Piątkowy mecz był dla gospodarzy czymś więcej niż tylko okazją do rehabilitacji za derbową porażkę z GKS-em Katowice (0-3). Na stadion przy ulicy Edukacji przyjechała ekipa Znicza Pruszków, czyli bezpośredni rywal tyszan w walce o utrzymanie. A to oznaczało, że dla układu sił w dolnej części tabeli był to tzw. mecz o sześć punktów.
Goście przybyli do Tychów zmotywowani, bo w pierwszym meczu pod wodzą trenera Andrzeja Prawdy (pod koniec kwietnia zastąpił Dariusza Kubickiego) pokonali u siebie Stal Mielec 1-0. Bojowe nastroje mieli jednak również piłkarze Jurija Szatałowa i to oni od początku przejęli inicjatywę. Już w pierwszym kwadransie stworzyli sobie dwie okazje do zdobycia bramki, ale skuteczności (jeszcze) zabrakło Jakubowi Świerczokowi i Łukaszowi Grzeszczykowi.
Do siatki udało się trafić wreszcie w 20. minucie, a akcję sfinalizowali weterani – świetnym podaniem w pole karne popisał się 36-letni Marcin Radzewicz, a Radosław Pruchnik obrócił się z piłką i precyzyjnym strzałem dał swojej drużynie prowadzenie. Dla 30-letniego pomocnika była to pierwsza bramka w barwach GKS-u.
Zdobyty gol tylko wzmocnił pewność siebie gospodarzy, którzy wciąż przeważali i dążyli do podwyższenia prowadzenia. Znicz kilka razy był w opałach, ale utrzymywał jednobramkową stratę i wciąż miał nadzieję na wyrównanie. - Trudno grało się do momentu zdobycia drugiej bramki, dopiero potem nasza gra się uspokoiła - zauważył Jurij Szatałow. Plan gości doszczętnie runął w 56. minucie, gdy po drugiej żółtej kartce boisko musiał opuścić Maksymilian Banaszewski.
Osłabieni przyjezdni nie byli już w stanie wytrzymać naporu GKS-u, a dzieła zniszczenia dokonał Świerczok. Najlepszy strzelec tyszan najpierw popisał się kapitalnym trafieniem z dystansu, posyłając piłkę w okienko, następnie wykończył skuteczny kontratak zespołu (asysta Grzeszczyka), a w końcówce jeszcze raz poradził sobie z osłabioną defensywą gości. Tym samym już po raz drugi w tym roku popisał się hat-trickiem i skompletował go w zaledwie 26 minut (w marcu przeciwko MKS-owi Kluczbork potrzebował na to 43 minut). Z 10 golami Świerczok jest na piątym miejscu wśród najskuteczniejszych zawodników ligi.
W doliczonym czasie gry Przemysław Kita zdobył bramkę na otarcie łez, która jednak nie uchroniła Znicza przed wysoką porażką. - Na początku drugiej połowy mieliśmy inicjatywę, a potem przydarzyła się nieszczęsna czerwona karta, która wyłączyła nam prąd. Później było już „dorzynanie” nas przez gospodarzy. Ten wynik mocno oddala nas od utrzymania - przyznał ze smutkiem trener Prawda. GKS ma nad jego drużyną już siedem punktów przewagi.
GKS Tychy 4-1 Znicz Pruszków
Radosław Pruchnik 20', Jakub Świerczok 60', 68', 86' - Przemysław Kita 90'
GKS: Paweł Florek - Maciej Mańka, Tomasz Boczek, Daniel Tanżyna, Remigiusz Szywacz (56' Jaroslav Machovec) - Jakub Kowalski (86' Eugen Zasavițchi), Radosław Pruchnik, Mateusz Mączyński, Łukasz Grzeszczyk, Marcin Radzewicz (83' Dawid Błanik) - Jakub Świerczok.
Znicz: Piotr Misztal - Damian Jakubik, Grzegorz Janiszewski, Maciej Mysiak, Michał Kucharski - Aleksander Jagiełło, Mateusz Długołęcki (41' Tomáš Borek), Andrzej Niewulis, Maciej Machalski (61' Patryk Kubicki), Maksymilian Banaszewski - Adrian Paluchowski (71' Przemysław Kita).
żółte kartki: Mączyński - Banaszewski, Borek.
czerwona kartka: Banaszewski (56').
sędziował: Jacek Małyszek (Lublin).
widzów: 3271
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?