Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

GKS Katowice - GKS Tychy 1:2. Ekstraklasa nie dla GieKSy WYNIK, OPIS, ZDJĘCIA

Rafał Musioł
Rafał Musioł
GKS Katowice przegrał z GKS Tychy i właściwie stracił szanse na awans do Ekstraklasy
GKS Katowice przegrał z GKS Tychy i właściwie stracił szanse na awans do Ekstraklasy Arek Gola
GKS Katowice prowadził z GKS Tychy, ale w drugiej połowie najpierw stracił Oktawiana Skrzecza za kartki, a potem dwa gole. W praktyce oznacza to utratę szans gospodarzy na awans do Ekstraklasy. Goście wygrali na Bukowej po raz pierwszy od 40 lat!

Piłkarze GKS Katowice rozpoczęli derby z GKS Tychy z impetem. W pierwszych trzech minutach stworzyli sobie trzy znakomite okazje i wszystkie zmarnowali. Najlepszą zaprzepaścił Dalibor Volas, który uderzając z kilku metrów wykreował Konrada Jałochę na bohatera ekipy gości.

Bramkarz Tychów szybko przekonał się jednak, jak niewiele dzieli szczęście od pecha. W 8 minucie po dośrodkowaniu w pole karne Tomasz Midzierski oddał strzał głową, po którym piłka odbiła się od słupka, a potem właśnie od Jałochy i wpadła do siatki. Zespół Ryszarda Tarasiewicza sprawiał wrażenie zahipnotyzowanego, spóźniał się z reakcjami, a pomysły ofensywne bywały zazwyczaj chybione.

Paradoksalnie prowadzenie Katowic wpłynęło na mecz negatywnie. Tempo zaczęło spadać, szale się wyrównały, a z murawy długimi fragmentami wiało chłodem. Nic dziwnego, że kojarzony z Ekstraklasą sędzia Tomasz Musiał do pierwszej połowy doliczył tylko minutę.

ZOBACZ ZDJĘCIA KIBICÓW

Ponad trzy tysiące kibiców pojawiło się w sobotę na derbowym meczu GKS Katowice - GKS Tychy. Część fanów dotarła na stadion pieszo, a spotkanie poprzedziło między innymi zgromadzenie pod Teatrem Wyspiańskiego i racowisko na Alei Korfantego.Na trybunach mogli zasiąść tylko kibice gospodarzy. Blaszok zapełniał się powoli, ale ostatecznie piłkarze Katowic nie mogli narzekać na doping. Główną część ogrodzenia zajmował transparent "Nie dla nas forma zła"

GKS Katowice - GKS Tychy ZDJĘCIA KIBICÓW Ponad 3 tys. fanów ...

Po rozpoczęciu drugiej części szybko zaczęło między zawodnikami iskrzyć. Przepychanki, większe i mniejsze złośliwości stały się normą, nad którą nie do końca panował arbiter.

Po godzinie gry katowiczanie przeprowadzili świetną kontrę zapoczątkowaną przez Macieja Wierzbickiego, jednak z główką Andrei Prokicia w kapitalnym stylu poradził sobie Jałocha. Mecz znów się ożywił, swoich szans zaczęli szukać też piłkarze gości, licząc, że interwencje bramkarza można przekuć na coś więcej niż minimalną porażkę.

Nadzieje te jeszcze wyraźniej wzrosły w 70 minucie, gdy Oktawian Skrzecz za faul na środku boiska na Kamilu Zapolniku zarobił drugą zółtą kartkę i pomaszerował do szatni.Trener Jacek Paszulewicz nie zdołał zapobiec tej komplikacji zwlekając ze zmianą, w przeciwieństwie do Tarasiewicza, który zdążył uratować przed prawdopodobnym podobnym losem Mateusza Grzybka. Zszedł za to z boiska jedyny po kadrowych karnych posunięciach, jakie miały miejsce po porażce z Ruchem napastnik gospodarzy Dalibor Volas. Siła ognia GKS-u wyraźnie zmalała, co dodatkowo napędziło rywali.

Ten błąd drogo katowiczan kosztował. W 81 minucie gospodarze popełnili błąd w kryciu przy rzucie rożnym i po dośrodkowaniu Dawida Abramowicza Daniel Tanżyna pokonał Wierzbickiego. Tyszanie złapali wiatr w żagle i w ciągu 120 sekund wypracowali dwie okazje, z których drugą wykorzystali za sprawą Jakuba Vojtusa.

Porażka oznacza koniec marzeń Katowic o awansie do Ekstraklasy.

- Ten mecz przekreślił naszą walkę w tym sezonie i być może poddał weryfikacji następnych zawodników i na pewno ten zespół czekają duże zmiany - przyznał Paszulewicz. - Uważam, że czas na dogłębne rozmowy i analizy przyjdzie po 3 czerwca, teraz mamy dwa spotkania do rozegrania, które uważam, że gatunkowo nadal są ciężkie, oczywiście już nie w kontekście walki o awans, ale w kontekście tego, żeby zawodnicy pokazali się z jak najlepszej strony i powalczyli o angaż w kolejnym sezonie. Część zawodników teoretycznie ma zagwarantowany pobyt, ale ostatnie moje ruchy pokazały, że nie boję się niektóre decyzji.

Trener Ryszard Tarasiewicz nie ukrywał tymczasem satysfakcji.

- Wiedzieliśmy, jaki ciężar gatunkowy ma to spotkanie – z dwóch powodów: sportowych i pozasportowych. Muszę pochwalić mój zespół za wiarę w końcowy wynik, ale nie ulega wątpliwości, że krwawimy. To się daje odczuć, tym bardziej słowa uznania dla moich zawodników - stwierdził szkoleniowiec tyszan.

Paszulewicza po meczu zapytano o jego przyszłość w klubie.

- Ne widzę zasadności takiego pytania. Odpowiem wprost: tak, jestem pewien, że będę w przyszłym sezonie trenerem GKS Katowice - oświadczył bez wahania.

GKS Katowice - GKS Tychy 1:2 (1:0)
1:0
Tomasz Midzierski (8-głową), 1:1 Daniel Tanżyna (81-głową), 1:2 Jakub Vojtus (86)
Katowice** Wierzbicki – Frańczak, Kamiński, Midzierski, Mączyński (89. Słomka) – Skrzecz, Poczobut, Kalinkowski (83. Foszmańczyk), Prokić, Błąd – Volas (72. Słaby).
Tychy Jałocha – Grzybek (58. Bogusławski), Biernat, Tanżyna, Abramowicz - Zapolnik, Grzeszczyk, Danel, Bernhardt, Kaczmarczyk (70. Piątek) - Vojtus.
Żółte kartki Kamiński, Skrzecz - Kaczmarczyk, Grzybek, Bernhardt.
Czerwona Skrzecz (70)
Sędziował Tomasz Musiał (Kraków)
Widzów 3.500

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!