekonuje kierowca, który prawdopodobnie za chwilę rozpocznie zmianę.

Dziękuję kierowcom i idę na odpowiedni przystanek, by wsiąść do autobusu, który zabierze mnie z powrotem do Katowic. Rozmawiam z ludźmi oczekującymi na jego przyjazd. Wszyscy pozytywnie wypowiadają się na temat nowych linii. Również seniorzy, którzy są zgodni, że ich uruchomienie nie spowodowało większego chaosu.

Jeśli nie z internetu i aplikacji mobilnej, to dowiadywali się o zmianach dzięki informacjom umieszczanym na przystankach. Wszyscy pytani pasażerowie twierdzą natomiast, że w przypadku większości linii, różnica polega przede wszystkim na częstotliwości przyjazdów.

Nie przeocz

Przy przystanku zatrzymuje się autobus, również bez opóźnień. Oczekujący wsiadają do środka.

- Dla mnie bez większych zmian – mówi jeden z nich, rozglądając się za miejscem do siedzenia. - . Zmienił się tylko numer właściwie. Korzystam tylko z jednej linii. Nie spóźniają się. Wszystko mam w telefonie, więc na bieżąco sobie sprawdzałem – dodaje i przedstawia się jako Łukasz Koprowski.

Przed 12:40 dojeżdżamy do przystanku Stroszek Osiedle. Ktoś wsiada i zaczyna rozmowę z kierowcą. Mija kilka minut, rozmowa trwa dalej. To usypia czujność niektórych, początkowo zaniepokojonych, pasażerów. Po chwili kontroler wyciąga legitymację i zaczyna sprawdzać bilety. Nie minęła minuta i już jest pierwszy mandat.

Z drugiej strony podchodzi do mnie kontrolerka i prosi o bilet. Patrzy na niego, mówi, że wszystko w porządku, i po chwili oddaje. Przedstawiam się, pytam o maseczki i podarty bilet. Odsyła mnie do biura ZTM. To samo robi drugi kontroler dając do zrozumienia, że nie mają upoważnienia do udzielania informacji dziennikarzom. Po chwili oboje wychodzą z autobusu, w którym podczas ich obecności zrobiło się nieco mniej tłoczno.

Dalsza podróż mija bez zakłóceń. Na pierwszy rzut oka widać, że pojazdy są czyste i zadbane. Poza wspomnianym kasownikiem wszystko działa w nich sprawnie. Łącznie z tablicą informacyjną, na której wyświetlane są nazwy przystanków, znajdujących się na trasie. Komunikaty głosowe także pojawiają się w odpowiednich momentach, co – jak zapamiętałem z podróży dawną linią 820 - nie zawsze było normą.

Mijamy Centrum Przesiadkowe w Chorzowie, na którym ponownie wsiada i wysiada sporo osób. Autobus jedzie dalej, nie natrafiając na korki, które w godzinach szczytu mogą powodować kilkuminutowe opóźnienia. W niedługim czasie dojeżdża do ostatniego przystanku. Podróż w jedną i drugą stronę trwała ponad dwie godziny. Wnioski? „Emki” dają radę i są lubiane przez pasażerów. Oby tak dalej!

Musisz to wiedzieć

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera