Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Europarlament dla ekspertów

Mariusz Urbanke
Trzeba głosować na doświadczonych polityków, a nie na znane nazwiska - mówi Eugeniusz Budniok, wiceprezes zarządu Business Centre Club, kanclerz Loży Katowickiej BCC

Z Eugeniuszem Budniokiem, wiceprezesem zarządu Business Centre Club, kanclerzem Loży Katowickiej BCC, rozmawia Mariusz Urbanke

Przedsiębiorcy bardzo liczyli na PO, że będzie sprawcą cudu gospodarczego w Polsce. Tymczasem mamy kryzys...
Nawet gdyby się ten cud wydarzył, rząd nie miałby na to decydującego wpływu! Nasza gospodarka stanowi część gospodarki światowej. Dziś odczuwamy skutki globalnego ochłodzenia gospodarczego.

Jak pan ocenia działania rządu?
Raczej słabo. Liberalny rząd z wysokim poparciem społecznym w sytuacji silnego wzrostu gospodarczego miał pole do popisu, ale tej okazji nie wykorzystał. Przez cały ubiegły rok rząd nie podjął kompleksowej reformy finansów publicznych, nie opracował reformy systemu ochrony zdrowia, nie zrobił nic w kierunku obniżenia kosztów pracy. Nie dokończył też prywatyzacji ani reformy emerytalnej, nie podjął poważnie problemu kosztownego i niesprawiedliwego systemu ubezpieczeń społecznych rolników. To uznaję za porażki.

Lista sukcesów jest równie długa?
Niestety, nie. Można do nich zaliczyć uchwalenie kilku dobrych rozwiązań z tzw. Pakietu Szejnfelda oraz obiecującej, nowej ustawy o partnerstwie publiczno-prywatnym. Na uznanie zasługuje przeprowadzenie przez parlament rozsądnej ustawy o emeryturach pomostowych. BCC dobrze ocenia powrót do rozmów ze wszystkimi stronami Trójstronnej Komisji ds. Społeczno-Gospodarczych, choć z pewnością nie jest to dialog na miarę potrzeb, zwłaszcza w obliczu recesji. BCC od wielu lat usiłuje kolejnym rządom uzmysłowić, jak ważne dla gospodarki są zagadnienia związane ze środowiskiem. Dlatego za sukces uznajemy też wynegocjowanie korzystnego dla Polski kształtu pakietu klimatycznego.

A jak wobec tego ocenia pan działania komisji Janusza Palikota, która miała odbiurokratyzować polskie prawo?
Działalność sejmowej komisji "Przyjazne państwo" bardzo mnie rozczarowała. Jeśli przyjrzeć się dotychczasowym efektom prac tej komisji, to są one mizerne, a nawet niekiedy bardzo dyskusyjne. Żadna z krytykowanych przez komisję ustaw nie została zmieniona, a przedsiębiorcom, których rzecznikiem ogłosił się Janusz Palikot, wcale nie pracuje się lepiej. Szkoda, bo gdyby rzeczywiście komisja była skuteczna, mogłaby okazać się jednym z najbardziej pożytecznych organów naszego parlamentu w ostatnich 19 latach.
Jakie są tego powody?
Komisja miała zajmować się wyszukiwaniem i korygowaniem bubli prawnych i miała pokazać, jak należy ułatwić życie zwykłym obywatelom i przedsiębiorcom, aby przyspieszyć m.in. rozwój gospodarczy i zlikwidować biurokratyczne bariery. Ale ten projekt nie wypalił, bo wypalić nie mógł. I to nie z powodu braku kwalifikacji posłów zasiadających w komisji, ale przede wszystkim z przyczyn obiektywnych. Ta komisja nigdy nie była traktowana poważnie i to zarówno przez premiera, jak i jego otoczenie. Jej pozycja jest słaba, bo praktycznie komisja nie posiada inicjatywy ustawodawczej. W dodatku zamiast współpracować z Ministerstwem Gospodarki, "Przyjazne państwo" dubluje prace tego resortu.

Czy namawia pan biznesmenów, by głosowali w wyborach do europarlamentu?
Oczywiście. Parlament Europejski to jest miejsce, w którym zapadają decyzje istotne dla Unii, w tym dla Polski. Parlament kontroluje działania Komisji Europejskiej, podejmuje decyzje w sprawach gospodarczych i innych, mających bezpośredni wpływ na życie obywateli i rozwój regionów. Jeśli wejdzie w życie Traktat Lizboński, kompetencje PE znacznie wzrosną. W instytucjach unijnych powstaje ok. 70 proc. przepisów obowiązujących w krajach członkowskich.

Zajrzał pan już na listy kandydatów? Jakie wrażenia?
Zajrzałem. Wyłania się obraz gorszy niż pięć lat temu. Lista znanych nazwisk bez kwalifikacji się wydłużyła. Niektórzy mają znane nazwiska, ale są bez dorobku politycznego. Często są to osoby przypadkowe, niekoniecznie zainteresowane działalnością publiczną. W takim układzie to stracone miejsca. Tymczasem miały być przeznaczone dla przedstawicieli polskiego społeczeństwa w ważnej instytucji europejskiej, dla doświadczonych polityków, ekspertów, reprezentantów środowisk czy regionów Polski. Parlament Europejski nie może być traktowany jako łup polityczny, w którym nie są ważne kompetencje, a tylko liczba miejsc zdobytych przez poszczególne partie. Jeśli politycy nie będą odpowiedzialni za kraj, czekają nas kolejne lata słabnącej pozycji Polski w Unii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!