Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Frankiewicz: dyskusja o autonomii nie jest warta funta kłaków. Jerzy Gorzelik to wie

Zygmunt Frankiewicz
Dwa razy mieszkańcy próbowali go odwołać w referendum. Dwa razy miał propozycje pracy w rządzie. Ale od 20 lat jest prezydentem Gliwic. Złośliwi mówią, że to jego zawód. On sam po 20 latach rządzenia dużym miastem jest zmęczony. - Zawsze mogę wziąć teczkę, przejść trzy ulice dalej i wrócić na Politechnikę Śląską - mówi Zygmunt Frankiewicz w rozmowie z Marią Olechą i Dorotą Niećko.

Ma pan dla nas niewiele czasu, bo zaraz wyjeżdża pan do Opla. I tak zajęty jest pan od 20 lat. Nie jest pan zmęczony?
Jestem.

Rządzi pan Gliwicami od 20 lat. Jest pan najdłużej urzędującym prezydentem miasta na Śląsku.
I w Polsce! Niedawno to sprawdziłem. Nie wiem, czy to jest powód do dumy.

Złośliwi mówią, że pana zawód to prezydent. A przecież pan jest inżynierem i naukowcem. Ma pan doktorat, habilitację...
Jestem na urlopie bezpłatnym jako samodzielny pracownik naukowy Politechniki Śląskiej. W każdej chwili mogę zabrać teczkę, przejść trzy ulice i wrócić na uczelnię.

Rozważa pan to poważnie? A start w kolejnych wyborach samorządowych?
Nie odpowiem na to pytanie. To byłaby niebezpieczna deklaracja.

Dlaczego niebezpieczna?
Bo moi przeciwnicy wykorzystaliby tę deklarację ze szkodą dla miasta. przeciw miastu. Samorząd to teraz prawdziwe "konfitury" dla polityków, związanych z partiami. Posady w samorządzie są atrakcyjne dla działaczy. A partie polityczne miastom szkodzą.

Jest pan fenomenem w polskim samorządzie nie tylko z racji stażu. Dwa razy bezskutecznie próbowano pana odwołać, ale referenda się nie udały.
Tak naprawdę to była jedna próba zorganizowania referendum i dwa referenda. Co ciekawe, wszystkie w ostatnich latach, a nie wtedy, gdy można było mnie odwołać łatwiej, gdy wybory nie były jeszcze bezpośrednie. A wtedy nie było nawet wniosku o odwołanie. Czy to dużo, w porównaniu na przykład z Bytomiem, gdzie było 50 kilkanaście wniosków o odwołanie kolejnych prezydentów? Gliwice to miasto wyjątkowe. Gliwiczanie mają wiele umiejętności, również umiejętność protestowania. Dlatego zawsze potrzebne jest dobre uzasadnienie dla każdej decyzji. Uczulam moich współpracowników, że w każdej, najdrobniejszej, codziennej czynności, trzeba umieć sobie odpowiedzieć na proste pytanie: po co to robię?

Może - likwidując w 2009 roku w mieście linie tramwajowe - nie dał pan takiego uzasadnienia?
Kiedy podejmowaliśmy tę decyzję, wiedzieliśmy, że jest niepopularna. Spodziewaliśmy się oprotestowania. Nie byłem zdziwiony, że to doprowadziło do referendum.

Poprzedni prezydent Chorzowa, Marek Kopel, też zlikwidował tramwaj z Chorzowa do Siemianowic, a jednak referendum chorzowianie nie zorganizowali.
Już mówiłem, że gliwiczanie są wyjątkowi (uśmiech). W Polsce ludzie łatwo mobilizują się w sprawach negatywnych, w walce. To są często ludzie pokiereszowani przez życie, którzy nie dają sobie rady w nowej rzeczywistości, którzy stracili pracę. I winią za to lokalną władzę.

Nie bał się pan przed którymś referendum, że Zygmunt Frankiewicz rzeczywiście zostanie odwołany?
Przed każdym! Takie możliwości daje demokracja. Nigdy nie wiadomo, ilu jest tych niezadowolonych.

Załóżmy hipotetycznie, że pan nie będzie już prezydentem Gliwic. Widzi pan kandydata na swojego następcę?
Mogę rozmawiać ze wszystkimi, z każdej strony sceny politycznej i z osobami spoza partii. Uważam, że powinien tu być ktoś, kto jest merytorycznie przygotowany. To jest ciężka praca menedżerska, zarządzanie ludźmi i miastem, podejmowanie często niepopularnych decyzji. Dlatego w samorządach nie sprawdzają się ludzie, którzy mają tylko kwalifikacje polityczne. Tu są potrzebne kompetencje.

Czyli merytoryczna praca i umiejętność podejmowania decyzji to pana recepta na długie rządzenie miastem?
Plus wiedza. Bardzo potrzebna.

Ile czasu potrzebuje dziś nowy prezydent , aby zmienić miasto?
Przyuczanie się do roli prezydenta trwa długo. Kiedyś sądziłem, że wystarczy 1,5 roku. Teraz uważam, że być może nawet jedna kadencja to za mało.

Nowym samorządowcom łatwiej dziś zaczynać pracę w miastach czy gminach niż panu 20 lat temu?
Wcale nie było mi tak łatwo. Dziś niewiele osób o tym pamięta, ale na początku lat 90. to było biedne miasto. Ówczesny prezydent Chorzowa, Marek Kopel, robił analizy porównawcze miast w aglomeracji śląskiej. Porównywał m.in. dochody własne na mieszkańca. Gliwice były na przedostatnim miejscu. Tu przemysł padał w PRL-u, nie było większych inwestycji. Wielkie inwestycje zaś lokowane były w Katowicach, Tychach, Bielsku, Dąbrowie Górniczej, Sosnowcu. Wszędzie inwestowano, a tutaj nie było kawałka większej drogi! Dlatego w koncepcji rozwoju miasta, która powstała w 1994 na pierwszym miejscu było pozyskanie inwestora strategicznego.

Stąd pomysł, aby ściągnąć do miasta Opla i zbudować strefę ekonomiczną? Niektórzy pukali się w czoło, gdy o tym słyszeli…
Takie myślenie, jak to o Oplu, że ważne decyzje przynoszą korzyści nie od razu, ale długofalowo, trzyma mnie tutaj. Proszę sobie przypomnieć, że strefy ekonomicznej w Gliwicach miało nie być. Były wojewoda katowicki, śp. Eugeniusz Ciszak, obiecał, że rozszerzy strefę o Gliwice, jeśli wygramy "konkurs piękności" o Opla. Wydawało się to wtedy niemożliwe. Przypominam, że rządziły wówczas ugrupowania lewicowe, a one nie były zainteresowane Gliwicami. W grudniu 1995 roku złożyliśmy jednak Oplowi pierwszą propozycję. W 1996, w maju podpisaliśmy umowę. To była po prostu konsekwencja. Podobnie było z DTŚ. Kiedy byłem jeszcze radnym, plany co do DTŚ były takie, że ona w Gliwicach miała być de facto autostradą. Czyli o parametrach takich, jakie ma w Rudzie Śląskiej czy Katowicach. Uważaliśmy, że w centrum Gliwic to nie będzie droga dla mieszkańców, tylko dla tranzytu. Walczyliśmy o zmianę parametrów. Teraz będzie tak, że w niektórych miejscach będzie mieć po dwa pasy, a w centrum - nawet jedną jezdnię, z czterema pasami (po dwa w każdą stronę - przyp. red). Najpierw o to zabiegaliśmy, a później trzeba było przekonać gliwiczan, że warto tę drogę budować.

Opel jest, DTŚ-ka w budowie. Hala Podium to pana kolejny cel? Takie "dzieło życia"?
(śmiech) A skąd! Nie upieram się przy tej budowie. Dla mnie wyzwaniem był Opel, strefa, w nie mniejszym stopniu skrzyżowanie autostrad A4 i A1 - bo w pierwotnych planach miało być zlokalizowane daleko od aglomeracji. To jest dzieło życia. A Podium? Absolutnie nie. To był po prostu dobry pomysł. Myśleliśmy o dużym obiekcie wiele lat przed tym, nim został zgłoszony. Historia tego pomysłu ma kilkanaście lat. W 2006 chyba roku, był nabór projektów do RPO. Ówczesny premier, Jarosław Kaczyński, zażądał, by do tych programów regionalnych były dołączone projekty. Był środek lata i nagle trzeba było "z rękawa" wytrząść projekt kluczowy. My mieliśmy ten nasz przygotowany. Mieliśmy analizę, czy hala ma powstać i gdzie. Zgłosiliśmy. Projekt został zaakceptowany przez ówczesny samorząd województwa. A warto przypomnieć, że marszałkiem był pan Michał Czarski z SLD i z Zagłębia. To wszystko wtedy miało sens. I od tego momentu zaczęło się zwalczanie tego projektu, na wszelkich możliwych poziomach. A my w tej chwili możemy decydować tylko: albo to budować, albo nie budować. I to nie jest tak, że mnie nadzwyczajnie zależy na Podium. Ja muszę podjąć decyzję. A każda decyzja ma swoje zalety i wady. Rozważenie tych zalet i wad pokazało, żeby budować Podium. Bo sprawa toczy się już lata, bo przygotowaliśmy za własne pieniądze projekt budowlany, wzięliśmy trochę pieniędzy unijnych, które trzeba by zwrócić, bo zostanie nam pomnik komunizmu (teren po dawnym stadionie XX-lecia). Ta decyzja nie jest prosta. Dlatego zorganizowaliśmy konsultacje społeczne, z których jasno wynika, że gliwiczanie chcą Podium. Wzięło w nich udział 9300 osób. Dla porównania w konsultacjach w sprawie przebiegu DTŚ, uczestniczyło w sumie około 2100 osób. Gliwiczanie zdecydowali, że chcą Podium.

Komu ta hala przeszkadza?
Konkurencji. To takie wybijanie się Gliwic na miasto które ma większe znaczenie niż do tej pory. To wielu przeszkadza.

Katowicom?
Katowicom na pewno. Ale to nie znaczy, że ja potrafię wskazać konkretne osoby. Prezydent Katowic w tej sprawie nigdy negatywnie się nie wypowiedział. Radni - już tak. Jeden z radnych chwalił się nawet, że jeździł do Brukseli - aby uniemożliwić sfinalizowanie budowy hali! - do Brukseli! A pewien katowicki profesor na łamach znanego w regionie miesięcznika napisał wprost: że to jedynie Katowicom przypisana jest stołeczność regionalna i wszystkie przedsięwzięcia o randze regionalnej powinny być w Katowicach.

Ale tak przecież nie jest?
Jest. Gdyby tak się nie działo, to nowe instytucje takie jak sądy, dozór techniczny, cokolwiek, o znaczeniu regionalnym, mogłyby powstawać w tych miastach, które wymagają rewitalizacji. Większość miast konurbacji jest biedna, to miasta, które mają problemy z wygenerowaniem jakiejkolwiek nadwyżki operacyjnej. I gdyby w takich Siemianowicach, Świętochłowicach, Mysłowicach, Rudzie Śląskiej, Bytomiu - ulokować na przykład wojewódzki urząd pracy - ile miejsc pracy by wygenerował! Poza tym, tam, gdzie bezrobocie sięga ponad 20 procent, łatwiej jest znaleźć tańszych, dobrze wykwalifikowanych pracowników. Ale tak nie jest. A na przykład w naszym niemieckim mieście partnerskim Dessau, które jest nieduże, mieści się ministerstwo ochrony środowiska Republiki Federalnej Niemiec. Wracając do Podium - owszem, przez lata duże koncerty gwiazd były w Spodku, ale w tej chwili takie koncerty są tylko w trzech miastach w Polsce: w Warszawie - bo tam zawsze jest pogoda - w Łodzi i w Gdańsku, z tego powodu, że tam są nowoczesne hale. Podium to nie będzie hala dla Gliwic, ale dla całego regionu. Tak należy o niej myśleć. Tymczasem, proszę zwrócić uwagę, jak się wszyscy o nas troszczą, dbają o nasze finanse, abyśmy przez Podium nie wpadli w kłopoty. Sąsiednie miasto, Zabrze, buduje stadion, który będzie droższy od Podium - i o nich nikt się nie martwi.

Od niedawna jest nowy marszałek województwa, więc może przychylniej spojrzy na Podium i Gliwice dostaną dotację unijną?
Szczerze? Nie sądzę.

Mirosław Sekuła to dobry marszałek dla regionu?
Województwo śląskie jest w trudnej sytuacji finansowej. Dochodzi do granicy zadłużenia, a nadal zostały poważne problemy: Koleje Śląskie, Stadion Śląski. Trudno ocenić, co będzie.

Odsunięcie Jerzego Gorzelika, szefa RAŚ, od kultury, to dobra decyzja marszałka Sekuły, zwłaszcza w kontekście kontrowersji wokół wystawy w Muzeum Śląskim?
Słabo się orientuję w sprawach Muzeum Śląskiego. Jeżeli jednak miałbym komentować, to uważam, że to jest dobra decyzja. Nie należy tworzyć problemów tam, gdzie ich nie ma. Województwo ma realne, potężne problemy. Wystarczy zobaczyć, jak nasze województwo "obsuwa się" w Polsce. Byliśmy liderem w rozwoju, wysokości płac, mieliśmy stadion narodowy, Spodek. A teraz? Wprawdzie my w Gliwicach mamy się świetnie, Katowice też się mają świetnie, dobrze rozwijają się Tychy, Bielsko, ale centrum konurbacji wprost przeciwnie. Co do RAŚ, uważam, że zapełnianie białych plam w historii, jej odkłamywanie, jest godne pochwały. Nasze mózgi w PRL-u były zatruwane propagandą. Ale żonglowanie emocjami to coś innego, i to mi się mniej podoba. To są bardzo niebezpieczne zabawy dużych chłopców. Takie uprawianie polityki pogłębia podziały w naszym województwie. A oprócz Śląska jest jeszcze ziemia częstochowska, Podbeskidzie, ziemia rybnicka.

Jerzy Gorzelik jest niebezpieczny, kiedy mówi otwarcie, że nie czuje się Polakiem, że nie wywiesi flagi polskiej 11 listopada, kiedy mówi o autonomii Śląska?
Autonomia budzi niepotrzebne emocje u niezorientowanych w temacie osób. To niebezpieczne, bo daje nadzieję na coś, co nie jest możliwe. Cała dyskusja o autonomii Śląska jest warta funta kłaków, bo trzeba by zmienić Konstytucję RP, aby autonomię wprowadzić. Jerzy Gorzelik jest inteligentny, na pewno przeczytał konstytucję wiele razy, zna ją, a mimo to prowadzi tę dziwną grę.

To źle, że RAŚ współrządzi województwem?
W województwie opolskim współrządzi mniejszość niemiecka, u nas RAŚ. I dla nas jest to normalne. Mniejszość niemiecka jest mi znana, ale nie wiem, czym tak naprawdę jest Ruch Autonomii Śląska, dokąd zmierza Jerzy Gorzelik.


*Ranking szkół nauki jazdy 2013
*Restauracja Rączka gotuje otwarta ZOBACZ ZDJĘCIA
*Granica polsko-niemiecka 1922 na Górnym Śląsku [SENSACYJNE ZDJĘCIA]
*Podziemny dworzec autobusowy w Katowicach działa! [ZDJĘCIA]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!