A kiedy spotyka mnie w przelocie, z nieskrywaną przyganą spogląda na moją zwalistą posturę, kręci głową z dezaprobatą, wręcza wizytówki klubów fitness. Na dokładkę wzywa do kliniki na badania serca i napomina, że powinienem dbać o siebie, by wnuki miały ze mnie pożytek.
Do akcji ogólnonarodowej gimnastyki podchodzę z rezerwą. Pachnie mi dyktaturą, każdy zamordystyczny reżim na świecie miał w programie wspólne gimnastykowanie.
O starożytnej Sparcie nie wspomnę, wystarczy przypomnieć znaną z niedawnej historii organizację "Kraft durch Freude", która dla krzewienia powszechnej kultury fizycznej została powołana. Komunizm też próbował. Najjaśniejsza Pani Wicemarszałek powinna pamiętać lata gomułkowskie, gdy przerywano pracę w zakładach pracy i lekcje w szkołach, aby na znak komisarza politycznego zrobić pajacyka (raz-dwa-trzy), cztery przysiady (raz-dwa-trzy-cztery) i jeszcze trzy skłony w rozkroku (raz-dwa-trzy).
Pod szyldami towarzystw gimnastycznych formowały się nawet ruchy niepodległościowe (patrz Sokół). Podciągali się na drążku, a w przerwach knuli, jakby tu Rusa albo Szwaba przegnać z polskiej ziemi.
Gimnastyka jest zaprzeczeniem wszystkich zdobyczy ludzkiej cywilizacji. Przecież po to wynaleziono samochód, żeby nie chodzić pieszo, a tym bardziej nie biegać. Do samochodu dodano wspomaganie kierownicy, żeby się nie siłować z kółkiem. Po to dopłacamy za elektryczne podnoszenie szyb, żeby nie wymachiwać rękami przy kręceniu korbką. A kiedy uznaliśmy, że męczy nas wysiadanie z auta przy otwieraniu bramy, dali nam pilota - robimy klik przez szybę, i brama otwiera się sama.
Po jaką cholerę mam wozić d... samochodem, aby zaraz potem, gdy przyjadę tym autem do domu, wskakiwać na elektryczną bieżnię i dreptać w miejscu pół godziny? Zlikwidujmy samochody i wszystko wróci do normy, naród wyzdrowieje w rok. Po jaką cholerę wymyśliliśmy koparki, skoro człowiek świetnie się gimnastykował wywijając łopatą i kilofem? Teraz operator maszyny budowlanej dwoma paluszkami rusza manetką, aby przerzucić kilka ton ziemi. A potem biegnie na siłownię, robi dwieście pompek i sto razy wyciska sztangę. Gdzie tu sens? Nie lepiej, jak dawniej, kopać łopatą?
Gospodyni domowa narobiła się kiedyś pół dnia przy wyrobie domowego makaronu. Miętosiła zażarcie ciasto, potem wywijała nudelkulą na stolnicy. Aby jej ulżyć, wynaleziono maszynki do makaronu, a teraz i one stały się zbędne, bo gotowe nudle kupuje się w sklepie. Więc współczesna gospodyni domowa - jak tylko kupi makaron - pędzi na aerobik, by się zmęczyć. I gdzie w tym logika? Przecież wystarczy dalej - tak jak babki i prababki - kulać te nudle na stolnicy. Wyrzucić odkurzacze (zwłaszcza te samobieżne, co same wszystko robią), zakazać ich produkcji i dystrybucji, powiesić dywan na klopsztandze i wyżyć się, waląc weń z całych sił. Po jakie licho boksować się z workiem, okładać kijem przeciwnika w ramach treningu taekwondo i jeszcze za to płacić?
Nielogiczność działań wynikających z postępu cywilizacji rozciąga się zresztą i na inne sfery życia. Najpierw za wielki sukces człowieka uznano powszechnie dostępną antykoncepcję, by teraz walczyć o przywracanie płodności.
A więc - o Nasza Nieoceniona Pani Wicemarszałek - zamiast organizować uczone debaty z marną nadzieją zagnania rodaków do gimnastyki, łatwiej jest zabronić wszystkich zdobyczy cywilizacji, cofnąć się o kilkaset lat - i wszystko wróci do normy.
Chłopy do łopaty, baby do nudelkuli, dzieci do klopsztangi!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?