Musimy przejść od słów do czynów i wreszcie wygrać - oświadczył na spotkaniu z dziennikarzami przed meczem ze Śląskiem Wrocław trener Leszek Ojrzyński. Podkreśleniem tej deklaracji był napis, jaki zawisł w szatni Górnika, a który stał się przebojem Twittera: „Wygrajmy!!! Nieważne jak, ale wygrajmy!!!!”. Nie od dziś wiadomo jednak, że nie tylko w polityce droga od słów do czynów jest wyjątkowo daleko, ale zabrzanom udało się ją pokonać i w dziewiątej kolejce odnieśli pierwsze zwycięstwo, i to dzięki bramkom nowych nabytków.
Zabawa w słowa i czyny dotyczyła zresztą samego Ojrzyńskiego, który twierdził, że Paweł Widanow jest do gry gotowy tylko w 95 procentach, a żeby wyjść na boisko w koszulce Górnika potrzebnych jest procentów 100. Tymczasem trzeci w histori klubu z Roosevelta Bułgar od pierwszej minuty pojawił się na prawej obronie, zapisując się w debiucie w pamięci kibiców żółtą kartką oraz akcją w której wybijający piłkę z pola karnego Adam Danch trafił go w plecy, co jednak nie miało poważniejszych konsekwencji dla bezpieczeństwa bramki Grzegorza Kasprzika.
Zabrzanie już w pierwszej połowie bili rekordy posiadania piłki (62:38) i liczby wymienianych podań, ale gros tej statystyki przypadała na okolice linii środkowej. Przez 45 minut został oddany tylko jeden celny strzał - autorstwa Dancha. Niestety dla zabrzan u kapitana zadziałał instynkt stopera i na 4 metrze przyjął piłkę, co pozwoliło jednemu z obrońców na wybicie jej rozpaczliwą interwencją. Innych wymiernych efektów nie przewagi Górnika nie było, więc w przerwie Ojrzyński, który przy linii bocznej wykazywał większą inwencję niż zawodnicy na murawie, znów miał sporo do powiedzenia.
Jego słowa trafiły do przekonania Aleksandrowi Kwiekowi i tuż po rozpoczęciu drugiej połowy Górnik - po raz pierwszy od początku sezonu - prowadził 1:0. To trafienie niczym dzwon obudziło wrocławian, którzy sprawiali wrażenie zadowolonych z bezbramkowego remisu. Już po chwili Peter Grajciar był bliski szczęścia, ale nie trafił pod poprzeczkę, ale zapędy gości błyskawicznie zgasił Maciej Korzym. Warty odnotowania jest debiut Adama Dźwigały, który z trybun oglądał jego ojciec Dariusz, były piłkarz m.in. Górnika, a obecnie trener Dolcanu Ząbki.
Dzięki zwycięstwu Górnik opuścił ostatnie miejsce w tabeli spychając na nie, co najmniej do niedzieli, mistrzów Polski z Poznania.
Tak padły bramki
1:0 Aleksander Kwiek (48)
Składna akcja Górnika, w której kluczowy był zarówno strzał do siatki z 18 metrów, jak i podanie z pola karnego autorstwa Roberta Jeża. Zabrzanie prowadzili w meczu po raz pierwszy w tym sezonie.
2:0 Maciej Korzym (59)
Roman Gergel pomknął prawą stroną boiska i korzystając z dziwnej ospałości obronców oddał strzał, który przed siebie odbił Mariusz Pawełek i Korzym dobił piłkę do pustej bramki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?