Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gliwice: Ratujmy Wilcze Doły. Mieszkańcy nie chcą budowy dużego zbiornika w rejonie osiedla Sikornik

Marlena Polok-Kin
Marlena Polok-Kin
Mieszkańcy nie chcą budowy dużego zbiornika w rejonie osiedla SikornikZobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Mieszkańcy nie chcą budowy dużego zbiornika w rejonie osiedla SikornikZobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE Fot. Antoni Witwicki
Znowu głośno o Wilczych Dołach. Społecznicy sprzeciwiających się budowie dużego zbiornika retencyjnego w sąsiedztwie osiedla Sikornik. Miasto argumentuje: to nie będzie betonowy kolos, ale zielony zbiornik. I zapowiadają, że przedstawią warianty zagospodarowania jego otoczenia.

Ratujmy Wilcze Doły! Społecznicy nie milkną

Społecznicy nie składają broni i protestują przeciwko budowie dużego zbiornika retencyjnego w sąsiedztwie osiedla Sikornik i Wiśniowe Wzgórze. Podczas kolejnego spotkania z mediami przedstawili nie tylko swoje argumenty, ale także ekspertyzy wykonane na ich zlecenie przez specjalistów.

Społecznicy nie negują konieczności zbudowania zbiornika i przeciwpowodziowej ochrony miasta. Proponują natomiast, by zastosować w tym rejonie inne rozwiązania, które uszanują i potrzeby społeczne, i naturę. Chcą, by zagospodarować istniejące, dwa stare zbiorniki i dobudować jeden mniejszy.

Wilcze Doły, jak mówią o tym rejonie mieszkańcy, to zielony, urokliwy polny teren z wijącym się strumykiem Wójtowianka, w rejonie osiedla Sikornik i powstałego w ostatnich latach Wiśniowego Wzgórza. Dodajmy, że za sprawą budownictwa mieszkaniowego już nieco okrojony, w planie zagospodarowania miasta przewidziana jest zresztą w tym rejonie mieszkaniówka.

- Gdyby tam nie było w planach zbiornika, byłyby mieszkania - dowiadujemy się w mieście.

Faktem jest, że to miejsce urokliwe, zwłaszcza że Sikornik, duże osiedle i jego nowe sąsiedztwo - nie posiadają parku, terenu rekreacyjnego. Ten spełnia te funkcje znakomicie. Mieszkańcy z przekonaniem mówią, że to zielone płuca Sikornika. I dlatego sprzeciwiają się planom miast, proponując alternatywne rozwiązania.

Co mówią społecznicy o miejskim projekcie?
Przeszacowany, ingerujący nadmiernie w środowisko, niszczący bezpowrotnie teren ważny przyrodniczo, bo z chronionymi okazami, a także cenny dla mieszkańców teren do wypoczynku na łonie natury, w naturalnym otoczeniu - tak w skrócie można podsumować zarzutu społeczników.
Zorganizowali społeczną akcję Ratujmy Wilcze Doły. Zbierają podpisy pod petycją do władz. Ale nie tylko: szykują własne ekspertyzy, nie tylko przyrodnicze.

Miasto Gliwice argumentuje: nie będzie to, wbrew powtarzanym nieprawdziwym informacjom, betonowy kolos, ale zbiornik zielony, w dodatku z zagospodarowanym otoczeniem, mieszkańcy zyskają nowe miejsce do wypoczynku i rekreacji. I, jak zapewniają samorządowcy, ma wszystkie pozwolenia, inwestycja w każdym zakresie jest zgodna z prawem.

Poskormić zalania

Inwestycja, szykowana jest od lat, miasto ma wszystkie pozwolenia. Prace mogą ruszyć jesienią. Ma także dużą unijną dotację na ten cel. Inwestycja ma objąć w sumie ponad 10 hektarów na obszarze między osiedlem Sikornik a obwodnicą.
Samorządowcy odpierają zarzuty, że chcą budować betonowego kolosa.

- Zieleń pokrywać będzie ponad 70 proc. tego terenu, a tylko 1,3 proc. zajmą elementy betonowe, niezbędne do wykonania urządzeń hydrotechnicznych - przekonuje UM Gliwice. Urzędnicy tłumaczą także, że z zaplanowanych do wycinki 660 drzew, 377 ma w obwodzie nie więcej niż 15 cm.

Społeczników to nie przekonuje. Wilcze Doły to potoczna nazwa zielonych terenów łąkowych, z potokiem Wójtowianka. Już teraz okrojone, w stosunku do dawnego obszaru, bo powstały tu kolejne inwestycje mieszkaniowe.

Miasto ma poważne argumenty za budową zbiornika retencyjnego, a spoglądając w historię zalań obszaru Gliwic, który ma za jego sprawą być chroniony - trudno się z tym nie zgodzić.
- Ten zbiornik jest niezbędny bo będzie zbierać wody opadowe z dużego obszaru, które spływają w okolice centrum miasta, Teatru Miejskiego czy Szpitala Wielospecjalistycznego, co grozi ich zalaniem - argumentuje Łukasz Oryszczak, rzecznik gliwickiego Urzędu Miejskiego.

Nie zgadzają się na to społecznicy, którzy w ramach akcji Ratujmy Wilcze Doły, zebrali 8 tysięcy podpisów pod petycją, przygotowali z pomocą ekspertów własne stanowisko. I, jak podkreślają - w obronie interesu społecznego i przyrodniczego.

Podkreślają, że na terenie Wilczych Dołów jest 37 chronionych gatunków, a ich walory przyrodnicze są ogromne. Czują się pominięci na etapie planowania tej inwestycji, tak znacząco wpływającej na ich komfort życia i na środowisko przyrodnicze. W środę przekonywali, że nie negują budowy zbiornika i potrzeby zabezpieczenia przeciwpowodziowego miasta. Mają jednak ważne ekspertyzy i argumenty których - jak mówią - miasto nie chce wysłuchać.

Dawid Pasieka, członek grupy Ratujmy Wilcze Doły, mówił podczas środowego spotkania z mediami: - My proponujemy alternatywę i projekt, który będzie odpowiadał XXI wiekowi. Chodzi o to, by zabezpieczyć nie tylko przeciwpowodziowe interesy mieszkańców, ale i interes społeczny, przyrodniczy, czy kwestie suszy - mówił. - Zmiany klimatu nie polegają tylko na tym, że mamy do czynienia z deszczami nawalnymi, ale również z suszą. Ten projekt niestety tego nie uwzględnia - dodawał.

Społecznicy proponują, by wykorzystać przy tym już istniejące w tym miejscu dwa zbiorniki i dobudować jeden mniejszy.
Miasto jednak rozwiewa te nadzieje - ze względów technicznych.
- Mieszkańcy w tej sprawie rozmawiali z projektantem, który wyjaśnił im, dlaczego wykorzystanie zbiorników jest niemożliwe - mówił jednak Oryszczak.

Społecznicy chcą, by zachowany został zarówno potok, który przecina Wilcze Doły, jak i drzewostan - m.in. las łęgowy z unikatowymi - jak przekonują - okazami i pokazują na dowód tego ekspertyzy specjalistów - także 37 chronionych gatunków.

"Pudrowanie trupa"

Miasto uzupełnia projekt o zagospodarowanie tego terenu, jak zapewnia - po spotkaniach ze stroną społeczną. W pierwotnym projekcie był po prostu zbiornik usytuowany na polach. Decyzją odpowiedzialnego za inwestycję Piotra Śpiewoka, wiceprezydenta Gliwic, projekt jest uzupełniany elementy rekreacyjne tak, aby miasto zyskało nowy teren do wypoczynku mieszkańców czaszą zbiornika mają m.in. ścieżki. O czym jeszcze mowa? To propozycje, bo miasto podkreśla, że chce, aby wypowiedzieli się w tej kwestii mieszkańcy, nie tylko protestujący przeciw inwestycji.

Nie przeocz

Miasto chce przedstawić mieszkańcom wizualizację projektu, bo teren ma być także zagospodarowany pod kątem wypoczynku i rekreacji mieszkańców. Jak zapewnia - pracuje nad takimi rozwiązaniami znana gliwicka pracownia architektoniczna "44-100", ta sama, która zaprojektowała rewitalizację Parku Chrobrego. Ma przygotować, jak się dowiedzieliśmy, dwa warianty zagospodarowania terenu wokół zbiornika. Jeden z nich ma stawiać na rozwiązania związane z szerokim zagospodarowaniem tego terenu, np. placami zabaw, boiskami i małą architekturą. Drugi - nazwijmy go - bardziej naturalny, z np. szutrowymi alejkami, innymi nasadzeniami. Nie można dziś podać szczegółów, bo architektki pracują dopiero nad tymi rozwiązaniami od niedawna.
Jak się dowiadujemy, projektanci szukają także rozwiązań, by zagospodarować w niekonwencjonalny sposób nasadzeń w jego obrębie, na dnie.

Jak zapewnia Łukasz Oryszczak, ostatecznie to mieszkańcy mają ostatecznie zadecydować, jaki wybiorą wariant zagospodarowania tych okolic. Projekty mają być gotowe jesienią.

Ale społecznicy nie chcą takiego załatwienia sprawy i uważają, że miasto nie podejmuje dyskusji z mieszkańcami, nie bierze ich propozycji i ustaleń pod uwagę. I najzwyczajniej - w ocenie walorów środowiska naturalnego - myli się. Nie ma dialogu, a jedynie - miejskie propozycje.

- Wymagamy od miasta poważnego podejścia. W XXI wieku, w dużym mieście, które się chwali swoją sytuacją finansową, proponowanie ludziom nasadzeń zastępczych i ławeczek to jest niepoważne. Powinniśmy podejść do tego naukowo, prospołecznie, proekologicznie. Ławka, miejsce do grillowania i dwumetrowe drzewko nie jest takim rozwiązaniem - mówił w środę .

Społecznicy uzupełniają teraz kolejne ekspertyzy przyrodnicze i techniczne. Zainteresowali sprawą władze województwa, na wizji lokalnej w terenie w Gliwicach był 10 lipca minister Michał Woś, teraz chcą zainteresować gliwicką inwestycją NIK.

Musisz to wiedzieć

Zobacz koniecznie

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera