Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Górale w Beskidach powoli podsumowują sezon zimowy. Lekko nie było, czyli mało śniegu, mniej turystów i mniej pieniędzy

Jacek Drost
Jacek Drost
Zdjęcie z lipca 2017 roku. Szczyrkowska stacja Beskid Sport Arena potrafi wytworzyć śnieg również latem. Nigdy nie dorówna on naturalnemu puchowi, jaki pada zimą, a tego w tym sezonie było jak na lekarstwo.
Zdjęcie z lipca 2017 roku. Szczyrkowska stacja Beskid Sport Arena potrafi wytworzyć śnieg również latem. Nigdy nie dorówna on naturalnemu puchowi, jaki pada zimą, a tego w tym sezonie było jak na lekarstwo. Fot. Łukasz Klimaniec
Wiosna zbliża się wielkimi krokami, w Beskidach śnieg utrzymuje się tylko w wyższych partiach gór, większość mniejszych i średnich ośrodków narciarskich zakończyła już sezon. - Nie był on najłatwiejszy - mówią zgodnie ci wszyscy, którzy żyją w Beskidach z turystów. Powód? Brak zimy z prawdziwego zdarzenia.

Zima bez śniegu i mrozu

O mijającym sezonie zimowym ci wszyscy, którzy w Beskidach żyją z turystów, a więc właściciele ośrodków narciarskich, bazy noclegowej i gastronomicznej, a także różnorakich atrakcji będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. Zimy tak ubogiej w śnieg i mróz nie było tutaj dawno, a może nawet w ogóle. Owszem, zdarzały się zimy spóźnione, krótkie, cieplejsze, mniej śnieżne, ale takiej mizerii to chyba nikt się nie spodziewał.

- W Szczyrkowskim Ośrodku Narciarskim czynnych było 13 stycznia 12 z 23 tras, na Skrzycznem można było pojeździć na niecałych czterech kilometrach z 12,5 km nartostrad, w wiślańskim Cieńkowie udostępniono dla narciarzy dwie z pięciu tras, kompleks Zwardoń Ski pracował na pół gwizdka, a bielski Dębowiec w ogóle nie ruszył - informowaliśmy na łamach DZ w połowie stycznia, tuż przed rozpoczęciem ferii zimowych.

– Dwucyfrowy mróz w okolicach 18 stopni Celsjusza jest ewenementem – podkreślił w rozmowie z DZ Władysław Sanetra, współwłaściciel ośrodka Nowa Osada w Wiśle. Wspominał, że kiedyś jak było minus 5 stopni Celsjusza to nawet nie zabierali się za naśnieżanie tras, a teraz wystarczyło, że temperatura spadła 1 lub 1,5 stopnia poniżej zera, to zaczynali naśnieżać, bo nie wiadomo, jak długo taka temperatura się utrzyma.

Turystów było mniej

W efekcie naprawdę śnieżne i naprawdę mroźne dni w tym sezonie można by policzyć na palcach jednej, no może dwóch rąk. To wszystko przełożyło się na ruch w turystyce.

- Był mniejszy - mówią zgodnie górale, a Zofia Szarzec z Punktu Informacji Turystycznej W Wiśle podkreśla, że zauważalne było to nawet w punkcie informacji. - Ruch faktycznie był mniejszy, bo zima była jaka była, a tak naprawdę to w ogóle jej nie było - powiedziała pani Zofia. Zwróciła uwagę, że gdy tylko przychodziło załamanie pogody, gestorzy dzwonili z informacją, że mają wolne miejsca. Gdy tylko pogoda się poprawiała na bardziej zimową, robiło się tłoczniej. Taka huśtawka frekwencyjna była przez cały sezon.

- Straciliśmy cały okres świąteczny. To były wymierne straty - zauważył z kolei Tomasz Derwich, dyrektor stacji narciarskiej Cieńków w Wiśle. Przypomniał, że śnieg spadł przed świętami, a potem stopniał. - W świat jednak poszła informacja, że śniegu nie ma - podkreślił Derwich, a to nie do końca było zgodne z prawdą, bo w wielu ośrodkach, w tym na Cieńkowie, udało się naśnieżyć trasy. Dyrektor Derwich dodał, że wyszli na swoje tylko dlatego, że szczyrkowskie ośrodki narciarskie podniosły ceny, wiślańskie oraz istebniańskie stacje poszły ich śladem i tym sposobem, przy mniejszej liczbie turystów, a przy zwiększonych kosztach energii i zużycia wody na naśnieżone stoki, udało się zminimalizować straty.

- Ciężki sezon - przyznał także Wojciech Tylka ze stacji narciarskiej ZwardońSki. I dodał, że im udało się wyjść obronną z tej kiepskiej zimy tylko dlatego, że stacja leży w regionie, gdzie panuje specyficzny mikroklimat, dzięki dobrej logistyce udało im się naśnieżać trasy, więc śnieg udało im się utrzymać praktycznie przez cały sezon.

Koniec takich zim

Władysław Sanecki, współwłaściciel ośrodka Nowa Osada w Wiśle, który od dziecka interesuje się narciarstwem, obserwuje, jak zmienia się klimat, podkreślił w rozmowie z DZ, że globalne ocieplenie to nie fikcja. Latem jeszcze tego aż tak bardzo nie widać, ale zimą jak najbardziej. Odkąd zaczęli w 2009 roku prowadzić raporty pogodowe, wynika z nich, że zimy są coraz cieplejsze i coraz mniej śnieżne.

– Nikogo nie chcę przestraszyć. Ocieplenie klimatu jest widoczne. Jeśli ten trend się utrzyma, to w ciągu 10 lat nie będziemy wiedzieć, co to zima – przestrzega Władysław Sanecki.

Póki co o takim scenariuszu gestorzy beskidzkich stacji narciarskich i wszyscy ci, którzy w Beskidach żyją z turystów starają się nie myśleć.

Nie przegap

Zobacz koniecznie

Bądź na bieżąco i obserwuj

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera