Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Górnik Zabrze: Kulisy sobotniego spotkania z Lechią Gdańsk, czyli wszystko o akcji "Ratujemy mecz"

Rafał Musioł
Rafał Musioł
Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE Karina Trojok
Od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziego w meczu Górnik Zabrze - Lechia Gdańsk minęły ponad 2,5 godziny. 33 minuty z tego czasu zajęła przerwa na odśnieżanie boiska. Przeczytajcie jak wyglądała ta akcja "ratowania meczu" od kulis.

W czasie pierwszej połowy sobotniego meczu Górnika Zabrze z Lechią Gdańsk nastąpił śnieżny armageddon. W ciągu kilku minut widoczność spadła niemal do zera, a murawę pokryła biała warstwa. Sędzia Damian Sylwestrzak po krótkiej konsultacji przerwał spotkanie i piłkarze powędrowali do szatni.

Rzecznik z łopatą

Wtedy na płytę wyjechał sprzęt do odśnieżania i pojawiło się sporo osób z łopatami. Korzystając z faktu, że opady znienacka się skończyły, rozpoczęto operację „ratowania meczu”.

- Z łopatami biegali wszyscy. Kierownik drużyny, ludzie z mediów klubowych, nasi pracownicy techniczni, ja też brałem w tym udział. Mieliśmy wzorcowy przykład kooperacji i dzięki temu spotkanie udało się dokończyć, a to było najważniejsze - mówi rzecznik Górnika Konrad Kołakowski.

- W akcji brały udział dwa sprzęty mechaniczne: kosiarki ze sprzętem ciągnionym do odśnieżania. W ruch poszło osiem specjalnych łopat do śniegu. Do tego ważną rolę odegrał wózek do malowania linii, którym zmieniono kolor na czerwony zgodnie z wymogami sędziego i delegata Ekstraklasy - dodaje wiceprezes Spółki Stadion, Maciej Buchalik. - W samą akcję ratowania sobotniego meczu, jak to żartobliwie, acz prawdziwie, określane jest sobotnie działanie, bezpośrednio zaangażowanych było 25 osób (dziewiętnaście ze Spółki Stadion oraz sześć z Górnika Zabrze). Cieszy nas, że później na twitterowym profilu Lechii pojawiła się humorystyczna grafika z najlepszym zawodnikiem meczu, którym wybrano „Traktorka” wraz z operatorem.

Spodziewana śnieżyca

Działania wyglądały na przećwiczone.

- Nasz Zespół Greenkepeerów wraz z działem technicznym Areny Zabrze to zgrany team od spraw zwyczajnych i nadzwyczajnych. Faktycznie ćwiczymy różne scenariusze związane z bieżącym utrzymaniem obiektu. Wersja z intensywnym opadem śniegu była również brana pod uwagę - przyznaje wiceprezes Spółki Stadion, Maciej Buchalik. - Mieliśmy precyzyjne prognozy pogody i spodziewaliśmy się nagłej śnieżycy po rozpoczęciu spotkania. Zresztą w dniu meczowym nasze służby były w pracy od 6 rano i poprawiały to co udało się nam posprzątać do wieczora dnia poprzedniego...

Własne siły są tańsze

Powstaje oczywiście pytanie o koszty tych działań.

- Decyzja o rezygnacji z korzystania z usług firm zewnętrznych jaką podjęliśmy kilka lat temu, była strzałem w dziesiątkę! - zaznacza wiceprezes Stadionu. - Obecnie posiadamy ,,sprawdzony w boju” zespół pracowników utrzymania czystości i jest to rozwiązanie dla nas zdecydowanie tańsze i lepsze pod każdym względem. Istotny jest również aspekt społeczny: przez ten czas przeszkoliliśmy, wyposażyliśmy w sprzęt i daliśmy zatrudnienie w sumie kilkudziesięciu osobom, które trafiły do nas dzięki współpracy z Powiatowym Urzędem Pracy oraz Stowarzyszeniem MOST.

Ślady po meczu

Kolejny domowy mecz Górnik rozegra już w najbliższą niedzielę, gdy podejmie Radomiaka.
- Byłoby lepiej, gdybyśmy mieli tydzień przerwy, ale musimy dostosowywać się do terminarza. Dla meczu z Radomiakiem nie ma żadnego zagrożenia, tym niemniej styczniowo-lutowe rozgrywki stanowią dla nas naprawdę duże wyzwanie - podkreśla Zbigniew Falarz, główny greenkeeper (osoba odpowiedzialna za murawę) w Spółce Stadion. - Prowadzimy intensywne działania związane z doprowadzeniem trawy do jak najlepszego stanu, podgrzewanie też jest włączone bez przerwy. Największym problemem jest grząskość, a nawet gąbczastość nawierzchni. W takich warunkach rozegranie meczu zostawia po sobie ślady. Działania traktorków i ludzi odśnieżających nie stanowiły kłopotu, wszystkie ubytki wynikają z samej gry.

Straż też przyjechała

Warto dodać, że podczas przerwy na odśnieżanie włączył się.... alarm pożarowy, a na stadion przyjechał wóz straży.

- System przeciwpożarowy na stadionie został faktycznie uruchomiony. Było to spowodowane wzbudzeniem czujek dymowych z związku z odpaloną przez kibiców pirotechniką - wyjaśnia wiceprezes Buchalik. - Nie było to realne zagrożenie pożarowe, stąd alarm został szybko odwołany. W trakcie imprezy masowej na bieżąco monitorujemy wszystkie systemy i stadion jest bardzo bezpiecznym miejscem.

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

Bądź na bieżąco i obserwuj

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera