Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Góral uderzył młotkiem

Rafał Musioł
Niepokonany dotychczas Jonathon Banks po walce z Tomaszem Adamkiem przedstawiał obraz nędzy i rozpaczy. Mętny wzrok, opuchnięta twarz, a przede wszystkim malujący się na niej szok nie pozostawiały złudzeń - Amerykanin na długo zapamięta lekcję, jakiej w Newark udzielił mu mistrz świata.

"Góral" w tym czasie zbierał gratulacje i zasłużone wyrazy uznania - pierwsza obrona juniorciężkiego pasa IBF udowodniła, że pięściarz z Gilowic jest wybitnym przedstawicielem tego fachu. Największe słowa uznania należą się jednak jego trenerowi, Andrzejowi Gmitrukowi.

- Nie spiesz się k..., gdzie tak lecisz? Lewa i czekaj, lewa i czekaj, nie podpalaj się! - wrzeszczał szkoleniowiec na Adamka po czwartej rundzie, w której jeden z ciosów z prawej ręki Banksa poważnie zachwiał Polakiem.

Amerykanin od pierwszych sekund polował na takie właśnie rozwiązanie. Zdawał sobie sprawę, że tylko drzemiący w prawej pięści dynamit może zrównoważyć szybkość i wszechstronność gilowiczanina.

- Banks był dla mnie niczym ładunek wybuchowy, który trzeba rozbroić - opowiadał później Polak.
Adamek rzeczywiście miał czekać, aż Banks się zmęczy i unikać ryzykownych wymian ciosów. Kunktatorstwo nie leży jednak w jego naturze, więc dość długo przyszło mu cierpieć. Gmitruk jednak wiedział, co robi. W połowie walki dał sygnał swojemu podopiecznemu, że może uruchomić tajną broń. Od tego momentu Adamek strzelał lewą ręką pod prawy łokieć rywala, a ten kompletnie zdezorientowany i coraz bardziej obolały intuicyjnie zaczął chronić żebra, odsłaniając szczękę.

- Czułem, że mam go na widelcu - nie ukrywał "Góral".

Symboliczne nabicie pretendenta na sztuciec nastąpiło w ósmej rundzie i sprowokował je sam Banks. Amerykanin uderzył Adamka i trafił, ale zamiast poczuć satysfakcję popełnił błąd i poszedł za ciosem. Polak tylko na to czekał, podpuścił przeciwnika, zrobił ruch tułowiem i walnął go niczym młotkiem krótkim prawym uderzeniem w szczękę, po którym Banks błyskawicznie przeniósł się w inny wymiar czasu i przestrzeni. Pozostał w nim na dłużej, także wtedy, gdy sędzia po liczeniu pozwolił na kontynuację pojedynku, co w praktyce oznaczało wykonanie przez mistrza świata ostatecznego wyroku. Klęczący przed Adamkiem Amerykanin stanowił obraz niemal symboliczny.
32-letni Adamek ma na koncie 37 zwycięstw (25 ko) i jedną porażkę, o sześć lat młodszy Banks w swoim 21 występie stracił natomiast miano niepokonanego, gadżetowy pas federacji IBO i sławę zabijaki (w jego rekordzie figuruje 14 zwycięstw przed czasem).

Co teraz czeka Adamka? Rzucanych na gorąco pomysłów jest kilka: starcie z mistrzem WBA, powoli odchodzącym na emeryturę, 36-letnim Panamczykiem Guillermo Jonesem, poczekanie na zwycięzcę pojedynku o pas WBC pomiędzy broniącym go Włochem Giaccobbe Fragomenim i Krzysztofem "Diablo" Włodarczykiem (27 marca w Mediolanie) albo występ w wadze ciężkiej.

Właśnie do tego ostatniego rozwiązania nawiązywał pilotujący karierę Adamka za Oceanem Ziggy Rozalsky. Jego zdaniem głównym kandydatem do obsadzenia drugiego narożnika jest Andrzej Gołota. Taka walka byłaby zapewne niezwykle medialna, jednak z punktu widzenia sportowego bezsensowna. Na takie show Adamek będzie miał czas po zakończeniu kariery, na razie wciąż musi budować swój wizerunek. Na razie zdołał się przebić do prestiżowej stacji Show-time , która następnym razem zaoferuje mu już pewnie miejsce w ramówce sobotniej, bo piątkowe programy to wciąż jedynie poczekalnia dla czekających na wielką sławę.

- Wszystko może się zdarzyć, ja mogę bić się z każdym i wszędzie, żeby pokazać kawał dobrego boksu - podsumował spekulacje Adamek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!