Czego prezesi, dyrektorzy i związkowcy z Kadry nauczyli się na koszt podatników za 9200 złotych od osoby (za wyjazd swoich pracowników płaciły Kompania i KHW)? Jakie korzyści będziemy mieć z tej wizyty?
- To niestosowne pytania. Przecież mówię, że to podróż służbowa była, a nie wycieczka. Korzyści są i będą. Nie od razu wszystko można na pieniądze przeliczyć - podkreśla stanowczo Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii Węglowej.
O osiągnięcia kambodżańskiego górnictwa i potencjalnych korzyściach płynących ze współpracy z fachowcami ze Wschodu pytaliśmy specjalistów z Głównego Instytutu Górnictwa, Politechniki Śląskiej, Akademii Górniczo-Hutniczej oraz Wyższego Urzędu Górniczego i Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego. Odpowiedzią było zdumienie.
- Ja nawet nie wiem, czy tam jest górnictwo - przyznaje Zbigniew Cybulski, dyrektor Kopalni Doświadczalnej Barbara w Mikołowie.
Z kolei prof. Piotr Czaja z AGH zastanawia się: - Może to nasi specjaliści pojechali tam uczyć, a nie odwrotnie?
Żadnych wątpliwości za to nie ma Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki: - Wyjazd do Kambodży to głupota i marnotrawienie pieniędzy. Tam górnictwa jest niewiele. To nigdy nie był i nie będzie rynek dla nas. Co innego Wietnam i Chiny.
Dariusz Trzcionka, przewodniczący PZZ Kadra i jeden z uczestników delegacji, jest innego zdania. Twierdzi, że Kambodża to kraj, w którym górnictwo się odradza. Dlatego potrzebuje naszej pomocy.
- Tamtejsi inżynierowie fachu uczyli się w Polsce. Stąd nasze kontakty. Kierunek mamy słuszny - podkreśla. Tego, ilu związkowców zabrał ze sobą i kto ich wyjazd opłacił zdradzić nie chciał. - Nie powiem, bo jest na nas nagonka polityczna. A gazety tylko sensacji szukają - mówi.
Kiedy WZZ Sierpień 80 palił w proteście opony przed siedzibą Kompanii Węglowej, a inne centrale związkowe dogadywały się w sprawie wspólnej akcji protestacyjnej, notable spółek węglowych i Dariusz Trzcionka, szef PZZ Kadra, wojażowali po Kambodży. Ta rzekoma misja gospodarcza kosztowała 9200 zł od osoby. Udział w niej brało co najmniej 13 osób. Pełnej listy nie znamy, bo związkowcy milczą jak zaklęci na temat liczby delegowanych, a przede wszystkim kosztów.
- Nie powiem. I już. O tym, co tam robiliśmy, też nie opowiem. To jest nagonka Sierpnia 80, który nas, członków kopalnianej kadry, od zawsze zwalcza. Tymczasem my mamy szerokie międzynarodowe kontakty. Jesteśmy rozsądni i przewidywalni, co jednak nie znaczy, że ktoś nami kieruje - wyjaśnia Dariusz Trzcionka, szef PZZ Kadra.
Z naszych informacji wynika, że za związkowców, Krzysztofa Stefanka z kopalni Murcki i Jana Palika z kop. Śląsk, zapłacił Katowicki Holding Węglowy. Informacji tej nie potwierdził nam dyrektor Jarosław Kwieciński z KHW.
- W Kambodży byli dyrektorzy ze Staszica i Wujka. Innych szczegółów nie znam. Pytajcie PZZ Kadra. To był ich pomysł - powiedział nam.
Jesteśmy w posiadaniu uchwały zarządu spółki, z której jasno wynika, że na wyjazd służbowy do Kambodży od 10 do 24 lutego oddelegowani zostali także dwaj związkowcy z Kadry.
Z kolei Kompania Węglowa do Azji wysłała dwóch wiceprezesów. To Ewa Malek-Piotrowska, specjalistka od ekonomiki i finansów, oraz Włodzimierz Mikoda, do którego obowiązków należy zabezpieczanie produkcji. Oddelegowano także sześciu dyrektorów kopalń należących do KW.
Co robili w Kambodży?
- To była delegacja służbowa. Zaprosili nas Departament Górnictwa Kambodży oraz Kambodżańska Izba Handlowa. Jesteśmy otwarci na pytania, ale trwają obrady zarządu i przygotowanie odpowiedzi musi potrwać. To chyba oczywiste, że wizyta była owocna - wyjaśnia Zbigniew Madej, rzecznik KW.
Wątpliwości co do efektów tej wizyty mają jednak specjaliści od górnictwa.
- Mamy liczne kontakty międzynarodowe. Współpracujemy z Kolumbią, Chinami, RPA, USA, Australią, Ukrainą. Ale z Kambodżą? Z tym krajem ani myśli, ani doświadczeń nie wymienialiśmy - mówi Monika Konwerska, rzecznik CSRG w Bytomiu.
Edyta Tomaszewska, rzeczniczka WUG-u, także nie znalazła w urzędzie nikogo, kto wiedziałby coś na temat górnictwa w Kambodży. Podobnie w Kopalni Doświadczalnej Barbara w Mikołowie: - Mamy kontakty z różnymi krajami z UE, a nawet z Chinami i Wietnamem. Ale Kambodża? Nikogo stamtąd nie spotkałem- podkreśla dyrektor Krzysztof Cybulski.
Prof. Piotr Czaja, dziekan Wydziału Górnictwa i Geoinżynierii krakowskiej AGH, nie ukrywa zdziwienia: - Ktoś pojechał zdobywać doświadczenia w Kambodży? A nie odwrotnie? Wiem, że w sąsiednim Laosie Bank Światowy chciał sfinansować rozpoznanie złóż. Ale w Kambodży?
Bezskutecznie kogoś, kto mógłby wypowiedzieć się o górnictwie w Kambodży, szukaliśmy też w Politechnice Śląskiej.
Były minister gospodarki Jerzy Markowski temat wschodnich rynków rozpoznał już przed laty. - W tej części Azji górnictwo spotyka się w Chinach, gdzie rocznie wydobywa się ponad miliard ton węgla, a nie w Kambodży, gdzie ono jest szczątkowe. Ten wyjazd to wyrzucanie pieniędzy i przejaw głupoty. Spółki zajmujące się wydobyciem nie mają tam czego szukać - podkreśla Markowski.
Te argumenty do związkowców z Kadry nie przemawiają. Z uporem twierdzą, że w Kambodży górnictwo się rozwija, a w zasadzie odradza. - Ten kraj zaczyna się rozwijać. Chce z nami współpracować. Te dwa tygodnie spędziliśmy bardzo konkretnie. Może i rewizyta będzie. Rozmowy na ten temat muszą jednak być bardzo delikatne, żeby niczego nie spalić- podkreśla Dariusz Trzcionka. Potrzeby szczegółowych wyjaśnień nie widzi. - Sierpień 80 nas atakuje. A media szukają sensacji - dodaje Trzcionka.
Bogusław Ziętek, szef Sierpnia 80, Trzcionki oceniać nie chce: - Niech zrobią to jego koledzy z Kadry. Kiedy oni wraz z innymi związkami walczyli o podwyżki, ich szef bratał się z prezesami i dyrektorami.
Strefa Biznesu: Polacy chętniej sięgają po krajowe produkty?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?