Prenotyfikację, czyli niejako postępowanie przygotowawcze do notyfikacji - w tym przypadku zgody KE na pomoc publiczną dla zamykanego górnictwa do 2049 roku - wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń zapowiedział w ubiegłym tygodniu. Soboń taki wniosek chciałby złożyć w Brukseli w marcu, co może oznaczać finał rozmów o umowie społecznej. Związki są jednak sceptyczne.
- Można wyobrazić sobie, że wniosek pójdzie bez naszego podpisu, bo rozbieżności wciąż jest bardzo wiele, a rządowi wydaje się, że na tym etapie pełnego porozumienia z nami nie potrzebuje - mówi Wacław Czerkawski, przewodniczący rady OPZZ woj. śląskiego.
Rozbieżności? Przede wszystkim gwarancje. Czerkawski wskazuje na gwarancje zatrudnienia - rząd nie chce zgodzić się na zapisy ustawowe i jutro mają odbyć się rozmowy w tej sprawie z władzami spółek górniczych. Ponadto: gwarancje programu inwestycyjnego, który miałby łagodzić skutki likwidacji górnictwa i dawać kształt faktycznej transformacji gospodarczej regionu. Są też obawy o gwarancje harmonogramu zamykania poszczególnych kopalń.
- Już raz zgodziliśmy się na nieprecyzyjne zapisy w Programie dla Śląska. Z wielkiej strategii wyszło wielkie nic. Śląsk potrzebuje nowych miejsc pracy, bo dziś 400 tys. z nich jest zagrożonych. Rząd nie przedstawił żadnej odpowiedzi na to wyzwanie - mówi Bogusław Hutek, szef górniczej Solidarności.
- Zapowiadany Śląski Fundusz Rozwoju nie może być taką wydmuszką jak Program dla Śląska - dodaje Czerkawski. - Albo się dogadamy, albo nie. Jeśli nie, umowa wyleci w kosmos, nie można tego serialu ciągnąć bez końca. Wiceministrowi Soboniowi chyba spodobało przyjeżdżanie na Śląsk, ale nam to podoba się mniej.
Nie przeocz
Przygotowania, negocjacje i wymiana uwag w sprawie umowy trwa szósty miesiąc. We wrześniowym porozumieniu, które zakończyło strajk górników, zapisano, że dokument powstanie w połowie grudnia. Ubiegłego roku. W tej sytuacji napięcia ujawniają się nie tylko w relacjach rządowo-związkowych, ale i po stronie samej, tzw. strony społecznej.
- Nie ma jedności w kwestiach gwarancji, możliwości ustępstw czy zapisów dotyczących Śląskiego Funduszu Rozwoju, które niektórym przypominają ściemę z Programu dla Śląska - mówi nasz rozmówca.
Według naszych informacji, podczas piątkowej tury rozmów dymisją groził przewodniczący Hutek z Solidarności. A przypomnijmy, że ostatnie negocjacje w ubiegłym tygodniu odbywały się również bez szefa całej śląsko-dąbrowskiej Solidarności, Dominika Kolorza.
Zobacz koniecznie
- Kłótnia rodzinna. Oby krótka - komentuje Czerkawski.
Kolorz: "Nic wielkiego się nie wydarzyło. Różnice zdań? Przecież my słyniemy z różnorodności". Nie wiadomo, czy Kolorz przystąpi do czwartkowych rozmów rządem. Z pochopnych ruchów wycofał się Hutek, dziś mówi o "chwili słabości".
- W piątek było ostro, powiedziałem parę mocnych słów, które można sobie powiedzieć w ferworze walki - komentuje szef górniczej Solidarności. - Trwa to wszystko dość długo i czasem przychodzi zniechęcenie. Ale umowę trzeba dokończyć, bo nasi politycy tego za nas nie zrobią.
Czy do rozmów wróci przewodniczący Kolorz? Hutek: "Miał kilka dni przerwy, żeby dychnąć. W czwartek wróci do stołu".
Jest jeszcze jedna plotka, która może determinować harmonogram dalszych prac nad umową społeczną i notyfikacją w KE. Według niej wiceminister Soboń być odpowiedzialny za to przedsięwzięcie do końca maja. "Słyszeliśmy, że potem ma obiecany 'awans'" - twierdzi nasz rozmówca.
Musisz to wiedzieć
Bądź na bieżąco i obserwuj
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?