Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fałszywi specjaliści pracują jako stolarze, operatorzy i monterzy

Michał Wroński
Maciej Jeziorek
Coraz więcej przebierańców, coraz trudniej o oryginał - tak w latach 80. śpiewał Andrzej Rosiewicz. Minęły trzy dekady i nic się nie zmieniło.

Śledczy z katowickiej Prokuratury Apelacyjnej właśnie rozpoczynają wielkie polowanie na osoby, które kupiły sfałszowane dokumenty ze zlikwidowanej zimą drukarni. Wśród tysięcy podrobionych tam dokumentów były nie tylko prawa jazdy, paszporty, czy dyplomy wyższych uczelni, ale także certyfikaty zawodowe. Jak przestrzega prokurator Leszek Goławski za wpięcie takiej fałszywki do swojego CV grożą nawet dwa lata więzienia.

- Nie zamierzamy jednak o takich przypadkach informować pracodawców tych osób - zastrzega Goławski.

By zrozumieć dlaczego zainteresowaniem fałszerzy cieszą się dokumenty potwierdzające umiejętności zawodowe starczy porównać pensje na jakie mogą liczyć absolwenci wyższych (zwłaszcza nietechnicznych) uczelni oraz wykwalifikowani pracownicy fizyczni.

Z danych firmy Sedlak & Sedlak wynika, że o ile asystent naukowy w ubiegłym roku mógł liczyć miesięcznie przeciętnie na 2300 zł. brutto, to już mechanik dostawał 3100 złotych, a brygadzista 3200 złotych. Różnica wynagrodzeń wynika z tego, że wykwalifikowanych pracowników fizycznych jest zbyt mało. Jak informuje Paulina Cius z Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Katowicach pracodawcy w regionie szukają głównie osób z wykształceniem technicznym.

- W cenie są m.in. spawacze, operatorzy wózków widłowych, tokarze, stolarze i monterzy instalacji - wylicza Paulina Cius. Popyt na "lewe" dokumenty nie musi oznaczać, że na budowach, w warsztatach samochodowych, czy salonach fryzjerskich pełno jest niedouczonych pracowników. Eksperci są zdania, że skupujący takie "fałszywki" często od strony praktycznej znają swoj fach, ale nie mają uwiarygadniających to dokumentów. Takie potwierdzenie jest szczególnie ważne w przypadku osób wybierających się za pracą na zachód Europy.
- Tamtejsi pracodawcy obowiązkowo wymagają potwierdzenia umiejętności zawodowych - podkreśla Beata Białowąs, wicedyrektor Izby Rzemieślniczej oraz Małej i Średniej Przedsiębiorczości w Katowicach.

Z podrabianym dokumentem idą nawet do ślubu

Fałszerze podrabiają też kościelne druki. Nie jest tym zaskoczony ks. Jarosław Kwiecień, rzecznik diecezji sosnowieckiej. Jak podkreśla zaświadczenie o przyjęciu chrztu i bierzmowania (niezbędne do przyjęcia sakramentu małżeństwa), podobnie jak zaświadczenie potwierdzające, że jego posiadacz może zostać chrzestnym nie jest wydawane z automatu.

- W tym drugim przypadku muszą wykazać, że są bierzmowani i że nie są po rozwodzie - wyjaśnia Kwiecień. Odprawieni z kwitkiem kandydaci nie są tym zachwyceni. To może ich skłaniać do obejścia parafialnych kancelarii, a możliwości zweryfikowania prawdziwości sygnowanego podwójną pieczęcią i podpisem księdza dokumentu często kończą się na granicach diecezji.

- W jej obrębie księża się znają nawzajem, więc w razie wątpliwości zawsze można przedzwonić i sprawdzić, czy dana parafia faktycznie wydawała taki dokument - mówi ks. Kwiecień.

Czy otwarcie zachodnich rynków pracy generuje popyt na fałszywki?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!