Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gliwice: lekarze z Centrum Onkologii replantowali oderwany skalp

Bartosz Pudelko
Bartosz Pudelko
Kolejna unikatowa operacja przeprowadzona przez lekarzy z Centrum Onkologii w Gliwicach. Zespół pod przewodnictwem prof. Adama Maciejewskiego dokonał u 26-letniej kobiety replantacji, a więc powtórnego przyszycia, oderwanego skalpu - skóy twarzo- i mózgoczaszki. To pierwszy taki zabieg w gliwickim ośrodku i jeden z największych w ogóle.

Zespół lekarzy z gliwickiego Centrum Onkologii już nie raz wsławiał się innowacyjnymi i niezwykle trudnymi zabiegami. Medycy pod przewodnictwem prof. Adama Maciejewskiego zasłynęli m.in. przeprowadzeniem pierwszego udanego przeszczepu twarzy. Teraz dokonali kolejnej, niemal niemożliwej rzeczy - przyszyli na nowo oderwany w wypadku skalp (fragmenty powłok twarzo- i mózgoczaszki).

Ofiarą wypadku, do którego doszło w ubiegły wtorek w Lędzinach, jest 26-letnia kobieta. Pracowała w polu. Jedna z maszyn wciągnęła jej włosy odrywając fragmenty skóry głowy i twarzy.

Kobieta błyskawicznie trafiła do szpitala w Sosnowcu. Stamtąd lekarze kontaktowali się zespołem replantacyjnym we Wrocławiu. Tamtejsi medycy specjalizują się jednak w chirurgii ręki. Znali natomiast prof. Maciejewskiego i jego dokonania i zwrócili się do niego o pomoc. Pomimo iż w gliwickim Centrum Onkologii nie ma ostrych dyżurów chirurgicznych ani urazowych, to w ciągu pół godziny udało się zebrać zespół 5 chirurgów z Zespołu Rekonstrukcyjnego, 2 anestezjologów i 4 instrumentariuszek. Wszyscy oni przez 8 godzin operowali kobietę.

Udało się przywrócić oderwane powłoki, połączyć naczynia krwionośne i przywrócić ukrwienie replantu. W tej chwili, w piątej dobie po zabiegu, chora jest w stanie dobrym. Wciąż przebywa w szpitalu, gdzie kontynuowane jest leczenie. Jest jednak przytomna, sprawna, sama się porusza, je. Nie ma ubytków neurologicznych, nie wdała się infekcja. Pod obserwacją kobieta ma pozostać, według wstępnych założeń, jeszcze ok. 10-14 dni. Rokowania są dobre, choć lekarze studzą nadmierny optymizm. Podkreślają, że zabieg był niezwykle trudny.

- Replantacje są u nas rzadkie. To ze względu na czas, który jest tu kluczowym czynnikiem. Bardzo często mija go zbyt wiele by replantacji móc dokonać. Tutaj ten czas był wręcz na granicy rozsądku. Od wypadku do operacji minęło 8 godzin [zazwyczaj takie zabiegi przeprowadza się nie później niż 5-6 godz. od wypadku - przyp. red.]. Oderwane powłoki były jednak doskonale przechowywane, w czym zasługa lekarzy pogotwia ratunkowego i szpitala w Sosnowcu. Mogliśmy więc przystąpić do zabiegu - mówi prof. Adam Maciejewski.

- Replentacja nie jest wyłącznie przyszyciem oderwanych powłok. To przede wszystkim wykonanie mikrozespoleń naczyniowych, czyli odtworzenie układu krążenia, który został zerwany. Dlatego tak istotny jest czas. Jeśli odpowiednio szybko nie przywróci się krążenia, dojdzie do martwicy komórek - dodaje dr Mirosław Dobrut.

Był to pierwszy tego typu zabieg w gliwickim Centrum Onkologii. Był również, biorąc pod uwagę powierzchnię oderwanych tkanek, jednym z największych w historii. Dodatkowym wyzwaniem był również wspomniany już czas. Jego upływ spowodował, że naczynia krwionośne, które musieli zespalać lekarze, były bardzo obkurczone.

- To stanowiło największą trudność. Musieliśmy zidentyfikować naczynia krwionośne, przedłużyć je przy pomocy pomostów żylnych pobranych z przedramion i wykonać mikrozespolenie. Do tej pory nie mierzyliśmy się z tak niewielką średnicą naczyń. One już po rozszerzeniu miały ok. 1 mm średnicy. Czasem mniej - mówi prof. Maciejewski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!