Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ginter Pierończyk: Ja byłem stały, tylko one się zmieniały [POKŁADY PAMIĘCI]

Maria Zawała, Karol Gruszka
Jesteście ciekawi, co było w miejscu, gdzie dziś stoi Silesia City Center? Zobaczcie nasz interaktywny reportaż „Pokłady pamięci”.

Ginter Pierończyk na górniczą emeryturę poszedł w 1999 roku. - Z kopalni Kleofas, tej samej, do której przyjmowałem się w 1968 roku, choć po drodze ona od 1974 roku nazywała się Gottwald. Znaczy się, ja byłem stały, tylko one się zmieniały - żartuje Pierończyk.

Jest jednym z bohaterów naszego najnowszego interaktywnego reportażu „Pokłady pamięci” o Dębie, najstarszej dzielnicy Katowic, i znajdującej się tam kopalni Gottwald. W podróż w czasie zabierają nas historycy, górnicy i mieszkańcy Dębu.
24 filmowe opowieści zrealizowaliśmy nieliniowo, to znaczy, że możecie oglądać je, kiedy chcecie i wybierać te, które akurat Was interesują. Zadawać naszym bohaterom pytania, wybrać się z nimi w podróż do ciekawych miejsc oraz przeglądać ich zdjęcia.
„Zająłem wygodną pozycję przed laptopem i włączyłem przycisk START. Już po chwili zapomniałem o otaczającym świecie, ponieważ zacząłem zatapiać się we wspomnieniach: byłem z Hanysem na piwie w Karolinie, zepsuł mi się humor na widok zdewastowanej muszli koncertowej w Dębie, jednak za sprawą naszej kopalnianej orkiestry dętej znów odżyły dawne, dobre wspomnienia o pracy w Gottwaldzie” - napisał do nas po obejrzeniu reportażu pan Ginter.

Pracę w Gottwaldzie skończył jako główny inżynier ds. BHP. - W mojej rodzinie górnicze tradycje mają 100 lat - przyznaje. Zaczynał jego dziadek w 1905 roku, a potem z pokolenia na pokolenie ośmiu innych krewnych, w tym naturalnie ojciec pana Gintera. - Dzięki wam mogłem po raz pierwszy od odejścia na emeryturę zajrzeć do swojego dawnego gabinetu. Był na parterze budynku dzisiejszej dyrekcji SCC. Niezapomniane przeżycie - mówi. Możecie to zobaczyć. Ginter Pierończyk oprowadzi Was i opowie, co zostało na terenie Silesii po dawnej kopalni. Są tam m.in. wagoniki, którymi wożono węgiel.

- Wiąże się z nimi anegdota - wspomina Pierończyk. - Jak przyszedłem na pierwszą dniówkę, sztajger zawołał: „Weź ten wóz za jajca”. Zgłupiałem, okazało się potem, że „jajca” to po górniczemu uchwyty do sprzęgania wagoników - wyjaśnia Pierończyk. Te i wiele innych opowieści w reportażu:

Wasza podróż do przeszłości właśnie się zaczyna.
Zajmijcie wygodną pozycję przed monitorem albo tabletem i włączcie przycisk PLAY

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!