Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Górniak hymnu nie śpiewała, ale kadra z Koreą (znów) nie wygrała

Redakcja
Trzeci z rzędu remis zanotowała reprezentacja Polski prowadzona przez Franciszka Smudę. Po nierozstrzygniętych konfrontacjach z Meksykiem i Niemcami tym razem biało-czerwoni nie rozstrzygnęli meczu z Koreą Południową. W ten sposóbw całkowitym bilansie selekcjonera przeważają właśnie remisy - jest ich już 10, przy 9. zwycięstwach i siedmiu porażkach. Gole też się równoważą: 34 zdobyte i tyle samo straconych.

Zarówno Polacy, jak i Koreańczycy, wystąpili w Seulu w składach odbiegających od optymalnych. Medialne podgrzewanie atmosfery o rewanżu za spotkanie rozegrane na inaugurację mundialu 2002 roku, pamiętnego nie tyle z racji porażki ekipy Jerzego Engela, co oryginalnego wykonania hymnu przez Edytę Górnika, nie miało więc większego sensu. Chyba, że był to sens ukryty pod drugim dnem, jak chociażby 200.000 dolarów stanowiące jedyne wytłumaczenie dla wyprawy biało-czerwonych na jeden mecz do Azji. Taką kwotę pokwitował bowiem PZPN za wysłanie tam trenerów, piłkarzy i oficjalnej delegacji związku.

Warto zresztą przypomnieć, że była to wyprawa pełna przygód, głównie z udziałem samego Smudy, który razem z grupką towarzyszy, doleciał do Seulu dzień później niż planowano. Ten poślizg nie miał większego wpływu na postawę zawodników w pierwszej, całkiem niezłej w ich wykonaniu połowie spotkania, natomiast na drugą, przynajmniej mentalnie, spóźnili się już wszyscy, bo gospodarze osiągnęli przewagę bardzo wyraźną i końcowy remis trzeba uznać za wynik dość szczęśliwy. Ciekawostką jest w nim fakt, że Łukasza Fabiańskiego dwukrotnie pokonał jego klubowy kolega z Arsenalu Londyn Park Chu-Young.

Jakie więc wnioski można wyciągnąć z wczorajszego meczu? Po raz kolejny potwierdziło się, że najsłabszą formacją zespołu jest defensywa, która - jak lokomotywa z pamiętnego wiersza - jest ciężka i ospała, zwłaszcza, na tle rywali tak ruchliwych jak wczoraj Koreńczycy. Wygląda też na to, że wyjątkowo niebezpieczne stają się wykonywane przez Polaków rzuty rożne. Tyle tylko, że jest to broń skierowana przeciwko nim samym. Wczoraj, po raz drugi z rzędu, stracili gola z kontrataktu przeprowadzonego po wykonaniu tego właśnie stałego fragmentu gry. Dla równowagio regułą staje się skuteczność zawodników Borussi Dortmund - Jakub Błasz-czykowski i Robert Lewandowski wpisywali się przecież na listę strzelców także z Niemcami, a w sumie zdobyli już w ekipie Smudy dwanaście bramek. A co do samego selekcjonera póki co nieszczególnie wychodzi mu zapisywanie się w historii, bo jako pierwszy trener mógł pokonać i Niemców, i Kore-ańczyków, ale nie dokonał żadnego z tych wyczynów. Z drugiej jednak strony, z tym drugim zespołem żaden polski selekcjoner też jeszcze nie zremisował, więc może chociaż pod tym względem wszystko idzie w dobrym kierunku?

*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!