W czwartek, 25 marca, rządzący poinformowali o zaostrzeniu obostrzeń w związku z nasileniem trzeciej fali pandemii koronawirusa. Zamknięte będą m.in. salony urody, zakłady kosmetyczne oraz fryzjerskie. Nowe regulacje obowiązywać będą przez dwa tygodnie, od soboty, 27 marca do 9 kwietnia.
Decyzja o zamknięciu branży beauty spowodowała, że wielu klientów w popłochu zaczęło wydzwaniać do salonów i przepisywać zarezerwowane na później terminy. Nie brakowało też szczęściarzy, którym udało się zapisać na wizytę do piątku.
Rozmowa z Łukaszem Milewskim, właścicielem Atelier Fryzur i Wizażu, przy ulicy Kilińskiego w centrum Katowic
Już od kilku dni trwały dyskusje o tym, że w ramach kolejnych obostrzeń mogą zostać zamknięte m.in. salony fryzjerskie. Czy w ostatnich dniach, a także w czwartek, 25 marca - gdy ta informacja została potwierdzona przez rządzących - w pańskim atelier rozdzwoniły się telefony? Ludzie intensywnie zaczęli szukać terminów?
Po wystąpieniu pana ministra, telefon przypomniał mi pierwszy lockdown, który w tamtym czasie, jednak był bardziej - według mnie - stosowny. Połączenia telefonicznie odbieram do teraz, a rozmawiamy już po godzinie 20.00. I cały czas nie mają końca. Staramy się w miarę możliwości reagować, przepisywać terminy i stosować się do zaleceń.
Te odmładzające fryzury dla kobiet to hit 2021 roku. Takie u...
Spodziewał się pan, że lockdown tym razem obejmie także branżę beauty? W trakcie listopadowego zamknięcia, salony fryzjerskie i kosmetyczne mogły funkcjonować, przy zachowaniu reżimu sanitarnego.
W moim atelier mam klientki pracujące w różnych branżach, m.in. w sanepidzie jak i służbie zdrowia. Mieliśmy pewne przypuszczenia, słuchając z pierwszej ręki informacji, że sytuacja faktycznie zaczyna robić się coraz trudniejsza i może nastąpić zwiększenie tych restrykcji. Natomiast nie przypuszczałem że zamknięcie mojego salonu będzie ogłoszone tydzień przed świętami, gdzie okresy te zawsze są najbardziej intensywne w naszej branży. Przykry jest fakt że znowu nikt nie liczy się z takimi grupami zawodowymi, gdzie prowadzony jest plan pracy, a liczba klientów już została odpowiednio zmniejszona, by każdy mógł czuć się komfortowo i bezpiecznie. Ogólna wydajność miesięczna jest w granicach 60 procent, w porównaniu do okresu sprzed pandemii.
Nowe obostrzenia od 27 marca. Rząd PiS nie zamknął kościołów...
Jak w ostatnich miesiącach funkcjonowało wasze atelier? Ludzie chętnie zapisywali się na wizyty, czy były obawy?
Osoby nie przychodzą do nas „z ulicy”. Wszystkie zapisy prowadzimy praktycznie z trzymiesięcznym wyprzedzeniem. Dlatego taka informacja, otrzymana w czwartek niemal w południe jest bardzo trudna i wiąże się z pracą w piątek, aż do północy. Aby nadal zachować małą liczbę osób w salonie, a jednocześnie w miarę szybko przyjąć tych najbardziej potrzebujących.
Pana zdaniem ten lockdown faktycznie potrwa dwa tygodnie, do 9 kwietnia, czy nastawia się pan na dłuższą przerwę? Podobną do tej z wiosny 2020 roku.
Bardzo mocno pozostaje mi wierzyć, że za dwa tygodnie będziemy mogli, w zdrowiu i dobrej kondycji psychicznej wrócić do pracy i w pełni działać bez kolejnych ograniczeń i zakazów wykonywania pracy.