Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Generacja Z. Pokolenie jutra chce zmieniać świat, w którym będzie żyć

Aleksandra Kiełczykowska
Aleksandra Kiełczykowska
Generacja Z. Pokolenie jutra chce zmieniać świat, w którym będzie żyć
Generacja Z. Pokolenie jutra chce zmieniać świat, w którym będzie żyć Wojciech Wojtkielewicz
Coraz więcej młodych osób prowadzi zrównoważony tryb życia – przechodzą na wegetarianizm bądź weganizm, rezygnują z kupowania ubrań w popularnych sieciówkach na rzecz lumpeksów i stron z używaną odzieżą. Widzą potrzebę działania, by uratować planetę. Czy im się uda?

Młode pokolenie, tak zwana Generacja Z, inaczej zoomerzy chce mieć realny wpływ na zmiany w świecie. Zoomerzy to ludzie urodzeni w latach 1995-2010. I to właśnie oni jako pierwsi zaczęli na całym świecie wychodzić na ulice i apelować do rządzących, by podjęli działania, które ocalą naszą planetę.

Nie tylko demonstrują, ale także wprowadzają zmiany w życiu codziennym. Ograniczają jedzenie mięsa i produktów odzwierzęcych lub całkowicie z nich rezygnują. Dlaczego? Nie tylko z powodów etycznych, ale także środowiskowych.

Zakupy robią w lumpeksach, w których można kupić nie tylko ubrania z drugiej ręki, ale też meble, czy ozdoby do domu. Korzystają zarówno ze stron internetowych jak i grupek na platformach takich jak Facebook, by sprzedawać swoje ubrania albo kupować od innych.

Badanie Deloitte z 2021 roku dotyczące Generacji Z pokazuje, że zarówno Millenialsi jak i Pokolenie Z od dawna naciskają na zmiany społeczne, ale też wielu respondentów ankiety uważa, że świat znajduje się w decydującym momencie, że trzeba go ratować teraz, że za chwilę będzie na to za późno.

Jakie są największe obawy zoomerów? Na pierwszym miejscu znalazły się zmiany klimatu (26 proc.). Niewiele mniej, bo 25 proc. ankietowanych boi się bezrobocia, 21 proc. uważa, że na bardzo złym poziomie znajduje się opieka zdrowotna. Czwarte i piąte miejsce wśród największych obaw młodych ludzi budzi edukacja, umiejętności i szkolenia (18 proc.) oraz molestowanie (17 proc.).

„Respondenci kierują swoją energię w kierunku sensownych działań — zwiększania zaangażowania politycznego, dostosowywania wydatków i wyborów zawodowych do swoich wartości oraz wprowadzania zmian w kwestiach społecznych, które mają dla nich największe znaczenie. Z kolei oczekują, że instytucje takie jak przedsiębiorstwa i rządy zrobią więcej, aby pomóc urzeczywistnić ich wizję lepszej przyszłości” – wynika z raportu Deloitte.

Koniec z fast fashion

W XXI wieku modę charakteryzuje dostępność i taniość – „zwykłe” koszulki w popularnej sieciówce można dostać za kilkanaście złotych, trendy zmieniają się co chwilę, równie szybko w witrynach sklepów pojawiają się nowe kolekcje. Zdaniem zoomerów idzie za tym cierpienie, wyzysk oraz zanieczyszczenie środowiska.

Paweł, 21 lat, Ruda Śląska: „Już w liceum zacząłem głównie ubierać się w lumpeksach. Oczywiście z wyjątkiem takich rzeczy jak bielizna. Zdecydowałem się na to z kilku powód. Jednym z nich jest kwestia finansowa – jest to o wiele tańsze, szczególnie poza Warszawą. Moja przygoda z lumpami zaczęła się od tego, że moja przyjaciółka sama recyclingowała ciuchy i szyła z tego własne ubrania. To właśnie ona mnie uświadomiła na podstawie różnych danych, jak bardzo przemysł odzieżowy oraz fast fashion niszczą planetę oraz jaką szkodę wyrządzają chociażby w kwestii praw pracowniczych w krajach produkcji jak Bangladesz, Laos, Chiny czy Wietnam”.

Czym jest fast fashion i dlaczego tak wiele osób zaczyna z nim walczyć? Najprościej mówiąc: to tanie, łatwo dostępne ubrania, które wpisują się w aktualne trendy i szybko pojawiają się w sklepach na całym świecie. Fast fashion reprezentują trzy słowa: szybkość, dostępność i niedrogość. Jednak te zalety mają swoje drugie oblicze.

Choć ubrania projektowane są w USA oraz Europie Zachodniej, to produkuje się je w państwach rozwijających się, najczęściej w Azji. Ile zarabiają pracownicy takich fabryk? Według danych zebranych przez Oxfam, najgorzej jest w Bangladeszu, gdzie średnia stawka za godzinę pracy to 30 centów. W Indonezji to 60 centów, w Indiach - 80, a w Kambodży i Chinach – około 90.

W sieci krążą historie kobiet pracujących w fabrykach w Bangladeszu i cierpiących na infekcje pęcherza moczowego z powodu braku przerw na toaletę. Można usłyszeć o kierownikach, którzy zmuszają kobiety do zażywania pigułek antykoncepcyjnych. Niskie płace idą w parze z nieodpowiednimi warunkami sanitarnymi i molestowaniem seksualnym w miejscu pracy. Raport z 2019 roku ujawnia, że 1 na 4 pracowników przemysłu odzieżowego z Bangladeszu został dotknięty jakąś formą nadużycia. Dziewięciu na dziesięciu pracowników, z którymi przeprowadzono wywiady w Bangladeszu nie stać na wystarczającą ilość jedzenia dla siebie i swoich rodziny, dlatego niedojadają, żywią się nieodpowiednimi produktami, zadłużają się. Co więcej, jeden na trzech pracowników jest oddzielony od swoich dzieci, a wszystko z powodu zbyt małych dochodów.

W 2016 roku światem wstrząsnęła informacja o listach schowanych w kieszeniach ubrań Zary w Stambule. „Zrobiłam/em ubranie, które chcesz kupić, ale nikt mi za to nie zapłacił” – pisali pracownicy.

Jednak problemem nie są tylko warunki pracy, ale też kwestia dotycząca samych pracowników. Międzynarodowa Organizacja Pracy w najnowszym raporcie z 2021 roku podała, że na całym świecie 160 milionów dzieci jest zatrudnionych w zbyt młodym wieku do zbyt ciężkiej lub nielegalnej pracy – w tym 63 miliony dziewczynek i 97 milionów chłopców.

Dzieci wykorzystywane są między innymi w przemyśle tekstylnym. Pracują na każdym etapie produkcji – od pracy przy nasionach bawełny, przez ich uprawę, zbiór, przędzenie, aż po szycie.

Ola, 22 lata, Kraków: „Ostatni raz kupiłam ciuch w sieciówce pół roku temu, a wcześniej miałam od tego ponad roczną przerwę. Moja garderoba głównie składa się z ubrać kupionych w secondhandach lub „odziedziczonych” po kimś. Całkiem to lubię, nikt nie ma takich rzeczy jak ja mam, czuję, że w niektórych z nich wyróżniam się w tłumie, a przy tym płacę za nie grosze. To nie są ciuchy złe jakościowo, niektóre perełki mam już 4 lata, a wcześniej przecież były u kogoś. Rzadko czuję potrzebę kupowania sobie rzeczy w normalnym sklepie (no chyba że potrzebuję butów), często takie rzeczy nie robią na mnie wrażenia i to jeszcze za czasami niebotyczne ceny. Teraz jestem osobą, która uwielbia lumpeksy, zachęciłam do tego swoją siostrę. Kiedyś tak nie było, kiedyś człowiek się tego wstydził, zwłaszcza jak koleżanki ubierały się w Zarze, H&M i Bershce…. Tak było w moim przypadku. Myślę, że i obecnie niektóre osoby mogą mieć problem z tym z tego właśnie względu, że myślą że to czyni ich gorszymi, ale według mnie lepiej mieć na sobie oszałamiający ciuch za 15 złotych, niż kupować suknię za 300 zł. I przemawia za tym mnóstwo powodów. Pierwszy na który zwraca się uwagę to to, że jest to ekologiczne i bardzo się z tym zgadzam. Konsumpcjonizm jest wszechobecny, ludzie dla samej marki nie myślą o tym, w jakich warunkach to było wytwarzane, czy ludzie pracujący przy tym byli traktowani fair, ile za to wszystko zgarnia korporacja ani jak to wpływa na środowisko. Przecież te rzeczy, słabe jakościowo, trafiają na śmietnik, często są zrobione ze sztucznych materiałów więc nie rozłożą się szybko. Nie powiem że mam mało ciuchów bo mam ich naprawdę sporo, ale sam fakt, że wiem że nie musiały trafić na śmietnik, jakoś mnie uspokaja”.

Jednak nie tylko prawa człowieka wchodzą w grę. Eksperci podkreślają, że branża modowa musi się fundamentalnie zmienić, aby złagodzić jej negatywny wpływ na środowisko. Wśród środków, które mogą w tym pomóc są wypożyczanie ubrań, lepsze procesy recyklingu, a także technologia kontroli zanieczyszczeń.

Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu (IPCC) obliczył w 2020 roku, że przemysł modowy wytwarza co roku 10 proc. światowych emisji dwutlenku węgla. Co więcej, szacuje się, że rocznie branża zużywa około 1,5 biliona litrów wody. Oprócz tego dochodzą zanieczyszczenia, od odpadów chemicznych po mikrodrobiny plastiku. Przepisy dotyczące zanieczyszczeń zazwyczaj są mniej rygorystyczne w państwach rozwijających się, gdzie najczęściej ubrania są produkowane – kończy się to tym, że ścieki spływają do rzek, z których ludzie łowią ryby.

Według danych zebranych przez Princeton Student Climate Initiative 57 proc. wszystkich wyrzuconych ubrań trafia na wysypiska śmieci. Te z czasem zaczynają się piętrzyć, śmieci są w końcu spalane. Proces ten stwarza wiele zagrożeń, ponieważ w wyniku spalania do składowiska uwalniane są toksyczne substancje lub duże ilości trujących gazów. Jeśli branża utrzyma swój kurs, to w ciągu dekady o 50 proc. wzrośnie emisji gazów cieplarnianych.

Prawdziwe perełki za bezcen

Właśnie z tych podwodów spora część młodego pokolenia, ale nie tylko, bo także osoby starsze, wybierają ubrania z drugiej ręki i odwiedzają lumpeksy. Z badań Dun & Bradstreet wynika, że na koniec lipca 2021 r. w Polsce działało 14,4 tys. takich sklepów. Choć typowych lumpeksów ubywa, to jednak zainteresowanie ubraniami z drugiej ręki nie słabnie. Handel, szczególnie w dobie pandemii COVID-19, przeniósł się do internetu, a serwisy takie jak OLX czy Vinted wciąż zyskują na popularności.

Wielu osobom lumpeksy kojarzą się ze starymi, znoszonymi ubraniami. Nic bardziej mylnego, nie rzadko można znaleźć tam ubrania jeszcze z metką, czy używane ciuchy od znanych firm i projektantów. Mając cierpliwość i szczęście można trafić na takie „perełki” jak apaszkę Hermès z lat 70., czy kurtkę Burberry.

Julia, 22 lata, Warszawa: „Moim pierwszym impulsem do zainstalowania aplikacji Vnted nie była chęć bycia eko, a zarobienie trochę dodatkowych pieniędzy. Dopiero z czasem zaczęłam patrzeć na Vinted nie tylko jako źródło dorobku, a miejsce, gdzie można trafić na naprawdę fajne i oryginalne ubrania z drugiej ręki. Teraz wciąż sprzedaję tam swoje stare ciuchy, ale też coraz częściej skłaniam się ku zakupom w tej aplikacji niż w sieciówce. Jakiś czas temu przekonałam się też do lumpeksów, które wcześniej kojarzyły mi się mówiąc wprost z brudem i brakiem pieniędzy. Teraz widzę, że nierzadko można tam trafić na zupełnie nowe rzeczy z jeszcze nieodciętą metką, a te, które może i nie są na pierwszy rzut oka dobrej świeżości, łatwo jest niekiedy odratować i nie ma w tym nic wstydliwego. Poza tym wolę oszczędzić na ubraniach i akcesoriach, bo wtedy łatwiej odkładać mi pieniądze na moje inne zainteresowania, na przykład podróże czy koncerty. Duże znaczenie miał dla mnie też fakt, że w lumpeksie ciężko o powtarzalne rzeczy, wiec kupując tam na przykład sweter, nie trafię na trzy inne dziewczyny ubrane w jakiś ze sklepu z galerii handlowej. To niby drobiazg, ale w moim mindsetcie robi różnicę.”

Funkcjonuje wiele grup facebookowych, na których można sprzedawać swoje rzeczy bądź kupować od innych osób. Czasami są to nowizny, choćby nieudane prezenty, czy używane rzeczy, które już nie są danej osobie potrzebne.

Coraz większą popularnością cieszą się nie tylko strony internetowe jak Vinted czy lumpeksy, ale też grupki na platformach społecznościowych, gdzie wszyscy mogą wymieniać się rzeczami.

Zasady są proste – na grupie można zamieszczać zdjęcia wszystkiego, co uzna się za przydatne od swoich własnych rzeczy, których już się nie potrzebuje po przedmioty zauważone na śmietniku. Paweł na takiej grupce kupił między innymi prostownicę oraz plecak, ale można tu znaleźć książki, meble, zabawki. Zdarza się , że ludzie proponują oddanie jedzenia, które nie jest im potrzebne.
Są pewne ograniczenia. Przede wszystkim nie wolno na takich grupach kupować i sprzedawać przedmiotów oraz nie wolno proponować wymian. Czego nie można wrzucać na grupę? Między innymi lekarstw, zwierząt i przedmiotów niedozwolonych polskim prawem.

Podobnie działają grupki, które zrzeszają mieszkańców miast czy dzielnic. Nie tylko dla nich organizowane są kiermasze, na których każdy kto chce, może przyjść i wymienić się rzeczami, bądź je sprzedać.

„Nie” dla mięsa

Osób, które deklarują, że nie jedzą mięsa lub ograniczają je jest coraz więcej.

Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO), podsumowując 2020 rok, podała, że globalna produkcja mięsa spada. I to drugi rok z rzędu. 2019 rok był jednocześnie pierwszym, w którym w ogóle odnotowano spadek produkcji mięsa od 1961 roku. Choć to tylko spadek o 1 punkt procentowy, to i tak cieszy i daje nadzieję.

Oprócz powodów zdrowotnych, finansowych czy etycznych, coraz częściej wśród przyczyn odstawienia mięsa pojawia się ekologia. Dlaczego?

Wyjaśnić to można przytaczając niektóre z danych, na które powołuje się Jonatham Safran Foer w swojej książce „Klimat to my. Ratowanie planety zaczyna się przy śniadaniu”. W skali całego świata 59 proc. gruntów, na których można uprawiać rośliny jadalne, ludzie wykorzystują do uprawy roślin, które są przeznaczone na paszę dla zwierząt hodowlanych.

Jedna trzecia świeżej wody zużywanej przez ludzi trafia do zwierząt hodowlanych. Dla porównania, gospodarstwa domowe zużywają jedną trzydziestą tych zasobów.

Na każdego człowieka na ziemi, a jest nas ponad 7 miliardów, przypada około trzydziestu zwierząt hodowlanych.

To jednak nie wszystko. Obecnie ludzie zjadają 65 miliardów kurczaków rocznie. Poziom spożycia mięsa i nabiału odpowiada takiej sytuacji, w której pojedynczy mieszkaniec ziemi w 1700 roku zjadałby rocznie 431 kilogramów mięsa oraz piłby 4542 litry mleka.

Istotne jest także wylesianie. Drzewa nazywane są „pochłaniaczami węgla”, ponieważ pochłaniają dwutlenek węgla. Około 80 proc. wylesiania jest motywowane chęcią stworzenia gruntów pod uprawę paszy dla zwierząt bądź na pastwiska. Patrząc na samą Amazonię - „zielone płuca ziemi” - hodowla zwierząt odpowiada za 91 proc. jej wylesiania.

A to tylko niektóre z przykładów.

Julia, 22 lata, Warszawa: „Staram się ograniczyć spożycie mięsa do minimum. Na mieście w 90 procentach wybieram opcje wegetariańskie lub wegańskie, No chyba, że naprawdę żadnej opcji bezmięsnej nie ma (ale wtedy raczej zmieniam po prostu lokal). Teraz w sklepach też jest dużo opcji wege, można trafić na fajne promocje i okazyjne ceny, co bardzo ułatwia życie, bo parę lat temu to nie było rozwinięte na taka skalę”.

„Ocenia się, że w 2021 r. spożycie wieprzowiny może obniżyć się z 41 kg/mieszkańca w 2020 r. do 40,5 kg. Spożycie wołowiny może utrzymać się na poziomie ok. 4 kg/mieszkańca. Spożycie drobiu prawdopodobnie zmniejszy się z 31 kg w 2020 r. do 30,5 kg/mieszkańca. W rezultacie ogólne spożycie mięsa (wraz z podrobami) prawdopodobnie będzie mniejsze niż w 2020 kg o ok. 1 kg/mieszkańca i wyniesie 79 kg/mieszkańca” – można przeczytać w raporcie „Rynek mięsa - stan i perspektywy” opracowanym przez Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej.

Poskutkowało to wzrostem cen mięsa w całej Polsce. W kwietniu 2021 r. ceny detaliczne mięsa i jego przetworów osiągnęły poziom o 4,2 proc. wyższy niż w grudniu 2020 r. - podał Instytut.

Paweł, 21 lat, Ruda Śląska: „Od kiedy mieszkam sam, czyli od końca liceum, wyeliminowałem z mojej diety mięso. W dużej mierze używam zamienników, na przykład tofu, bo mimo wszystko jest ono w Polsce bardzo dostępne. Często są też na nie promocję. Coraz bardziej popularne stają się produkty firm jak Beyond Meat czy Dobre Kalorie, które produkują substytuty mięsa. Korzystam też z aplikacji Too Good To Go – zarówno ze względów ekonomicznych, jak i społecznych.
Nie określiłbym się jako osoba wege, ponieważ mięso jem, jak wracam do domu rodzinnego albo jak wychodzę do restauracji. Jednak sam ograniczam i staram się go najmniej jeść. Robię to i ze względów finansowych, jak i ekologicznych. Wiem, że przemysł mięsny, w szczególności produkcja wołowiny, zużywa dużo wody i emituje gazy cieplarniane. Moim zdaniem nie ma innej opcji na walkę ze zmianami klimatu jak ograniczenie spożywania mięsa.”

Too Good To Go to aplikacja, za pomocą której sklepy i restauracje sprzedają to, co normalnie by wylądowało w śmietniku. Dzięki temu można zrobić zakupy w niższej cenie, a jednocześnie uratować żywność przez zmarnowaniem.

Młodzi chętniej rezygnują z mięsa

Paweł i Julia to tylko dwie osoby, które zdecydowały się ograniczyć mięso ze względów także ekologicznych. Według raportu „Wegetarianie i mięsożercy pod lupą!" firmy Maczfit co piąty Polak mieszkający w dużym mieście jest wegetarianinem.

Jak wyglądają dokładniejsze statystyki? Ponad 86,10 proc. spośród ankietowanych to wegetarianki. Osoby młode chętniej rezygnują z mięsa. Najwięcej osób, które zadeklarowały wegetarianizm, mieści się w przedziale wiekowym 18-25 lat i jest to aż 70,71 proc. z wszystkich niejedzących mięsa. Z drugiej jednak strony osoby w wieku powyżej 56 lat stanowią w niej niewiele ponad 3 proc. Jednak to nie najmniejsza grupa. Najmniej wegetarian znajduje się wśród osób z przedziału wiekowego 46-55 lat. Jest to jedynie 2,37 proc. respondentów.

Według raportu najwięcej osób niejedzących mięsa mieszka we Wrocławiu, na drugim miejscu uplasowała się Warszawa, ostatnie miejsce na podium przypadło Krakowowi.

Zdaniem firmy Maczfit, która przeprowadziła badania, wyniki sugerują, że „wykształcenie może mieć wpływ na decyzje żywieniowe”. Ankietowani, którzy zadeklarowali wegetarianizm, to głównie osoby z wyższym i średnim wykształceniem (średnie – 49,85 proc., wyższe – 49,15 proc.). Co ciekawe, wśród ankietowanych z wyższym wykształceniem grupa niejedzących mięsa (49,15 proc.) jest zauważalnie liczniejsza od tej, której członkowie zadeklarowali, że jedzą mięso (40,45 proc.).

Portal dla wegan i wegetarian Happycow.com publikuje rankingi 10 najbardziej przyjaznych weganom miast. W rankingu bierze się pod uwagę kilka aspektów: liczbę wegańskich restauracji w promieniu ok. 13 km, liczbę wegańskich/wegetariańskich lub oferujących wegemenu restauracji w promieniu 8 km i ogólne wrażenie, na ile przyjazne weganom wydaje się jest dane miasto (np. łatwość dostępu do wegańskich produktów).

Warszawa plasująca się na 6 miejscu została wyróżniona między innymi za 50 wegańskich restauracji, ponad 150 ofert opcji przyjaznych dla wege, a także ciągły rozwój „wegańskiej” sceny w mieście i pojawianiu się nowych restauracji.

Czy młodzi ludzi uratują planetę? Na pewno z coraz większą ciekawością przyglądają im się ich rodzice i dziadkowie. Co ciekawe, sami też coraz chętniej, jeśli nie odstawiają mięso, to przynajmniej ograniczają jego spożycie, częściej zaglądają do lumpeksów. Chyba wśród nas wszystkich coraz większa jest świadomość, że trzeba coś zrobić, by ratować planetę, bo to człowiek jest dla niej największym zagrożeniem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Generacja Z. Pokolenie jutra chce zmieniać świat, w którym będzie żyć - Portal i.pl