Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gabriela Kańtor, autorka powieści historyczno-obyczajowych w "Portretach literackich". Dlaczego została pisarką?

Jolanta Pierończyk
Jolanta Pierończyk
Spotkanie z Gabrielą Kańtor w Tychach w cyklu "Portrety literackie". Prowadziła je Elżbieta Włodarczyk-Ayel
Spotkanie z Gabrielą Kańtor w Tychach w cyklu "Portrety literackie". Prowadziła je Elżbieta Włodarczyk-Ayel Jolanta Pierończyk
Gabriela Kańtor jest autorką 7 powieści historyczno-obyczajowych (o pięknych tytułach jak "Koronki z płatków śniegu", "Tańcząc na czubkach palców" czy "Ławeczka księżnej Daisy"). Podczas spotkania w filii nr 3 MBP w Tychach w cyklu "Portrety literackie" opowiadała m.in. o tym, jak została pisarką. Spotkanie prowadziła bibliotekarka Elżbieta Włodarczyk-Ayel.

O tym, że jest materiałem na pisarkę powiedziała Gabrieli Kańtor jej nauczycielka języka polskiego. Wydawało się jednak, że żadną pisarką nie będzie, ponieważ poszła w kierunku terapii psychologicznej, do której doszło wychowanie trójki dzieci. Kiedy jednak dzieci dorosły i poszły swoimi drogami, poczuła, co znaczy "puste gniazdo". Żeby jakoś zająć myśli, zaczęła spisywać historię rodziny. Dla dzieci. Żeby w przyszłości, kiedy ten temat zacznie je ciekawić, miały możliwość go zgłębić. Bo do tej pory to nie chciały słuchać rodzinnych historii.

- Kiedy przyjechała córka, powiedziałam jej, że spisuję losy rodziny, by ona i jej bracia wiedzieli, kim byli przodkowie i nieśmiało poprosiłam, by zechciała zobaczyć, co napisałam. Kiedy przeczytała, powiedziała, że to bardzo ciekawa historia i powinnam to wydać, bo to nie tylko dzieje rodziny, ale przede wszystkim odbicie w niej historii Śląska na przestrzeni 130 lat. Zaczęłam więc myśleć o książce i już nie tylko skupiałam się na faktach, ale także na opowiadaniu historii, łącznie z wypełnianiem luk swoimi wyobrażeniami. A pisząc to i wchodząc w temat, zaczęłam coraz bardziej czuć śląską tożsamość, wielokulturowość Śląska, wielość systemów monetarnych na tym terenie i wielość języków. Kiedy moja babcia mówiła np. "Gabcia, dej pozor", to myślałam, że to gwara, a to przecież po morawsku - mówiła Gabriela Kańtor.

Podczas pisania zaczęły się otwierać w pamięci szufladki z zamkniętymi w nich historiami zasłyszanymi w dzieciństwie... pod stołem.

- Podczas rodzinnych spotkań, z braku miejsca, dzieci zaganiano pod stół przykryty obrusem z robionych na szydełku płatków śniegu. Fantastycznie się tam bawiliśmy. Kiedy jednak dotarło do mnie, jak ciekawe rozmowy toczą się przy tym stole, przestały mnie interesować zabawy, a zaczęłam słuchać. A były to opowieści rodzinne, m.in. o pradziadku, który walczył w powstaniu styczniowym - wspominała Gabriela Kańtor.

Pierwsza książka zatytułowana została właśnie "Koronki z płatków śniegu" - trochę w odniesieniu do babcinego obrusu, ale przede wszystkim do kruchości tożsamości śląskiej, która może stopnieć jak prawdziwy płatek śniegu na ręce.

Od tego momentu zaczęło się pisanie: o księżnej Daisy, o Śląskim Kopciuszku, o Mariannie Orańskiej...
Za wielki sukces liczy sobie dotarcie do nazwiska modelki, która Kalidemu pozowała do rzeźby "Bachantka na panterze".

Gabriela Kańtor: Ławeczka księżnej Daisy

O Daisy usłyszała, kiedy jako mała dziewczynka pływała z ojcem kajakiem po Jeziorze Paprocańskim. Bo zaintrygowały ją wieżyczki zameczku w Promnicach. Ojciec nie pamiętał, jak miała na imię, wiedział jedynie, że była księżną, a jej imię było nazwą jakiegoś kwiatka. Temat wrócił do niej, kiedy po latach zobaczyła w Pszczynie ławeczkę z Daisy.

- Usiadłam obok niej, pogładziłam po ręce i obiecałam, że o niej napiszę - wspominała.

Nie mogła jednak napisać historii życia księżnej Daisy, bo tę opisała ona sama w swoich pamiętnikach. Udało się jednak zebrać materiał wśród ludzi, którzy pamiętali księżną Daisy.

Promocja książki "Ławeczka Daisy" była jednym z punktów "Daisy Days", w których brał udział wnuk księżnej, Bolko von Hochberg, szósty książę von Pless. Jeden egzemplarz dostał od autorki na pamiątkę.

Gabriela Kańtor: Trzecia miłość Marianny Orańskiej

Ciekawa jest też geneza powieści o Mariannie Orańskiej.

- Po spotkaniu autorskim na temat "Śląskiego Kopciuszka" w Bytomiu, podeszła do mnie kobieta w nieokreslonym wieku i powiedziała, że powinnam napisać o Mariance Orańskiej. Nie wiedziałam, kto to. Nazwisko kojarzyło mi się jedynie z pierwszym królem holenderskim. Okazało się, że to jego jedyna córka. Książka powstała, natomiast nic nie wiem, na temat tej kobiety, która mi ten temat podsunęła. Nie zapytałam o nazwisko i nawet nie mogę jej podziękować - mówiła Gabriela Kańtor.

Nie przeocz

Zobacz także

Musisz to wiedzieć

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty