Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Górale zdali test

Łukasz Klimaniec
Maciej Szmatiuk (pierwszy z lewej) wyręczył swoich kolegów z ataku
Maciej Szmatiuk (pierwszy z lewej) wyręczył swoich kolegów z ataku FOT. Łukasz Klimaniec
Chcąc awansować do ekstraklasy, bielszczanie muszą umieć wygrywać z zespołami, które mają taki sam cel.

W sobotę piłkarze Marcina Brosza zdali pierwszy test - gdyby nie słupek i poprzeczka oraz kiks Krzysztofa Chrapka, mogło dojść do powtórki z 29 marca, kiedy Podbeskidzie rozbiło Wisłę Płock 4:0.
- Wygrana cieszy, bo Wisła to mocny zespół. Ma dobrych zawodników, którzy mają kariery piłkarskie, podczas gdy my dopiero przygody z piłką - ocenił Maciej Szmatiuk, bielski obrońca, bohater sobotniego meczu.

Przeciwko Wiśle sukces miały zapewnić szarże Krzysztofów - Zaremby i Chrapka oraz ataki Damiana Świerblewskiego z lewej strony boiska. Ten ostatni już w 24 min. doznał kontuzji i musiał opuścić boisko. Mimo to bielszczanie pozostawali drużyną dominującą, która potrafiła długo utrzymać się przy piłce i nieźle atakować. O ile z dojściem do strzeleckich sytuacji Podbeskidzie nie miało kłopotu, o tyle wykończenie akcji pozostawiało już wiele do życzenia. Strzały były niecelne, innym razem piłkę blokowali obrońcy Wisły, albo łapał ją Robert Gubiec. W 26 min. Wisłę uratował słupek, gdy Szmatiuk najwyższej wyskoczył do piłki zagranej z rzutu rożnego.

Goście sprawiali wrażenie, jakby interesował ich głównie remis. Dopiero po przerwie zagrali śmielej, gdy trener Jabłoński dokonał dwóch zmian. Ale był to tylko przebłysk. Chwilę po zmarnowanej sytuacji Bartosza Wiśniewskiego, padł gol dla Podbeskidzia. Z rogu dośrodkował Krzysztof Chrapek, a Szmatiuk tym razem nie pomylił się strzelając głową.

- Stałe fragmenty mamy rozpisane. Znalazłem się tam, gdzie trener mi kazał - wyznał strzelec zwycięskiego gola.Zdaniem trenerówPierwszy mecz to zawsze niewiadoma. Cieszymy się, że zaczęliśmy sezon od zdobycia trzech punktów. Nie straciliśmy bramki, strzeliliśmy jedną. To cieszy, bo stałe fragmenty były naszym mankamentem - zwykle po nich traciliśmy gole, a nie strzelaliśmy.

Wiedzieliśmy, że to będzie mecz walki i tę walkę podjęliśmy. Ale niektórzy moi zawodnicy tak sobie to wzięli do serca, że zapomnieli, że trzeba jeszcze grać w piłkę. Graliśmy zbyt pasywnie. Rywale lepiej wiedzieli, co mają robić na boisku. My też, ale nie potrafiliśmy tego wykonać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!