Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Górnik Zabrze na Legii pisze kiepską historię. Czy dziś nastąpi zwrot akcji?

Rafał Musioł
Rafał Musioł
Górnik potrafi grać z Legią u siebie, ale na wyjazdach w ostatnich dwóch dekadach szło mu fatalnie.
Górnik potrafi grać z Legią u siebie, ale na wyjazdach w ostatnich dwóch dekadach szło mu fatalnie. Marzena Bugala- Azarko / Polska Press
W sobotę o godzinie 20 liderujący w PKO Ekstraklasie Górnik rozpocznie mecz z Legią w Warszawie. Po raz ostatni zabrzanie wygrali z nią wyjazdowe spotkanie... 18 października 1998 roku. Potem 15 razy wygrywali gospodarze i 5 razy padał remis. Legia wygrała aż sześć ostatnich domowych starć z Górnikiem. Czy ta ponura historia dobiegnie wreszcie końca?

Górnik Zabrze rozpoczął sezon imponująco. Trzy mecze, dziewięć punktów i dziewięć strzelonych goli plus awans do 1/16 Pucharu Polski. Czy na takiej podstawie można postawić tezę, że to ekipa Marcina Brosza będzie faworytem sobotniego wyjazdowego starcia z Legią?

- Oj, to teza wynikająca pewnie ze śląskiego serca - śmieje się Kamil Kosowski. - W moim odczuciu Legia jest w polskiej lidze faworytem każdego spotkania... Co więcej, uważam, że Marcin Brosz też tak do tego podejdzie. Owszem, mistrzowie Polski zaczęli rozgrywki bez błysku, co i tak jest powiedzeniem delikatnym, ale mają taki potencjał, że w każdej chwili mogą „zaskoczyć”.

Były reprezentacyjny pomocnik grał w ostatnim spotkaniu, które Górnik w Warszawie wygrał. Od tego czasu minęły już 22 lata.

- Myślę, że teraz jest podobnie jak wtedy. Dzisiejszy Górnik, z całym szacunkiem dla sytuacji w tabeli, jedzie do Warszawy tak, jak my w 1998 roku, czyli z wiedzą, że zwycięstwo byłoby niespodzianką, ale wcale nie niemożliwą - dodaje Kosowski.

18 października 1998 roku Górnik od początku podjął z Legią walkę o każdy metr boiska.

- Byliśmy wtedy mocni w odbiorze piłki. Podwajaliśmy lub potrajaliśmy legionistów i mieli z nami spore problemy - wspominał Marcin Brosz, który wszedł na boisko w 68 minucie za Dariusza Dźwigałę.

Zabrzanie zaraz na początku spotkania „ostemplowali” słupek i poprzeczkę Legii. Byli zresztą przekonani, że piłka przekroczyła linię bramkową. Sędzia Grzegorz Kasperkowicz, nie mając do dyspozycji VAR-u, był innego zdania.

Gol padł dopiero w ostatniej minucie. Michał Probierz dośrodkował z rzutu rożnego, a Tomasz Sobczak, który dziesięć minut wcześniej zmienił Mieczysława Agafona, z woleja wpakował piłkę do siatki.

- Ten mecz dał nam dużo wiary w siebie i odegrał rolę w kształtowaniu nas jako piłkarzy - przyznaje Kamil Kosowski. - W swojej karierze rozegrałem wiele ważniejszych spotkań, które bardziej utkwiły mi w pamięci, ale domyślam się, że dla Zabrza jest to wciąż wielkie wydarzenie, zwłaszcza, że tak wiele roczników naszych następców nie potrafiło tego powtórzyć...

Trenerem zespołu był wtedy Jan Żurek.

- To były i są dla zabrzańskich kibiców „klasyki”. Wygrane z Legią smakują wyjątkowo - przyznaje szkoleniowiec, który w minionym sezonie zdobył z Górnikiem mistrzostwo Polski Centralnej Ligi Juniorów.

Wtedy zabrzanie skończyli ligę na siódmym miejscu, Legia zdobyła brąz.

- To były trudne lata dla Górnika, łatano finansowe dziury sprzedając zawodników - przypomina Kosowski. - Szkoda, bo przecież z taką paczką piłkarzy można było sporo osiągnąć. Wystarczyło utrzymać skład, a byłyby europejskie puchary.

Były piłkarz dostrzega w tym analogię do współczesnego Górnika.

- Marcin Brosz ma taki sam los, jak trenerzy dwie dekady temu. Co zbuduje mocną drużynę to wyciągają mu najlepszych piłkarzy i musi wszystko zaczynać od nowa - podkreśla Kosowski. - Kibice Górnika zasługują na to, by wreszcie czerpać pełnię radości i mam nadzieję, że kiedyś taka stabiliacja w kadrze nastąpi, przekładając się na sukcesy wypatrywane w Zabrzu już od tylu lat.

W zespole, który pokonał Legię, grali Andrzej Bledzew-ski, Robert Kolasa, Grzegorz Lekki, Jacek Wiśniewski, Kamil Kosowski, Michał Probierz, Adam Kompała, Dariusz Dźwigała (Marcin Brosz), Mieczysław Agafon (Maciej Krzętowski), Daniel Gacek (Tomasz Sobczak) i Piotr Gierczak.

- Myślę, że w sobotę będzie ciekawie, bo udany początek sezonu dał zespołowi z Zabrza świadomość własnych zalet, natomiast Legia nie może już sobie za bardzo pozwalać na wpadki - kontynuuje Kosowski. - Nie sądzę jednak, żeby był to mecz podobny do tych, jakie Górnik rozgrywa u siebie, czyli przesadnie otwarty.

Na murawie dojdzie do bezpośredniego starcia dwóch z trzech najlepszych obecnie snajperów ligi - Jesusa Jimeneza i Tomasa Pekharta, mających na koncie po cztery gole. Ale pojedynków emocjonalnych będzie więcej: Górnik wciąż ma w pamięci - i pała żądzą rewanżu - ubiegłoroczne lanie 1:5. Szkoda jedynie, że na trybunach zabraknie kibiców gości, o czym oficjalnie już poinformowała Legia.

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

Zobacz koniecznie

Bądź na bieżąco i obserwuj

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera