Korona Kielce otwiera strefę spadkową i chcąc marzyć o utrzymaniu w PKO Ekstraklasie musi gonić rywali. Górnik Zabrze z kolei jest już bardzo blisko osiągnięcia celu, czyli przedłużenia gry w elicie. To wszystko znakomicie wróżyło piątkowemu widowisku.
Górnik objął prowadzenie po golu Georgiosa Giakoumakisa. Grek trafił do siatki w imponujący sposób. Erik Janża wykonał rzut wolny podyktowany zresztą za faul na Giakoumakisie, wrzucił piłkę w pole karne, a tam piłkarz Górnika przepchał się między obrońcami i z bliska pokonał Marka Kozioła. Sędzia Paweł Raczkowski sprawdził jeszcze na VAR-ze czy wszystko było w porządku i po chwili wskazał na środek boiska. To dziewiąty z rzędu gol Górnika autorstwa obcokrajowca.
Zabrzanie, którzy grali bez Igora Angulo i Pawła Bochniewicza, kontrolowali przebieg wydarzeń, ale tradycyjnie dali się też wykazać Martinowi Chudemu. Frustracja gości przekładała się na faule, zabrzanie przyjęli wyzwanie i rzuty wolne stały się częstym elementem spotkania, po raz pierwszy od trzech miesięcy oglądanego z trybun przez kibiców.
Bądź na bieżąco i obserwuj
Kulminacja miała miejsce w 56 minucie. Na środku boiska doszło do starcia Alasany Manneha i Marcina Cebuli, co zamieniło się w grupową szarpaninę. Warszawski arbiter obu głównych aktorów wyrzucił do szatni z czerwonymi kartkami. Nerwy zamieniły się w remis. Petteri Forsell pięknym strzałem z rzutu wolnego nie dał szans Martinowi Chudemu, ale zabrzanie generalnie zlekceważyli tę sytuację ustawiając w murze tylko dwóch zawodników. Piłka minęła o centymetry Igora Angulo, który chwilę wcześniej pojawił się na boisku.
W 72 minucie Hiszpan powinien zaliczyć piękną asystę, gdy wystawił piłkę jak na tacy Romanowi Prohazce, ale Słowak z kilku metrów nie trafił w bramkę. To była ewidentnie sytuacja z gatunku tych, które lubią się mścić. I nawet osoby mniej przesądne nie zdziwiły się chyba, gdy po rzucie rożnym dla Korony obrońcy gospodarzy przysnęli i Grzegorz Szymusik z bliska kopnął piłkę do siatki.
Zespół Marcina Brosza nie przegrał dziesięciu z rzędu domowych meczów, ale tym razem groźba upadku Twierdzy Zabrze była całkiem realna. A na to gospodarze nie chcieli pozwolić. Szansy na remis nie wykorzystał Angulo strzelając prosto w bramkarza, ale w 87 minucie, po rzucie rożnym, w polu karnym Korony zapanowało potężne zamieszanie, Przemysław Wiśniewski trafił w poprzeczkę, a Ognjen Gnjatić próbując ratować drużynę wepchnął piłkę do jej bramki.
Angulo jeszcze raz szarpnął, ale Kozioł odbił jego podstępny płaski strzał zmierzający do celu tuż przy słupku. Remis wisiał w powietrzu, ale Górnik grał do końca. W ostatniej akcji Jesus Jimenez podciągnął pod pole karne i w elegancki sposób wrzucił piłkę na Angulo, który dopełnił dzieła zniszczenia wprawiając w euforię kibiców obecnych na trybunach i właściwie zapewniając zabrzanom utrzymanie w PKO Ekstraklasie!
Górnik Zabrze - Korona Kielce 2:2 (1:0)
1:0 Georgios Giakoumakis (18), 1:1 Petteri Forsell (59-wolny), 1:2 Grzegorz Szymusik (79), 2:2 Ognjen Gnjatić (87-sam.), 3:2 Igor Angulo (90+5)
Górnik Chudy - Vassilantonópoulos, Wiśniewski, Koj, Janża - Jirka (80. Ryczkowski), Manneh, Prochazka, Krawczyk (55, Angulo), Jimenez - Giakoumakis (60. Bainović).
Korona Kozioł - Szymusik, Tzimopoulos, Gnjatić, Gardawski - Kiełb (67. Pučko), Żubrowski, Radin, Forsell, Cebula - Papadopulos (85. Đuranović).
Żółte kartki Prohazka, Krawczyk - Tzimopoulos, Gnjatić, Radin, Żubrowski.
Czerwone kartki: Manneh (56' Górnik) - Cebula (56' Korona)
Sędziował Paweł Raczkowski (Warszawa)
Widzów 4.173
Musisz to wiedzieć
Zobacz i zapamiętaj
To jest zabawne
Zobacz koniecznie
Gladiatorzy na Narodowym, relacja z gali XTB KSW Colloseum 2
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?