Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

GKS Katowice - Polonia Bytom 4:2. Pitry gromi! [ZDJĘCIA]

Rafał Musioł
Drugie, ale jakże potrzebne zwycięstwo w sezonie odnieśli piłkarze GKS Katowice. Decydujący był ostatni kwadrans. Przemysław Pitry grał jak z nut, strzelając wszystkie bramki dla GieKSy. ZOBACZ ZDJĘCIA Z NAJLEPSZYCH AKCJI

ZOBACZ KONIECZNIE RELACJĘ Z MECZU NA ŻYWO
KLIKNIJ TUTAJ

Co prawda piłkarze GKS Katowice postanowili wyjść na mecz z Polonią Bytom punktualnie, ale projekt protestu przeciwko zaległościom finansowym tkwił w nich tak mocno, że zanim tak naprawdę zaczęli grać już przegrywali 0:1. Gol Dawida Cempy przebudził ich na tyle, że podopieczni Rafała Góraka, który w czasie piłkarskiej kariery był kapitanem Polonii, zdołali wyrównać, ale potem sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie.

Ostatecznie z tego zaskakująco emocjonującego meczu górą wyszli gosporzarze, dzięki czterem golom Przemysława Pitrego. Bytomianie po raz kolejny stracili więc wszystko w ostatnich minutach... Końcowe rozstrzygnięcie uratowało bramkarza GKS Witolda Sabelę. Gdyby nie porunująca końcówka gospodarzy golkiper miałby na sumieniu porażkę drużyny po tym, jak w koszmarnym stylu przepuścił strzał Krzysztofa Michalaka.

Małe derby Śląska rozgrywane były w dość ponurej atmosferze. Goście uratowali miejsce na zapleczu ekstraklasy tylko dzięki krachowi Ruchu Radzionków i w poprzednich spotkaniach pokazywali, że otrzymali drugie życie na duży kredyt, natomiast stwierdzenie spikera, że GieKSa gra poniżej oczekiwań było grzecznościowym eufemizmem. Na murawie spotkały się więc dwie drużyny zamykające tabelę zarówno pod zwględem punktowym, jak i finansowym.

Mimo wszystko faworytami konfrontacji, której stawką była nadzieja na lepsze - przynajmniej sportowo - czasy, byli gospodarze, grający na tle pustego i zamkniętego za wyczyny kibiców "Blaszoka". Ekipa Piotra Pierścionka nie tylko zadała jednak pierwszy wspomniany już cios, ale także po wyrównującym trafieniu Przemysława Pitrego nie zamierzała paść na murawę i czekać na rozwój wydarzeń, obejmując nawet po raz drugi prowadzenie.

Na domiar złego dla katowiczan ich bramkarz był niemiłosiernie wyszydzany przez kibiców, a wkrótce indywidualne szyderstwa wtopiły się w grupowe. Brak fanów gości sprawił, że atmosfera w drugiej połowie sprzyjała bytomianom. Podłamani katowiczanie zdawali sobie sprawę, że każde nieudane zagranie będzie oznaczało śmiech z trybun i zaczęli grać asekurancko. Ale to jednak oni, gdy Polonia dała się zepchnąć do defensywy, zdołali wyrwać rywalom zwycięstwo .

- Domyślcie się dlaczego tak gramy... - rzucił zagadkowo jeden z bytomian. Ale już tej opinii nie rozwinął...

Z Przemysławem Pitrym, napastnikiem GKS Katowice, rozmawia Rafał Musioł
Cztery gole nie zdarzają się co dzień.
Już kiedyś udało mi się tyle zdobyć. To było w 2005 jeszcze w Zagłębiu Sosnowiec w meczu z Radomiakiem. Ale radość chyba co najmniej taka sama za każdym razem (śmiech).

Nie było chętnych do strzelana karnych?
Mieliśmy to jasno ustalone. Miałem brać piłkę i uderzać. W pierwszym przypadku trafiłem do siatki dość spokojnie, w drugim były nerwy. Zmieniłem krok, bramkarz pomyślał, że zrobię podcinkę i czekał na środku. A ja czekałem aż on się rzuci. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Bo te punkty były bardzo ważne.

Przy stanie 1:2 kibice niespecjalnie wam pomagali.
Bez komentarza.

Bytomianie zwracali uwagę, że mają w klubie tragiczną sytuację finansową.
A jak jest u nas? Każdy wie. To był mecz o to, żeby nie stracić dystansu do rywali walczących o utrzymanie. Nam się to udało. A o przyszłości finansowej nie ma co mówić. Musimy wierzyć, że będzie dobrze. Na szczęście wielu młodych chłopaków mieszka jeszcze z rodzicami.

Z Krzysztofem Michalakiem, strzelcem gola dla Polonii, rozmawia Rafał Musioł
Tak szczerze: mierzył pan przy strzale?
Tak. Zawsze gdy strzelam, wierzę, że piłka wpadnie do siatki. Po prostu dałem bramkarzowi szansę, żeby popełnił błąd i on to zrobił.

Ale koniec nie wieńczył dzieła.
Nie wiem co się z nami dzieje. W Radomsku straciliśmy bardzo ważne punkty w doliczonym czasie, w Katowicach w ostatnim kwadransie. Trudno to wytłumaczyć. Sytuacja jest fatalna, tym bardziej, że rywale, ci bezpośredni, nam uciekają.

Dlaczego daliście się nagle zepchnąć do rozpaczliwej obrony?
Nie wiem. Nie wiem. Nie wiem. Katowiczanie to wykorzystali i zamiast trzech punktów mamy kolejne zero. A przecież do momentu straty drugiego gola mieliśmy wszystko pod kontrolą i byliśmy lepsi. Ale wtedy przyszło twyrównanie i zaraz potem rzut karny, co najmniej wątpliwy. I było po wszystkim.

W tabeli kiepsko to wygląda.
Prawda jest taka, że walczymy o przetrwanie. Pod każdym względem.


*Śtowarzyszenie Ślązaków legalne. Sąd uznał narodowość śląską? CZYTAJ TUTAJ
*Gwarki 2012, czyli bez pochodu nie ma zabawy ZOBACZ ZDJĘCIA
*KONKURS MŁODA PARA: Przyślij zdjęcia, zgarnij nagrody!

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!